Na cynku można było sporo zarobić. Teraz czas na nikiel?

Michał Stajniak/AIP
Wojciech Barczyński
Stosunek cen niklu względem cynku nie był tak nisko od lat 90-tych i może stanowić ciekawą okazję inwestycyjną.

Inwestorzy z rynku metali przemysłowych już dawno zapomnieli o latach świetności z poprzedniego dziesięciolecia, kiedy ceny metali biły dzień w dzień rekordowe poziomy. Kryzys finansowy spowodował znaczący spadek popytu i pomimo jego obecnego odbicia w dalszym ciągu borykamy się ze stosunkowo niskimi cenami. Są jednak metale mocno przecenione, jak nikiel, oraz takie, które być może podrożały za bardzo.

Duża nadpodaż, będąca jeszcze efektem nadziei na długą dobrą koniunkturę, zepchnęła w ostatnich miesiącach ceny wielu surowców poniżej poziomu kosztów, co zmusiło spółki do zamykania swoich kopalni. Tak stało się na rynku cynku. Popyt poprawiał się z miesiąca na miesiąc, co skutkowało mocnym ograniczeniem zapasów oraz odbiciem cen od początku tego roku. Inwestorzy zachęceni lekką poprawą chińskiej gospodarki zapowiadali mocne odbicie zapotrzebowania na surowce przemysłowe. W tym momencie wiele z tych czynników przeminęło, ale część rynków pozostała notowana bardzo wysoko, wspierana pozycjami spekulantów.
Do tych rynków należy właśnie cynk. Produkcja kopalniana w pierwszej połowie tego roku była prawie 8 proc. niższa niż w analogicznym okresie rok wcześniej, głównie za sprawą zamykania kopalni w Indiach, Australii, Peru oraz w Irlandii. Okazuje się jednak, że wzrost cen wywołał zachętę dla chińskich spółek do zwiększenia wydobycia. W tym momencie spekuluje się na temat nowych projektów inwestycyjnych, gdyż patrząc na krzywą kosztów kasowych generowaną przez producentów widać, że ponad 90 proc. z nich generuje już dodatnie przepływy pieniężne, chociaż na początku roku było to blisko 60 proc.

Inwestorzy wyczuli zmianę w krótkoterminowych fundamentach i rozpoczęli redukcję długich pozycji na rynku. Ilość otwartych pozycji zmniejsza się z dnia na dzień, co może sugerować coraz mniejsze zainteresowanie rynkiem. Póki nowe projekty inwestycyjne nie wejdą w życie nie możemy mówić o braku wsparcia ceny ze strony długoterminowych fundamentów. Warto jednak zwrócić na fakt, że w poprzednich dwóch latach cena cofała się z okolic 2 400 USD za tonę, natomiast w latach 2010-2011 z poziomu 2 500 USD za tonę. Obecnie cena zaczyna mieć problem z dynamicznymi wzrostami powyżej 2 300 USD za tonę, chociaż te były wyraźnie widoczne przez pierwszą połowę tego roku. Jak widać krótkoterminowy odwrót od cen cynku nie wygląda na nieuzasadniony.
Z kolei na rynku niklu wiosenna hossa została w dużym stopniu ograniczona, mimo że metal dzieli z cynkiem wiele wspólnych cech o charakterze fundamentalnym. Stosunek cen niklu względem cynku nie był tak nisko od lat 90-tych i naszym zdaniem może stanowić ciekawą okazję inwestycyjną.

Michał Stajniak, analityk surowcowy XTB

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Polacy chętniej sięgają po krajowe produkty?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na strefabiznesu.pl Strefa Biznesu