Oszczędność papieru i łatwość gromadzenia dokumentów, które często potrzebne są do reklamacji lub udokumentowania zakupu dla innych celów.
Cyfryzacja naszego życia jest nieunikniona. Choć daje wymierne korzyści, na wstępie wymaga inwestycji. To jedna z barier, przez które często proces ten nie postępuje tak szybko jak można by oczekiwać. Drugą zaś stanowi nasza mentalność – nikt nie lubi zmian, nawet jeśli perspektywy co do ich skutków są korzystne; po prostu obawiamy się ryzyka związanego ze zmianami, w tym nawet podświadomie odczuwanego lęku czy będziemy sobie w stanie z nim poradzić.
Dlatego pewne zmiany, także w zakresie cyfryzacji, trzeba inicjować lub przyspieszać administracyjnie. Tak jest właśnie z odejściem od drukowanych paragonów. Korzyści ogromne, zwłaszcza dla środowiska, ale i dla fiskusa – łatwiej kontrolować to co jest cyfrowe, dostępne online w czasie rzeczywistym, a nie zadrukowanym, dużo łatwiejszym do fałszerstw lub deformacji, dokumentem materialnym.
Cyfryzacja jest nieunikniona nie tylko w biznesie i procesach produkcyjnych, ale w każdej innej dziedzinie naszego życia. Ot, choćby tak powszechnej i praktycznie codziennej jak robienie zakupów. Zarówno w kontekście wygody, bezpieczeństwa jak i… walki z ocieplaniem się klimatu. Pora więc zastąpić paragony papierowe, na potrzeby których codziennie trzeba wycinać tysiące drzew Polsce na paragony cyfrowe. Z czasem zresztą znikną pewnie całe nasze tradycyjne „materialne’ portfele, by ustąpić miejsca cyfrowym portmonetkom. Jakie znamy z zakupów w sklepach internetowych i z kart bankowych służących do obsługi takich transakcji.
Paragon z zakupów, który się nie pogniecie, nie wyblaknie, nie zgubi wśród kilkunastu mniej ważnych paragonów w portfelu; będzie go można zawsze szybko odszukać w skrzynce e-mailowej lub SMS-owej w telefonie. Tak - przynajmniej w teorii - mają wyglądać e-paragony, którym rząd właśnie dał zielone światło. Eksperci SMSAPI przyglądają się, czy to rozwiązanie może powtórzyć sukces e-recepty.