- Nikt już nie ma wątpliwości, że podwyżka stóp nastąpi. Potwierdził to, choć nie wprost, w minionym tygodniu prezes NBP Adam Glapiński. Jeszcze kilka dni temu wydawało się, że jastrzębie w RPP zwyciężą i podwyżka stóp będzie znacząca. Ale pewna stabilizacja kursu złotego, przecena ropy naftowej na rynkach światowych oraz zapowiedziana tarcza antyinflacyjna łagodzą oczekiwania na wysoką podwyżkę - komentuje Mariusz Zielonka, ekspert ekonomiczny Konfederacji Lewiatan. I dodaje:
- W naszej opinii RPP będzie chciała umocnić w przyszłym roku działanie rządowej tarczy antyinflacyjnej. Niepewność, co do jej skuteczności można było odczytać z zeszłotygodniowej konferencji premiera Mateusza Morawieckiego, który wskazał, że jeśli ceny nie spadną, to częściową winę będą za to ponosić przedsiębiorcy, którzy podwyższą marżę.
Kredytobiorcy w strachu
Podwyżka stóp to bardzo zła informacja dla przedsiębiorców i obywateli, którzy mają zaciągnięte kredyty. Będą one najdroższe od 2015 r. Dla kredytu zaciągniętego na 30 lat, na kwotę 350 tys. zł rata od początku akcji podwyżkowej RPP wzrośnie blisko o 300 zł w skali miesiąca. Jeśli doliczymy do tego rekordowy wzrost cen, to początek 2022 r. oznacza najwyższe koszty życia od 2008 r.
Zmiana komunikacji NBP, na bardziej przewidywalną może wesprzeć złotego, który umocni swoją pozycję poniżej granicy 4,6 za jedno euro.
Co ze złotym
Posiedzenie będzie istotne nie tylko dla kredytobiorców, ale też dla polskiego złotego. Ruch rzędu 75 pb. ma szansę wzmocnić walutę, podczas gdy podwyżka o zaledwie 25 pb. prawdopodobnie przełoży się na krótkoterminowe osłabienie złotego - uważają analitycyEbury: Enrique Diaz-Alvarez, Matthew Ryan, Roman Ziruk, Itsaso Apezteguia.
Oto ich analiza:
Praktycznie wszyscy obserwatorzy rynku spodziewają się podwyżki stóp procentowych – kluczowe pytania w kontekście zebrania dotyczą skali zmian oraz perspektyw dalszego wzrostu. Spodziewamy się, że RPP podniesie stopę referencyjną o 50 pb. do 1,75%, zgodnie z oczekiwaniami konsensusu ekonomistów. W przypadku takiej podwyżki stopa referencyjna znalazłaby się powyżej poziomu sprzed pandemii, najwyżej od lutego 2015 r.
Ze względu na dynamicznie zmieniające się otoczenie makroekonomiczne i sytuację w zakresie zdrowia publicznego oraz nieprecyzyjne sygnały z banku centralnego środowe posiedzenie może przynieść ruch o innej skali niż zakładana przez nas i konsensus. Istnieją argumenty zarówno za nieco silniejszą podwyżką (m.in. inflacja stale zaskakująca in plus, korzystna sytuacja na rynku pracy), jak i ruchem o nieco mniejszej skali (m.in. spadek cen niektórych surowców, w tym szczególnie ropy naftowej). Jest też kilka, które mogą wykorzystać obie strony debaty (odkrycie wariantu Omikron, tarcza antyinflacyjna, umocnienie złotego).
Zakładamy, że podwyżka o 50 pb. lub więcej nie powinna być dla złotego niekorzystna. Ruch rzędu 75 pb. ma szansę wzmocnić walutę, podczas gdy podwyżka o 25 pb. – mniejsza od oczekiwanej – prawdopodobnie przełożyłaby się na krótkoterminowe osłabienie złotego.
Inflacja nie daje wyboru
Katalizatorem zacieśnienia polityki pieniężnej jest wysoka inflacja, bijąca rekordy ostatnich dekad. Zgodnie ze wstępnym szacunkiem GUS w listopadzie inflacja CPI wyniosła 7,7% – była najwyższa od grudnia 2000 r. i wyraźnie przekraczała cel NBP (2,5% ± 1 p.p.). Mająca szczególne znaczenie dla banku centralnego mniej zmienna inflacja bazowa (po wyłączeniu cen żywności i energii; lepiej odzwierciedlająca zmiany krajowego popytu) w październiku wyniosła 4,5%.
Wysoka inflacja, mimo że jej istotna część ma związek z czynnikami zewnętrznymi, bez podjęcia wystarczających działań przez bank centralny mogłaby ulec utrwaleniu. Takiemu ryzyku sprzyjają korzystna sytuacja na krajowym rynku pracy, rosnące oczekiwania inflacyjne oraz słabość krajowej waluty.
Dotychczasowe podwyżki i retoryka decydentów
Bank centralny podniósł stopy procentowe w tym roku dwukrotnie. W październiku stopa referencyjna została podniesiona o 40 pb., do 0,5%, co było dużym zaskoczeniem – ze względu na retorykę prezesa Glapińskiego przytłaczająca część uczestników rynku nie spodziewała się zmiany stóp do listopada. W poprzednim miesiącu RPP zaskoczyła ponownie – stopa referencyjna poszła w górę o 75 pb. do poziomu 1,25%, podczas gdy powszechnie oczekiwano wzrostu stóp o 25–50 pb. Bank podjął również szereg innych działań w kierunku bardziej restrykcyjnej polityki pieniężnej, m.in. praktycznie wygasił polskie QE. Ponadto w zeszłym tygodniu (01.12) dokonał operacji dostrajającej, absorbując z rynku ponad 7 mld zł. Dzień przed tym w życie weszła podniesiona w październiku do 2% stopa rezerw obowiązkowych.
W przeciwieństwie do grudnia 2020 r. bank nie interweniuje na rynku walutowym w kierunku osłabienia złotego i nie zapowiada się, żeby koniec tego roku przyniósł podobne działania (byłoby to sprzeczne z celem zacieśniania polityki). Również retoryka prezesa Glapińskiego w kontekście złotego uległa w ostatnim czasie istotnym zmianom, a część jego komentarzy można uznać za interwencje słowne. Jednym z najbardziej wyrazistych stwierdzeń było: „nie ma mocnej gospodarki bez mocnego złotego”. Prezes zmienił też zdanie w zakresie inflacji, która jest „uporczywa”, a nie „przejściowa”. Wysłał również chyba najbardziej jednoznaczny dotychczas sygnał w kontekście dalszych działań decydentów, wskazując, że „jest przestrzeń do wzrostu stóp procentowych”, choć zaznaczył przy tym, że „nie jest ona nieograniczona”.
Strefa Biznesu: Coraz więcej chętnych na kredyty ze zmienną stopą
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?