
Jesteś pełnoletni, ale nie skończyłeś 21. roku życia? Zapomnij o kupowaniu piwa w sklepie oraz spędzaniu czasu w pubie
Wiosna, a właściwie lato. Aż się chce napić piwka w plenerze. Tymczasem już drugi miesiąc obowiązują przepisy tego zakazujące. Co prawda ustawa oddała prawo ostatecznej decyzji samorządom, ale jak Polska długa i szeroka działacze samorządowi PiS robią swoje. A jak już się z tym uporają, będą drążyć dalej. Bo to wcale nie koniec kampanii prohibicyjnej. Kościół, który za nią stoi chce jak najszybciej wprowadzić zakaz sprzedaży alkoholu, w tym piwa, osobom które są pełnoletnie, ale nie ukończyły jeszcze 21. roku życia. Tymczasem większość obywateli jest przeciwna dalszym ograniczeniom, co w każdym demokratycznym kraju ma kluczowe znaczenie.

Coraz więcej Polaków duże zakupy odkłada do czasu promocji. Trend ten przybierze na sile w ostatnich miesiącach roku. Co to znaczy?
Większa aktywność ostatniego kwartału skłania konsumentów do podejmowania mniej spontanicznych decyzji zakupowych oraz tworzenia list z konkretnymi rzeczami. Polacy mają już określone na ten czas cele, jak chociażby świąteczne prezenty. Dodatkowo ludzie tłumaczą pandemią chęć bardziej racjonalnego i usystematyzowanego podejścia do zakupów.

Kupujemy więcej, ale rzadziej. Na obostrzeniach związanych z koronawirusem zyskały małe sklepy
Przez ograniczenia wynikające z epidemii koronawirusa, w małych sklepach zaobserwowano wzrost obrotów oraz wartości średniego paragonu. Jednocześnie wiele z nich zaczęło borykać się z problemami, które zmusiły właścicieli do skrócenia godzin pracy lub czasowego zawieszenia działalności. Ponad 15 proc. sklepów detalicznych musiało wstrzymać sprzedaż przez co najmniej jeden dzień lub skrócić godziny pracy o co najmniej 25 proc. przez dłuższy okres niż jeden dzień.

Wielkanoc to święto drugiej kategorii? Przegrywa z Bożym Narodzeniem przez brak prezentów
Wielkanoc cieszy się mniejszą sympatią mimo, że organizacja tych świąt wymaga mniej wysiłku i mniejszych wydatków. Boże Narodzenie powoduje spustoszenie w portfelach, po którym część osób zbiera się finansowo przez kilka miesięcy nawet do Wielkanocy.

Zakaz reklamy piwa w telewizji nie rozwiązuje żadnego problemu
Ministerstwo Zdrowia chce walczyć z nadmiernym spożyciem alkoholu poprzez ograniczenie reklamy i sprzedaży piwa. Zdaniem przedstawicieli Związku Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego w Polsce – Browary Polskie, nie zmniejszy to konsumpcji alkoholu, wręcz przeciwnie – może sprawić, że Polacy znów chętniej zaczną sięgać po trunki wysokoprocentowe. Głównym skutkiem proponowanych przez resort zdrowia zmian będzie pogorszenie warunków działalności gospodarczej branży piwowarskiej oraz branż z nią powiązanych.

Koniec sprzedaży alkoholu w nocy, jeśli gminy i miasta pójdą śladem Krakowa
Kraków zamierza wprowadzić nocną prohibicję oraz ograniczyć liczbę budek z alkoholem. Zmiany zaczną się od nowego roku. Jeśli w podobny sposób postąpią samorządy w innych gminach i miastach, zapowiedź: po 22.00 piwa się nie napijesz, już za kilka tygodni stanie się faktem.

Po 22.00 piwa się nie napijesz. Sejm uchwalił, a o szczegółach zdecyduje gmina
Posłowie Prawa i Sprawiedliwości postawili na swoim. Sejm uchwalił poprawkę do ustawy o trzeźwości. W gminach, które zdecydują się na nocną prohibicję, wzorem PRL-u wrócą tzw. mety, meliny i babcie. Znów na porządku dziennym będą zatrucia alkoholem niewiadomego pochodzenia, bo kto się chce i musi napić, ten znajdzie sposób, a pomogą mu w tym lokalni Al Capone.

Po 22.00 piwa już się nie napijesz, a w dzień tylko w pubie
Kolejny powrót do PRL-u; wówczas sprzedaż i picie alkoholu możliwe było tylko po 13.00, teraz zaś tylko w godzinach 6.00-22.00. W ślady generała Jaruzelskiego, który wymyślił "godzinę trzynastą" idą posłowie PiS.

Świąteczny stół będzie kosztował nas więcej
Akurat przed zbliżającymi się świętami zakończyły się trwające od października 2014 r. spadki cen żywności. Co prawda GUS podał, że w październiku ceny dóbr konsumpcyjnych wzrosły tylko o 0,1 proc., ale sama żywność podrożała o 0,5 proc. Co gorsza, eksperci zapowiadają, że wynik październikowego badania cen to nie incydent, ale początek trendu wzrostowego, który może trwać wiele miesięcy. W konsekwencji musimy liczyć się z tym, że zakupy żywności, która trafi na nasze świąteczne stoły w tym roku wyraźnie mocniej odchudzą nasze portfele.