MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Tajemnica śmierci sekretarza Romana Dmowskiego

Arkadiusz Bednarczyk
Jan Chudzik - sekretarz Romana Dmowskiego.
Jan Chudzik - sekretarz Romana Dmowskiego. domena publiczna
14 maja 1933 roku w Brzozowie dokonano makabrycznego mordu na osobie lokalnego działacza Stronnictwa Narodowego i byłego sekretarza Romana Dmowskiego - Jana Chudzika. Postrzelony również został szef brzozowskiego oddziału Stronnictwa Narodowego major Władysław Owoc.

Właśnie kończyła się kolacja u miejscowego proboszcza na plebanii w Brzozowie - księdza Kazimierza Dutkiewicza, który nie ukrywał swoich sympatii dla programu Stronnictwa Narodowego tzw. Endecji. Od przewrotu majowego Józefa Piłsudskiego w 1926 roku Endecja zwalczana była przez rządy sanacyjne. Zresztą geneza niechęci działaczy obozu sanacyjnego (głównie PPS) sięgała odległych czasów. Współpracownicy Piłsudskiego twierdzili, że przywódca Endecji Roman Dmowski, „zawarł tajne porozumienie z rosyjskim carem w celu zwalczania Polskiej Partii Socjalistycznej. Roman Dmowski miał korzenie szlacheckie, dorastał w atmosferze patriotyzmu, rozumianego, jako narodowe więzi, które łączą społeczeństwo etnicznie jednolite. Dmowski, szczególną niechęcią pałał do ideologii socjalistycznej, a w szczególności do coraz bardziej popularnego marksizmu. Stąd też późniejsze konflikty z Józefem Piłsudskim, który był zagorzałym socjalistą. Obwiniano członków Endecji o sianie nastrojów antysemickich i niechęci do innych mniejszości narodowych. Zapominano, że dzięki staraniom Romana Dmowskiego na konferencji w Wersalu, po zakończeniu I wojny światowej Polska odzyskała Pomorze i oraz Wielkopolskę i część Górnego Śląska.

Dmowski kontra Piłsudski

W czasie kiedy popełniono morderstwo w Brzozowie, rządy w Rzeczypospolitej sprawował wspomniany obóz polityczny związany z Józefem Piłsudskim, który rzucił hasło „sanacji moralnej”, czyli uzdrowienia kraju z „partyjniactwa”. Józef Piłsudski swój program zaczął realizować już w czasie przewrotu majowego w 1926 roku, który pochłonął blisko czterysta ofiar śmiertelnych. Ludźmi obozu sanacyjnego obsadzano kluczowe stanowiska w państwie: od samorządów do stanowisk ministerialnych i wojskowych. W 1930 roku z inspiracji Piłsudskiego prezydent Mościcki rozwiązał parlament zdominowany przez opozycję antypiłsudczykowską. Lista osób przeznaczonych do aresztowania była gotowa już w sierpniu. Powstała w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych. Obejmowała 100 osób. 1 września 1930 r. przedstawił ją Piłsudskiemu szef MSW gen. Sławoj Składkowski. Marszałek, jak opisuje prof. Garlicki, „zielonym ołówkiem zaznaczył nazwiska tych, którzy mieli być aresztowani i osadzeni w twierdzy brzeskiej”.

Major Władysław Owoc oraz aplikant notarialny Jan Chudzik byli znanymi i szanowanymi przedstawicielami Endecji w powiecie brzozowskim. Zwłaszcza pochodzący z okolic Niska Jan Chudzik zaskarbił sobie wdzięczność lokalnej społeczności udzielanymi bezpłatnie poradami prawnymi. W 1929 r. zwrócił na niego uwagę Roman Dmowski, proponując mu funkcję swojego sekretarza. Chudzik był nie tylko dobrym prawnikiem. Uczył się również w szkole lotniczej w Dęblinie, a wojsko opuścił w stopniu porucznika lotnictwa. Major Władysław Owoc był szanowanym wojskowym - walczył w wojnie polsko-bolszewickiej 1920 roku. Z powodów politycznych musiał opuścić stanowisko komendanta jednego z batalionów Pułku Piechoty w Wilnie. W życiu cywilnym zaangażował się w działalność w ramach Obozu Wielkiej Polski i Stronnictwa Narodowego na terenie powiatów wschodniej Rzeczypospolitej oraz na Rzeszowszczyźnie. W 1930 został sekretarzem w lokalnych strukturach Stronnictwa Narodowego w Brzozowie, a w połowie lat 30. - prezesem zarządu powiatowego Stronnictwa Narodowego i jednocześnie członkiem Rady Naczelnej Stronnictwa. Prowadził biuro porad prawnych w Brzozowie, które cieszyło się popularnością wśród mieszkańców powiatu brzozowskiego.

Znaleziono mordercę

Popularność, jaką cieszyli się nasi bohaterowie, była solą w oku działaczy obozu sanacyjnego. Kiedy wieczorem, wspomnianego już 14 maja około 22.30 dwaj mężczyźni wychodzili z plebanii, zza rogu kościelnej plebanii wyskoczył napastnik, który z odległości 40 metrów oddał serię wystrzałów z dubeltówki. Zabił Chudzika, ranił zaś majora Władysława Owoca. Niemalże natychmiast na miejscu zbrodni znalazł się komendant miejscowej policji państwowej: Bolesław Drewiński. Nazajutrz przyjechał ze Lwowa naczelnik tamtejszego wydziału śledczego Policji Państwowej nadkomisarz Petry. Po oględzinach miejsca zbrodni odnaleziono dubeltówkę, która - jak ustalono - stanowiła własność niejakiego Romana Jajko pracownika lokalnego banku w Brzozowie. Kiedy mu ją pokazano, Jajko przyznał się do winy. W trakcie śledztwa ustalono również, że Jajko był widziany owej feralnej nocy w pobliżu plebanii przez jednego z mieszkańców Brzozowa. Słyszano również, jak wiele tygodni wcześniej Jajko w jednej z brzozowskich restauracji odgrażał się „endekom”.

Pogrzeb Jana Chudzika zgromadził na brzozowskim cmentarzu tysiące mieszkańców miasteczka. Wszyscy byli wstrząśnięci bezsensowną zbrodnią i tym, że zginął młody i szanowany prawnik, który pomagał biednym ludziom. Wspierano zaś majora Owoca, wierząc, że przeżyje. Przeciwko niemu były wytaczane procesy np. za wypowiedź, iż „Strzelec jest organizacją szkodliwą; sądy ostatecznie wydawały wyroki kasacyjne. Doszło do tego, że przed wyborami z września 1935 został aresztowany w Brzozowie, umieszczony w areszcie, a po siedmiu godzinach zwolniony, zaś jego mieszkanie w tym czasie zostało poddane rewizji. Zarzucano mu zniesławienie miejscowego wójta od którego to czynu został uwolniony. Można napisać, że dopiął swego gdyż w 1938 został wybrany radnym rady miasta Brzozowa.

Ale wróćmy do zabójstwa Chudzika. Przed sądem w Sanoku stanęli prócz Jajki miejscowi policjanci: Stankiewicz oraz komendant Drewiński. Jak się okazało, byli oni podżegaczami do zbrodni w której miał zginąć ale nie Chudzik a wspomniany major Władysław Owoc. Stało się jednak inaczej; major Owoc przeżył, życie zaś stracił Jan Chudzik. Na plecach majora Władysława Owoca oględziny wykazały ślady po 21 strzałach śrutem, który przebił płuca i opłucną, powodując silny krwotok. W ciężkim stanie majora Owoca przewieziono do szpitala w Sanoku. Życie uratowała mu natychmiastowa operacja. 26 września 1933 r. sanocki sąd skazał zabójcę - Romana Jajko na 2 lata pozbawienia wolności o nieumyślne spowodowanie śmierci Chudzika oraz ciężkie uszkodzenie ciała Owoca, posterunkowego służby śledczej Stefana Stankiewicza na 2,5 roku więzienia (oskarżonego o podżeganie Romana Jajkę do zabójstwa Owoca) i powiatowego komisarza Policji Państwowej w Brzozowie Bolesława Drewińskiego na 5 lat pozbawienia wolności (podżeganie Stankiewicza do zabójstwa Owoca).

Tajemnice, tajemnice...

Ale to nie wszystko. Śmierć Chudzika pociągnęła za sobą dalsze, bolesne skutki: w dniu pogrzebu Jana Chudzika jego żona urodziła drugie dziecko. Wkrótce z powodu śmierci swojego ukochanego męża kobieta załamała się i zachorowała na ciężką depresję; zmarła 15 czerwca 1938 roku. Z kolei w 1935 roku w więzieniu w Łomży znaleziono ciało Bolesława Drewińskiego, komendanta policji z Brzozowa; chodziły słuchy, że został zamordowany na polecenie władz sanacyjnych. A wedle relacji rodziny miał on informować o poddawaniu go w czasie osadzenia w więzieniu kuracji w formie zastrzyków, po której podupadał na zdrowiu. Warto wspomnieć, że Bolesław Drewiński był wujem sanockiego poety Janusza Szubera, który o swoim wuju pisał w wierszu „Przedwiośnie 1935”. Wkrótce zmarł także mecenas Głuszkiewicz obrońca komendanta Drewińskiego w procesie sanockim. Został najprawdopodobniej zastrzelony w swojej kancelarii. Pojawia się zatem pytanie, na czyje polecenie działał ów komendant policji - Drewiński. Podejrzewano starostę brzozowskiego Bronisława Nazimka, który wkrótce - jeszcze przed zakończeniem procesu - został odwołany ze stanowiska. Jako przedstawiciel sanacyjnej władzy w powiecie mógł maczać palce w „zbrodni brzozowskiej”. Nie został jednak przesłuchany nawet w charakterze świadka. Następnie mieszkał we Lwowie, a po wybuchu II wojny światowej w Krakowie, gdzie zmarł 17 marca 1952 roku. Warto natomiast przytoczyć fragment mowy końcowej prokuratora Kazimierza Ansiona, równocześnie prezesa zarządu powiatu Związku Strzeleckiego w Sanoku, którą cytowały ówczesne media: „popełnienie tej zbrodni nie leżało w interesie żadnej partii ani czynników politycznych. (...) Popełniono pospolite przestępstwo zabójstwa, którego plan zrodził się w niedowarzonej głowie komendanta policji Drewińskiego”...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dzień Matki. Jak kobiety radzą sobie na rynku pracy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24