MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wielkie uff. King Szczecin po raz drugi pokonał Legię Warszawa

Jakub Lisowski
Jakub Lisowski
Arkadiusz Miłoszewski - trener Kinga Szczecin.
Arkadiusz Miłoszewski - trener Kinga Szczecin. Andrzej Szkocki
King Szczecin w ćwierćfinałowej serii niemiłosiernie namęczył się w dwóch meczach z Legią Warszawa, ale wygrał dwukrotnie. Drugie zwycięstwo wyszarpał w ostatniej kwarcie.

Pierwszy mecz zakończył się zwycięstwem Kinga 85:80. Przesądziła końcówka spotkania, bo przez większość meczu prowadzili goście. Obaj szkoleniowcy zapowiadali, że emocji w drugim starciu także nie zabraknie.

Legia znów lepiej rozpoczęła. King miał problem z egzekucją sytuacji podkoszowych. Pierwsze punkty zdobył co prawda Morris Udeze, ale to była jedna z trzech udana akcja. Mylił się też Kacper Borowski, dlatego trener Arkadiusz Miłoszewski bardzo szybko wymienił wysokich graczy.

Pierwszy raz do remisu doprowadził Przemysław Żołnierewicz (11:11), ale na pierwsze prowadzenie kibice (liczniej się stawili niż w czwartek) musieli poczekać do 8. minuty. Z dalekiego półdystansu trafił Michale Kyser, który w pierwszym meczu był bezbłędny przy takich próbach. Pierwsza kwarta jednak dla gości, bo nieźle sobie radzili w akcjach jeden na jednego.

Druga odsłona bardzo podobna. Legioniści potrafili utrzymywać dobrą skuteczność i rytm, a King męczył się. Bardzo blado wyglądał Matt Mobley (Andrzej Mazurczak musiał odpocząć i pilnować się, bo szybko złapał dwa przewinienia), były straty. Goście pilnowali 5-7 punktów przewagi, a szczecinianie próbowali poprawić wynik. I zrobili to w końcówce – trójkę trafił Tony Meier, za dwa znów przymierzyli Kyser i Żołnierewicz. Były też dwie szanse na doprowadzenie do remisu.

Początek drugiej połowy energetyczny. King miał trzy okazje, by powrócić na prowadzenie, ale zespół chciał za szybko. Legia przetrzymała i w 23. minucie prowadziła 42:37. Konto gospodarzy otworzył tróją Meier, ale nie poszła za tym jakaś seria punktowa, czy spokojniejsza gra. To goście grali lepiej, korzystali z licznych błędów szczecinian i w 29. minucie prowadzili nawet 58:48. Gospodarze mieli szansę zmniejszyć straty do 4-6 oczek, ale w obronie przysnął Mobley i ostatnie punkty zdobyli goście.

52:60. King potrzebował przełomu, musiał wierzyć, że jeszcze raz wykręci się w ostatniej kwarcie. Tyle, że Legia nie dawała oznak, by miał ją dopaść jakiś kryzys. Przewagę miała skromną, ale jednak dającą pewien głębszy oddech. Ostatnią kwartę punktami rozpoczął Mazurczak i King zaczął odrabiać straty. Szło to z trudem, widać było, że nie wszyscy gracze są pewni siebie, ale po trójce Avery Woodsona w 33. mieliśmy remis 62:62. Legia miała problem, bo szybciutko przekroczyła limit fauli, ale wciąż miała dużo graczy z umiejętnościami na taką sytuację.

I to goście szybko pokazali, bo po minucie znów prowadzili (67:62). Szczecinianie walczyli, zatrzymali dwie kolejne akcje rywali i cały czas byli blisko. Miłoszewski przy stanie 66:69 poprosił o pierwszy czas. Doszedł do wniosku, że uspokojenie podopiecznych będzie kluczowe.

Po wznowieniu gry King miał czyste pozycje, ale pudłował z dystansu. Legia dwie minuty przed końcem prowadziła 70:66. Dystans zmniejszył Kyser, goście odpowiedzieli jednym punktem po rzutach osobistych i King to wykorzystał. Żołnierewicz mógł mieć akcję dwa plus jeden, ale spudłował z linii. Piłkę zebrał Kyser a trzypunktową akcję zanotował Mazurczak.

Legia nie trafiła i po chwili sfaulowała Mazurczaka. Na 33 sekundy przed końcem King prowadził 75:71. O czas tym razem poprosił sztab gości. Gościom udało się szybko zmniejszyć straty, ale sfaulowali Mazurczaka i dystans nie zmniejszył się, a czas tak. Było 77:73 na 23 sekundy do końca.

Goście do końca próbowali. Mazurczak spudłował osobistego i goście mieli 5 sekund na wyrównanie. Za trzy spudłował jednak Jackson i publiczność mogła świętować.

King Szczecin – Legia Warszawa 80:77
Kwarty: 17:20, 19:18, 16:22, 28:17.
King: Mazurczak 19, Woodson 7 (1), Cuthbertson 4, Borowski 0, Udeze 5 – Kyser 18, Żołnierewicz 12 (1), Mobley 0, Nowakowski 5 (1), Meier 10 (3), Żmudzki 0.
Legia: Vital 8, Sobin 2, Kolenda 11 (1), Holman 14, Ponitka 5 – Jackson 15 (1), Cowels 5 (1), Wyka 1, De Lattibeaudiere 16, Kulka 0.

Stan rywalizacji: 2:0. Trzeci mecz zostanie rozegrany 9 maja (czwartek) w Warszawie. Rywalizacja w ćwierćfinale trwa do trzech zwycięstw.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świątek w finale turnieju w Rzymie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński