MKTG SR - pasek na kartach artykułów

"Oddałem się ocenie torunianek i torunian". Rozmowa z Michałem Zaleskim

Michał Zaleski funkcję prezydenta Torunia pełnił przez 21 lat i 5 miesięcy
Michał Zaleski funkcję prezydenta Torunia pełnił przez 21 lat i 5 miesięcy Grzegorz Olkowski
Rozmowa z Michałem Zaleskim, prezydentem Torunia, który po prawie 22 latach odchodzi ze stanowiska.

Czy pogodził się Pan z wynikiem wyborów i tym, że za kilka dni przestanie Pan być prezydentem Torunia?

Ależ oczywiście. Od początku pracy dla miasta zdawałem się na decyzję mieszkańców Torunia. Przez 21 lat i pięć miesięcy starałem się spełniać ich oczekiwania. Teraz przyszedł moment, że wskazali mi bym zakończył tę misję. Przyjmuję to z całą świadomością i pewnością, że jest to najlepsze rozstrzygnięcie, jakie mogło zapaść. Dlaczego? Bo podjęli je mieszkanki i mieszkańcy Torunia.

Nie czuje się Pan rozczarowany ich decyzją? Nie ma Pan do nich żalu?

Nie odczuwam rozczarowania czy żalu, nie mam pretensji. Poddałem się ocenie torunianek i torunian, bo to oni decydowali, czy to ja będę dalej kierować miastem czy ktoś inny. Dziś niektórzy twierdzą, że mogłem nie startować, zrobić pożegnanie i odejść na swoich zasadach. Tyle że dla mnie najważniejsze jest to, co mieszkańcy Torunia o mnie myślą. Orzekli, że nie widzą już mnie na stanowisku prezydenta, i wskazali Pawła Gulewskiego jako mojego następcę. Nie może więc tu być rozczarowania.

Czy noc z 7 na 8 kwietnia, kiedy opublikowano wyniki pierwszej tury wyborów i okazało się, że ma Pan drugi wynik i że będzie dogrywka, była najtrudniejsza w Pana życiu?

Nie. Jednak uświadomiłem sobie jak wielka jest dominacja polityki nad samorządnością, że takie ruchy miejskie jak mój nie mają większych szans w starciu z siłami politycznymi. W wyborach do Rady Miasta Torunia wystartowało dziewięć komitetów, w tym pięć niepolitycznych, a z nich tylko jeden, mój, wprowadził radnych. Pozostałe zostały w nich dosłownie rozjechane. W innych miastach stało się podobnie. Co do mojego wyniku w pierwszej turze, to było zaskoczenie, ale też zaraz pojawiły się wnioski. Był on skutkiem spokojnej kampanii przed tą turą, a podobno też przekonania części moich wyborców, że „skoro Zaleski zawsze wygrywał, to wygra i teraz, więc nie muszę iść na wybory”. W moim sztabie uznaliśmy, że jeśli zmobilizujemy się przed drugą turą, to odwrócimy proporcje. Okazało się to jednak niemożliwe.

Wynik drugiej tury był więc zaskoczeniem?

Zaskoczyło mnie, że zdobyłem tylko 35 procent poparcia, a mój konkurent, Paweł Gulewski, aż 65 procent. W tym momencie silnie poczułem dominację partyjnej polityki oraz sygnał wysłany przez torunian: panu na stanowisku prezydenta już dziękujemy.

Tylko polityka zdecydowała o Pana porażce?

W dużej mierze ona. Pewnie wpływ miało też znudzenie osobą, która od wielu lat sprawuje władzę w mieście. Wyborcy uznali, że powinien pojawić się ktoś inny, mniej znany.

Nie było u Pana refleksji, że można było postąpić jak prezydent Krakowa Jacek Majchrowski i po prawie 22 latach rządów zrezygnować z walki o szóstą z rzędu kadencję?

Taka refleksja pojawiła się na początku kończącej się właśnie kadencji samorządu. Z czasem pojawiły się jednak próby „rozjechania” mnie przy użyciu różnych metod, w tym bardzo brutalnych. Dotarło do mnie, że jeśli zrezygnuję, to nie sprawdzę, czy mieszkańcy mnie chcą czy nie i w dodatku wyjdę na takiego, który się boi i ucieka. Te ataki na mnie były nieuczciwe i niesprawiedliwe, ale uznałem, że z ich powodu nie mogę się wycofać.

Żałuje Pan którejś ze swoich decyzji z kończącej się kadencji?

Tak. Popełniłem błędy, osłabiłem w niektórych kwestiach czujność, zabrakło też nadzoru. Mogłem zatrzymać i nie zgodzić się na wycinkę drzew na Kępie Bazarowej w skali, w jakiej została wykonana. Co do pawilonów na Bulwarze Filadelfijskim to byłem pewien, że skoro jest ponad 70 opinii i uzgodnień, to wszystko jest ok. Gdybym wnikliwiej na odpowiednim etapie przyjrzał się sytuacji, to pewnie zabiegałbym o zmianę ich lokalizacji.

Kończąc urzędowanie ma Pan jakieś obawy o miasto?

Miasto jest dobrze zorganizowane, kolejne inwestycje są przygotowane, te które trwają, są dobrze prowadzone. W Toruniu jest woda, funkcjonuje kanalizacja i sieć ciepłownicza, mamy sprawną komunikację miejską, choć wymaga ona korekt. Budżet miasta jest spięty, więc i w tej kwestii obaw nie ma. Przemyśleć będzie trzeba kwestię ogrzewania miasta, bo po 2040 roku nie będzie można w Unii Europejskiej wykorzystywać do tego gazu, a mamy przecież elektrociepłownię gazową. Są za to obawy związane z sytuacją zewnętrzną, dotyczące bezpieczeństwa mieszkańców. Trzeba zacząć pracować nad schronieniami i schronami dla nich, przygotowywać ich na ewentualne zagrożenia.

Polecamy

Jak Michał Zaleski będzie funkcjonować po 7 maja, gdy opuści stanowisko prezydenta Torunia?

Póki co robię porządki, opróżniam gabinet prezydenta. Wszystko wędruje do pomieszczenia, gdzie będę segregował na przykład książki. Część przekażę jednej z fundacji, inne trafią do powstającej szkoły, niektóre zatrzymam, a jeszcze inne chcę podarować Książnicy Kopernikańskiej. Z kolei dokumenty trafią do archiwum lub do zniszczenia, inne do odpowiednich wydziałów urzędu. Zachowam też prezenty, które przez te lata dostałem. Te, które były darem dla Torunia, zostają w urzędzie.

Przy takich porządkach zapewne odżywają wspomnienia...

Oczywiście że odżyły. Przede wszystkim wspominam ludzi, z którymi jako prezydent się zetknąłem. Było ich tysiące, wyjątkowych, ciekawych, zarówno z Torunia, jak i spoza. Nie da się przywołać wszystkich, wspomnę tylko dziennikarkę i podróżniczkę Elżbietę Dzikowską. Zetknąłem się z nią w czasie studiów, gdy przyjechała do Torunia, a następnie spotkaliśmy się jesienią 2003 roku, gdy otwieraliśmy Muzeum Podróżników. Jest to osoba wyjątkowa, fascynująca. Też byłego premiera Józefa Oleksego, z którym również znałem się wcześniej. To był po prostu dobry człowiek.
Poznałem hierarchów kościelnych, cenię sobie wieloletnią współpracę z pierwszym biskupem toruńskim dr Andrzejem Suskim.
Najwartościowsze w prawie 22 latach prezydentury było właśnie to, że mogłem poznać tylu ludzi. Z tego czasu szczególnie cenię sobie przyjaźń z wiceprezydentem Zbigniewem Fiderewiczem. Pracowaliśmy razem jak „konie w zaprzęgu”, cały czas się uzupełniając. Daj Boże, gdyby każdy miał obok blisko siebie tak oddanego człowieka, takiego przyjaciela.

Co ma Pan w planach na czas po 7 maja?

Oczywiście więcej czasu chcę poświęcić najbliższym. Na pewno przyda się trochę odpoczynku, więc planuję dwa-trzy wyjazdy. Muszę zadbać o kondycję fizyczną i być w tym systematyczny. Będę jeździć na rowerze, chodzić na basen, poddam się fizjoterapii. Nie będą to już wizyty u specjalisty o godzinie 22, bo tylko o takiej porze miałem dotąd czas. Przede wszystkim jednak po 7 maja będę radnym, bo taki mandat powierzyli mi mieszkańcy...

Za silny ze względu na uzyskaną przez Pana liczbę głosów w wyborach do Rady Miasta to ten mandat nie jest…

Mandat po prostu jest. Nie wpadajmy w pułapkę „silnego” mandatu, bo tak naprawdę od daty jego objęcia znika liczba głosów, a i ta jest przecież wypadkową m.in. systemu D'Hondta. Dla mnie mandat radnego to zobowiązanie, aby to zadanie dobrze i solidnie wypełniać.

A co ze zobowiązaniem otrzymanym od wnuczki w kwestii psa?

Wnuczka Magda będzie mnie pilnowała, bym je wypełnił. Wybierzemy się więc do schroniska, by wybrać dla mnie psa.

Jest Pan gotowy, by w sali obrad Rady Miasta przesiąść się z miejsca dla prezydenta Torunia na miejsce dla radnego, zapewne gdzieś w ostatnim rzędzie?

Na pewno będę siedział z tyłu. Jestem do tego przyzwyczajony. Od kiedy poszedłem do szkoły, zawsze z powodu wzrostu siedziałem w ostatniej ławce. Potem przekonałem się, że to bezpieczne rozwiązanie, choćby w czasie studiów, gdy byłem z dala od wykładowcy.

A jakim będzie Pan radnym? Gdy był Pan radnym w latach 1994-2002, ostro recenzował Pan działania ówczesnych zarządów Torunia.

Podchodzę do tej roli bardzo praktycznie. Przecież to, co obecnie funkcjonuje w Toruniu, było kształtowane przez wiele lat. Nie ma najmniejszej szansy, byśmy w perspektywie kilku lat nie mieli do czynienia z kontynuacją. Co do zasady miasto będzie szło w tych samych torach. Skoro miałem wpływ na aktualny kształt miasta, to jak mogę stać się teraz ostrym recenzentem? Mogę radzić, pomagać, zwracać uwagę, jeśli coś będzie szło w niedobrym kierunku. Nie będę jednak tym, który będzie agresywnie atakować nowego prezydenta czy większość w Radzie Miasta. Powiedziałem prezydentowi Pawłowi Gulewskiemu, że jestem gotowy doradzać,
wspierać. Przez 30 lat aktywności samorządowej, najpierw jako radny, a potem jako prezydent, zdobyłem przecież ogromną wiedzę o mieście.

od 7 lat
Wideo

Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska