
Akordeon ze strychu
Stary instrument muzyczny może okazać się prawdziwym skarbem. Warto wycenić go w profesjonalnym punkcie, zanim trafi na aukcję

Akordeonista Tadeusz Pileski w krakowskiej radiostacji, 1938 rok.
Akordeon zyskiwał popularność jeszcze przed II wojną światową. Instrument ten był unowocześniany w latach 40. ubiegłego wieku, a jego skomplikowana budowa i wysoka cena sprawiały, że nie był to sprzęt dla każdego. Po wojnie, dzięki dynamicznemu rozwojowi muzyki rozrywkowej, a także kinematografii akordeon stał się instrumentem kultowym.

Występ muzyków Allana Erikssona i Sölvego Stranda w filmie „Jedna dziewczyna i 100 akordeonów” (1946 r.)
Filmowy występ słynnego duetu rozsławił akordeon. Allan dostał swój pierwszy akordeon od ojca. Miał wtedy 15 lat. Był to prosty model HB Registrato z rzędem pięciu guzików. Instrument kosztował ok. 225 koron szwedzkich.
W kolejnych latach muzyk nie tylko doskonalił warsztat, ale też pracował w firmie swego przyjaciela Algota Bengtssona, produkującej akordeony. To właśnie firma Dragspelstjänst („Accordion Services”) stworzyła słynne akordeony Bengtsa, nazwane od jego imienia.

Akordeon w futerale
Akordeonowi powinien zawsze towarzyszyć skórzany futerał, to wzmocni jego wartość. Warto dobrze sprawdzić kieszonki futerału i podszewkę, ponieważ bardzo często w tym miejscach znajdują się ważne informacje dotyczące modelu, jak również rachunki, umowy kupna-sprzedaży.