Clayton Law z amerykańskiego Pittsburgha nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. Pobrał z banku cztery tysiące dolarów, a kopertę z gotówką położył na kuchennym blacie. Następnego dnia miał zapłacić robotnikom, którzy pracowali prze remoncie jego domu.
Wystarczyła krótka nieobecność Claytona, aby zawartością koperty zainteresował się jego pies Cecil. Gdy Clayton z żoną Carrie weszli do kuchni, ich serca zamarły. Na podłodze walały się resztki banknotów. Popatrzyli na psa i już wiedzieli, co się stało.
Niech bank coś poradzi
Przerażeni zadzwonili do banku, pytając, co mają w takiej sytuacji robić. Poradzono im, że muszą tak skleić banknoty, żeby był widoczny numer seryjny.
Z resztek walających się na podłodze udało im się po długich pracach skleić półtora tysiąca dolarów.
Prawdziwe pranie pieniędzy
Czekała na nich jednak najcięższa praca. Przez następne dwa dni z największa uwagą obserwowali odchody swojego pupila, a odnaleziono kawałki starannie myli. Tym razem pranie pieniędzy opłaciło się, bo z całej zdewastowanej przez czworonoga sumy udało się odzyskać około 350 dolarów. Cóż, pecunia non olet - pieniądze nie śmierdzą.
Część zniszczonych przez Cecila banknotów postanowili oprawić w ramki i powieszą na ścianie. Tak ku pamięci, mówiła Carrie.
A co ze sprawcą tego zdarzenia? Ani przez chwilę, jak zapewniało małżeństwo, nie myśleli o wymierzeniu mu kary. Nie było krzyków, połajanek, uznali, że to nie wina ich pupila.
Na przyszłość postanowili lepiej chronić gotówkę.
Źródło: The Independent
ag
