
"Zobaczyć sztukę" - to projekt Muzeum Okręgowego im. Leona Wyczółkowskiego w Bydgoszczy, który udostępnia eksponaty osobom niewidomym i słabo widzącym poprzez dotyk. Jednak nie wszystkie eksponaty dotykać można. Z pomocą przyszedł druk i skanowanie 3D.
Eksponowana w muzeum rzeźba Leona Wyczókowskiego autorstwa Konstantego Laszczki z 1900 roku jest wykonana z gipsu patynowanego. Dlatego konserwator sztuki nie wyraził zgody na stworzenie odlewu ani nawet na wyniesienie rzeźby dalej niż w najbliższe otoczenie budynku.
- Z pomocą przyszedł druk i skanowanie 3D - mówi Joanna Jadachowska, pasjonatka nowych technologii, ekspertka druku 3D w bydgoskiej firmie Formakers, która z grupą przyjaciół podjęła się zadania. - Wyzwaniem było jak najdokładniejsze zeskanowanie bryły, takie aby jej nie uszkodzić. Skanowanie i z obróbka pliku zajęły prawie 4 godziny, jednak najtrudniejsze było znalezienie właściwego miejsca do skanowania. Ze względu na ograniczone możliwości przemieszczania eksponatu, skan wykonaliśmy na zewnątrz budynku - w świetle dziennym. Potem nastąpił etap obróbki tak wykonanego modelu, usunięcia zbędnych elementów i zamknięcie bryły.

Specjaliści Formakers lekko zmodyfikowali bryłę ponieważ w oryginalnej rzeźbie włosy Leona Wyczółkowskiego były wryte w głąb, podobnie jak broda i wąsy. W związku z tym w programie 3D elementy te zostały wydobyte na zewnątrz.
- Zależało nam na tym, by osoby niewidome mogły jak najdokładniej wyczuć każdy element twarzy i całego popiersia, co przy oryginale nie było możliwe ze względu na zakaz dotykania rzeźby - mówi Maciej Strzała, założyciel i główny konstruktor firmy Formakers.
Następnie stworzono z bryły skorupę, by zużyć jak najmniej materiału, co znacznie zredukowało koszty wydruku. Bryłę podzielono na kilka części, które następnie sklejono, oszlifowano, wygładzono, na koniec pomalowano. Najwięcej pracy wymagało zespolenie elementów w taki sposób, by nie było widać łączeń.

Ważne było również to, by wygląd jak najwierniej imitował rzeźbę z brązu. Za malowanie odpowiedzialny był Jakub Dranicki, artysta który specjalizuje się w malowaniu figur i rzeźb - zarówno dużych, jak i małych rozmiarów.
- Przed malowaniem popiersie wymagało wielu godzin szlifowania i obróbki, dzięki czemu jego powierzchnia uzyskała gładką, jednolitą strukturę. Kolorystyka oryginalnej rzeźby nie jest jednolita, co uwzględniłem przełamując brązową bazę tonami miedzi. Zastosowałem zróżnicowane metaliczne odcienie, które nakładałem głównie przy pomocy pędzla i aerografu. Cały proces trwał trzy dni - mówi Jakub Dranicki.

Efekt jest niesamowity i gdyby nie lekkość rzeźby, można by przypuszczać, że jest faktycznie z brązu. Kopię rzeźby można dotykać, podnosić i przenosić w różne miejsca, bez obawy o zniszczenie.
Bydgoskie muzeum zakłada również możliwość zabawy niewidzącym dzieciom, takie jak zakładanie rzeźbie okularów, czapek, itp. Dzięki temu dzieci mogą jak najlepiej wejść w interakcję ze sztuką.