- To dla mnie wielki dzień. Aż 73 lata czekałam, by mieć własny balkon. Do tej pory chodziłam posiedzieć do sąsiadki - mówi Alina Gobiszewska.
Wczoraj prezydent wręczył jej klucze do mieszkania. - To takie prezent na Boże Narodzenie - mówił Tadeusz Truskolaski.
Właśnie oddano do użytku 101 mieszkań w dwóch nowych blokach komunalnych przy ul. Bema 100 D i 100 E. Lokale mają od 30 do 60 mkw. Łączna powierzchnia użytkowa to ponad 4,5 tys. mkw.
Zamieszkają tu przede wszystkim białostoczanie, którzy już wcześniej korzystali z zasobów gminnych i terminowo płacili czynsze.
Zobacz też: ZMK Białystok. Nowy blok komunalny przy ul. Borsuczej (zdjęcia)
- Przy Barszczańskiej mieszkałam przez 18 lat. Znam tam wszystkich od podszewki. Czy nie szkoda zostawiać znajomych? Na pewno będą mnie tu odwiedzać - śmieje się pani Alina.
Czynsz w nowym bloku będzie wynosił 450 zł. Do tej pory płaciła 318 zł. - Przypominam, że każdy lokator może wystąpić o zasiłek mieszkaniowy. Zostanie przyznany, jeśli lokator będzie miał dochody, które do niego uprawniają - mówi Andrzej Ostrowski, dyrektor Zarządu Mienia Komunalnego.
Na ostatniej sesji rady miasta mówił, że aż 75 proc. mieszkańców lokali komunalnych ma zbyt duże dochody, by skorzystać ze wspomnianych dodatków. Płacą wtedy 700 czy nawet 900 zł czynszu.
Jaki jest więc sens budownictwa komunalnego, skoro mieszkają w nich nie ci, którzy najbardziej tego potrzebują? Idealna sytuacja byłaby taka, że gdy ktoś straci pracę i jest w ciężkiej sytuacji, prosi miasto o pomoc i od ręki dostaje lokal komunalny. Gdy sytuacja finansowa mu się poprawia, mieszkanie jest zwalniane i dostaje je kolejna rodzina.
W rzeczywistości jednak ludzie czekają w horrendalnej kolejce (teraz jest w niej 745 rodzin), dostają w końcu mieszkanie i choćby wygrali milion w totolotka, nikt go im nie odbierze. Mało tego, mogą w nim mieszkać nawet następne pokolenia. Gmina może odebrać mieszkanie tylko wtedy, gdy ZMK dowie się, że jest ono podnajmowane osobom trzecim.
Przeczytaj też: Pluskwy w bloku przy Klepackiej. A ZMK w Białymstoku tłumaczy się przepisami
Rząd pracuje obecnie nad projektem ustawy, która ma sprawić, że będzie uczciwiej. Raz na pięć lat sąd miałby badać sytuację finansową lokatorów komunalnych. Jeśli okaże się, że dochody są zbyt wysokie, mieszkania będą zwalniane. Jeśli te przepisy wejdą w życie można przypuszczać, że kolejki się skrócą.
Co ciekawe, w tej sprawie białostocki PiS jest w kontrze do PiS-owskiego rządu. Na ostatniej sesji przyjęto uchwałę, która pozwala lokatorom wszystkich mieszkań komunalnych wybudowanych przed 31 grudnia 1998 roku wykupić je na własność. I to ze średnią bonifikatą na poziomie 75 procent. Takie pójście na rękę białostoczanom oznacza jednak, że zasoby mieszkaniowe gminy się skurczą. A rząd PiS chce przecież, by się nie kurczyły. - Rozmawiałem na ten temat z wojewodą podlaskim (z PiS - przyp. red), który też uważa, że zasoby komunalne powinny być jak największe. Jeśli będą ku temu podstawy prawne, wojewoda może uchylić uchwałę przyjętą przez radę. Napiszemy zresztą do niego pismo w tej sprawie - mówi Tadeusz Truskolaski.
Przeczytaj również: Przetargi ZMK: Wysyp atrakcyjnych lokali do wynajęcia od gminy
Szczególnie niepokoi go, że radni PiS uwolnili też nieruchomości, które w stu procentach należą do gminy. - Są np. 3-4-mieszkaniowe bloczki stojące na bardzo atrakcyjnych działkach o powierzchni 2 tys. mkw. Po pięciu latach od dnia zakupu właściciele będą mogli sprzedać nieruchomość po cenie 20-krotnie wyższej od tej, za jaką kupili. Czy na tym polega budownictwo komunalne? - pyta prezydent.
Czy uchwała rady miasta oznacza, że miasto przestanie spełniać ustawowy obowiązek zapewnienia dachu nad głową najbardziej potrzebującym? Na razie nie, ale skoro PiS tak łatwo rozdaje gminne mienie, czy warto budować kolejne bloki? Bo i tak za kilka lat mieszkania zostaną sprzedane za bezcen.
- Budować zawsze warto - uważa Andrzej Ostrowski.
W ostatnim 10-leciu gmina wybudowała 558 mieszkań o powierzchni ponad 23 tys. mkw. Kosztowało to ponad 52 mln zł, z czego dofinansowanie z Banku Gospodarstwa Krajowego wyniosło 7,1 mln zł.
Miasto inwestowało też na TBS-ach. - Od 2006 do 2016 roku zbudowano tam 1,4 tys. mieszkań - mówi Tadeusz Truskolaski.
W zasobach gminnych mieszka ok. 8 proc. mieszkańców. - Jesteśmy więc poważnym graczem na rynku mieszkaniowym. Do tego oddajemy lokale w stanie lepszym niż deweloperski - zachwala prezydent.
Faktycznie, gdy ogląda się lokale komunalne przychodzi do głowy myśl: tylko ustawić meble i mieszkać. W łazienkach są wanny, na podłogach parkiet. W kuchniach stoją nawet kuchenki. - Będę teraz żyła jak królowa - śmieje się Alina Gobiszewska.
Natomiast Żaneta Klejno cieszy się, że jej córka Wiktoria będzie mogła w końcu spokojnie odrabiać lekcje.
- Do tej pory mieszkaliśmy w jednym pokoju, więc 5-letni braciszek siłą rzeczy jej przeszkadzał - mówi i cieszy się, że zaczyna z rodziną nowe życie.
Zobacz też: Ul. Św. Eliasza: Zarząd Mienia Komunalnego eksmituje matkę z dziećmi
Komunalna inwestycja
Budowa dwóch bloków przy ul. Bema kosztowała ponad 12 mln zł, Inwestycję dofinansował Bank Gospodarstwa Krajowego kwotą około 3,2 mln zł. Na działce przy ul. Bema zmieści się jeszcze około 800 mieszkań. Docelowo ma ich być 1000.
