Za pomocne uznała je jedynie co dwudziesta osoba – wynika z badania BIG InfoMonitor. Liczba dłużników alimentacyjnych widniejących w BIG InfoMonitor wzrosła w minionym roku o ponad 34 tys. do 306 tys. Ich zaległość zwiększyła się o prawie 654 mln zł do 11,8 mld zł. Średnio na jednego dłużnika alimentacyjnego, przypada już 38,6 tys. zł niezapłaconych alimentów. Niektórzy nie płacą od lat, nie tylko za alimenty.
Od tego roku etapami wchodzą w życie rozwiązania zawarte w Ustawie o zmianie niektórych ustaw w celu poprawy skuteczności egzekucji świadczeń alimentacyjnych. Zmieni się sporo.
Od stycznia organizatorzy prac publicznych mają obowiązek w pierwszej kolejności zatrudniać dłużników alimentacyjnych, a urzędy pracy aktywizować bezrobotnych alimenciarzy. Nietykalna dla komornika przestaje być wypłacana pracownikowi dieta, wolna od egzekucji jest teraz jej połowa. Komornik będzie też mógł bardziej karać pracodawców za utrudnienia w egzekucji, np. brak odpowiedzi na temat dłużnika, nieprzekazanie zajętego wynagrodzenia czy potrącenie zbyt niskiej kwoty może oznacza do 5 tys. zł grzywny.
To nie koniec zmian.
Od połowy roku dłużnik alimentacyjny będzie zobowiązany do zarejestrowania się jako bezrobotny albo jako poszukujący pracy.
Zmieni się też dostępność do pieniędzy z Funduszu Alimentacyjnego. Dla świadczeń wypłacanych od października limit dochodów netto będzie wynosić 800 zł. Obecnie o świadczenia z Funduszu mogą się starać osoby, które mają w gospodarstwie domowym nie więcej niż 725 zł dochodu netto na osobę. Stawka ta obowiązuje od 2008 r.
Z kolei od grudnia 2019 r. komornik będzie szybciej pozyskiwał dane z ZUS o dłużniku alimentacyjnym. Będą one przekazywane drogą elektroniczną, a nie papierową jak dotychczas. Pozwoli to na natychmiastowe podjęcie przez komornika działań wobec dłużnika alimentacyjnego, w przypadku każdorazowego podjęcia przez niego legalnej pracy zarobkowej. Komornicy będą też powiadamiać ZUS, co najmniej raz na pół roku, o prowadzonych egzekucjach na dłużnikach alimentacyjnych.
Od grudnia 2020 r. pracodawcy zatrudniający dłużników alimentacyjnych na czarno lub płacący im więcej niż widnieje w umowie, karani będą grzywną w wysokości od 1,5 do 45 tys. zł.
Otwarte pozostaje pytanie czy nowe rozwiązania będą bardziej skuteczne niż zaostrzenie kodeksu karnego w 2017 r.
Brak wiary w skuteczność przepisów
W badaniu przeprowadzonym wśród obserwatorów, należącego do BIG InfoMonitor, fanpage’u Odzyskuj Alimenty sprawdziliśmy jak skuteczne okazały się zmiany w kodeksie karnym, które weszły w życie w maju 2017 r. Zgodnie z nimi rodzic, który nie zapłaci na dziecko równowartości trzech okresowych świadczeń, może już być pociągnięty do odpowiedzialności karnej. Jeśli wezwany przez prokuratora nie ureguluje zaległości w ciągu miesiąca, sąd może go ukarać karą ograniczenia wolności również w trybie dozoru elektronicznego.
Tym samym w końcu doprecyzowane zostało wcześniejsze stwierdzenie mówiące o karaniu za „uporczywe” uchylanie się od płacenia. Niejednoznaczne określenie utrudniało policji i prokuraturze działania w oparciu o te przepisy (art. 209 k.k.). Jednak większość (57 proc.) rodziców, którzy skorzystali z nowych przepisów kodeksu karnego dających możliwość zgłoszenia niealimentacji jako przestępstwa uważa, że nie przyniosło to żadnych efektów. Powody? Wyroki sądów są bardzo łagodne. Dłużnicy skazywani są, np. na prace społeczne w wymiarze kilku godzin miesięcznie i nadal nie płacą alimentów. Często sprawy są umarzane, bo dłużnicy wpłacają niewielkie kwoty lub deklarują prokuratorom, że zaczną płacić, więc w interpretacji prokuratorów nie uchylają się od utrzymywania dzieci, ponieważ art. 209 zaczyna się od stwierdzenia: „Kto uchyla się od ciążącego na nim…”.
Działanie nowych przepisów pozytywnie oceniła jedynie co dwudziesta osoba (5 proc.). Prawie 16 proc. dopiero zamierza skorzystać z tych przepisów, a 10 proc. nie chce tego robić, bo nie wierzy w skuteczność zaostrzonego prawa.
W badaniu spytaliśmy też, ile osób korzysta z pomocy Funduszu Alimentacyjnego?
Z powodu niskiego kryterium dochodowego – 725 zł na osobę w gospodarstwie domowym – alimentów od państwa nie otrzymuje 57 proc. ankietowanych.
6 proc. podaje inne powody, wśród których wskazują, że sprawa jest dopiero w toku lub, że dłużnik przekazuje małą kwotę, aby np. uniknąć wydania zaświadczenia od komornika. 37 proc. korzysta z pomocy funduszu.
Po zmianie przepisów, dla świadczeń wypłacanych z funduszu, próg dochodowy wzrośnie do 800 zł. Istnieje obawa, że po ostatnich wzrostach płac, nowa kwota nie pozwoli skorzystać ze środków funduszu większej liczbie osób, a jedynie tym, które wraz ze wzrostem wynagrodzeń utraciły taką możliwość. MRPiPS szacuje, że będzie to o 60 tys. dzieci więcej, ale nie informuje ile łącznie. Z ostatnich opublikowanych danych za 2014 r. na temat skali pomocy Funduszu Alimentacyjnego wynikało, że korzystało z niego około 330 tys. dzieci, a świadczenia o łącznej wartości około 1,5 mld zł pobierało na nich 243 tys. rodziców.
A dłużników alimentacyjnych przybywa
- Najwyższy przyrost liczby dłużników alimentacyjnych, według danych Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor, miał miejsce w lutym, kiedy to do bazy trafiło 3 984 nowych osób. W sumie w ciągu roku przybyło 34 137 niepłacących alimentów. I na koniec 2018 r. było to 306 348 osób – zaznacza Halina Kochalska z BIG InfoMonitor.
Z danych z końca grudnia 2018 r., zgromadzonych w Rejestrze Dłużników BIG InfoMonitor wynika, że alimentów nie płaci 306 348 osób, a ich łączna zaległość przekracza 11,8 mld zł. Dane te przekazywane są przez jednostki samorządu terytorialnego z całej Polski.
Dominującymi województwami pod względem liczby osób niepłacących alimentów nadal są: śląskie (38 220 osób), mazowieckie (33 016 osób) oraz dolnośląskie (30 776 osób). W tych województwach są też najwyższe kwoty zaległości przekraczające miliard złotych. Do grupy „miliarderów” zbliża się także woj. wielkopolskie i kujawsko-pomorskie. W najmniejszym stopniu ten problem dotyka Opolszczyznę i Podlasie. Najwyższa średnia zaległość na osobę występuje na Lubelszczyźnie i w województwie świętokrzyskim. Wyższą średnią niż w kraju ma 11 województw.
Niektórzy nie płacą od lat, nie tylko za alimenty
Mowa tu między innymi o rekordzistach, czyli osobach z najwyższymi wartościami zadłużenia alimentacyjnego, którą zgromadzili nie płacąc na dzieci od wielu lat. I tak np. pan z Mazowsza zalega dziecku lub dzieciom 669 tys. zł, a jego dług zaczął narastać od 2008 r. Poza tym, że został wpisany do rejestru przez gminę, która wypłaca za niego świadczenia alimentacyjne z Funduszu, ma też długi względem firm windykacyjnych. Trzeci na liście, mieszkaniec Wielkopolski, z długiem za alimenty na 512 tys. zł niespłacane od 14 lat, nie płaci też telekomom i sądom oraz również bankom. Kolejny rekordzista, swój dług wart prawie 507 tys. zł, zbiera od 11 lat, poza tym nie spłacił też zobowiązań względem firmy pożyczkowej i firm windykacyjnych.
Badanie „Społeczne spojrzenie na dłużników alimentacyjnych” zostało przeprowadzone przez BIG InfoMonitor na grupie 409 internautów, grudzień 2018 r.
Strefa Biznesu: Coraz więcej chętnych na kredyty ze zmienną stopą
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?