Władimir Sołowjow na antenie rosyjskiej państwowej telewizji kpił z sekretarza stanu USA Anthony'ego Blinkena, który kilka dni temu odwiedził stolicę Ukrainy.
- Opowiadał głupoty w naszym rosyjskim mieście Kijowie - stwierdził czołowy rosyjski propagandysta.
Jak opisuje portal polsatnews.pl, który opisuje tę sprawę, na zaskoczenie jednego ze swoich rozmówców Sołowjow zareagował z oburzeniem. - Nie potrząsaj głową. Czyje ono jest? Kijów jest matką rosyjskich miast. Ukraińcy tam przyszli - powiedział do gościa programu.
Warszawa to... rosyjskie miasto
- Do tej pory mowa była tylko o Odessie, teraz też o Kijowie - próbował wtrącić rozmówca. - A czyja Odessa jest? Pojawią się pytania o Lwów. Lwów także jest rosyjskim miastem - kontynuował Sołowjow.
- Warszawa i Helsinki również są nasze, rosyjskie. Historycznie to prawda - dodał Sołowjow.
Źródło: Polsat News
