Nagły skok zakażeń na koronawirusa w północno-wschodnim mieście Harbin w Chinach zmusiło władze do nałożenia nowych obostrzeń.
Dotychczasowe raporty o tym, że w tym kraju nie dochodzi już do zakażeń (poza tymi, których sprawcami byli Chińczycy wracający do kraju) można wyrzucić do kosza.
Wielu stawia już dramatyczne pytania; czy to oznacza nawrót zarazy, która dotknęła już ponad dwa miliony ludzi na świecie, doprowadzając do ponad 165 tysięcy zgonów?
Kiedy w połowie marca Chiny po raz pierwszy z dumą ogłosiły, że nie zanotowano zakażeń śmiertelnych wirusem wśród miejscowych, a w kolejnych tygodniach notowano tylko po kilka przypadków wydawało się, że sytuacja w tym kraju jest opanowana.
Tymczasem, jak donowi Wall Street Journal, w ostatnich dniach potwierdzono wiele zakażeń wirusem, z czego ogromną większość w prowincji Heilongjiang, która graniczy z Rosją.
Gdy Chiny próbują odrodzić swoją gospodarkę, Huang Yanzhong, starszy specjalista ds. zdrowia na świecie w Radzie Stosunków Zagranicznych, mówi, że eksplozja zakażeń w Harbinie pokazuje, jak nieprzewidywalny jest koronawirus, bo może się odrodzić.
- Drugi atak może nadejść w sposób, którego władze się nie spodziewają - powiedział.
A to może oznaczać więcej blokad w innych miejscach Chin, takich jak to było w Wuhan, gdzie zablokowano praktycznie wszystko, a takie działania znacznie utrudniłyby odbudowę kraju.
W prowincji Heilongjiang, mówi wspomniany urzędnik, wykryto w ostatnich dniach 61 przypadków rodzimych zakażeń Covid-19, z których 54 było w Harbin, stolicy regionu.
Wśród zakażonych jest 22-letni student, który wrócił niedawno do Harbinu z USA. Zdaniem miejscowych władz zakaził on 40 osób. Trzeba było ogłosić dla wszystkich kwarantannę w domu.
Jedną z zakażonych okazała się jego 87-letnia sąsiadka, która miała udar i leczono ją w jednym z największych szpitali w mieście, w którym stwierdzono 26 przypadków zakażenia koronawirusem.
Te wydarzenia sprawiły, że w Harbin potworzyły się długie kolejki przed szpitalami. Wiele rejonów miasta zablokowano, by nie doszło do rozprzestrzeniania się zarazy.
Organizacja partyjna wymierzyła nagany 18 urzędnikom Harbina. Trafiły one do ich akt personalnych, co oznacza, że ich dalsza kariera stoi pod znakiem zapytania, bo o wszystkim decydują komitety partyjne. Była to kara za to, że nie zapobiegli wybuchowi nowej epidemii.
ZOBACZ TEŻ INNE INFORMACJE O EPIDEMII KORONAWIRUSA SARS-CoV-2:
- Koronawirus mógł powstać w laboratorium. USA chcą wyjaśnień
- Zagadka Ferrera Erbognone. Miasteczko oparło się epidemii
- Jak długo potrwa epidemia? Noblista daje światu nadzieję
- Szwecja walczy z wirusem bez ograniczeń. Skutecznie?
- Sekta rozpętała epidemię koronawirusa
- Nad Wuhan unosi się tajemnicza mgła. To "smog śmierci"
Szpitale w prowincji Heilongjiang mają też wielu zakażonych Chińczyków, którzy przybyli do kraju z Syberii przez przygraniczną miejscowość Suifenhe. W tej ostatniej doliczono się już ponad 400 potwierdzonych przypadków koronawirusa.
Z Wuhan do Suifenhe, gdzie zbudowano prowizoryczny szpital z 600 łóżkami, wysłano ogromną dostawę sprzętu medycznego.
Władze chińskie zamknęły granicę lądową z Rosją 8 kwietnia, tego samego dnia oficjalnie zniesiono ograniczenia podróży w Wuhan, mieście, w którym rozpoczęła się pandemia koronawirusa. Od tego czasu Wuhan zamknął niektóre tymczasowe szpitale.
