FLESZ - Najdłuższy tunel w Polsce gotowy

Szczupła, elegancko ubrana brunetka do tej pory nie była karana. Utrzymuje się ze świadczenia 500 plus na piątkę dzieci oraz z innych zasiłków, mąż pracuje dorywczo.
Zdaniem prokuratury w latach 2014-18 pobrała z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych nienależne świadczenia. To oszustwo w wielkich rozmiarach.
- Nie miałam świadomości, że dopuszczam się przestępstwa, pobierałam zasiłek chorobowy i macierzyński i prowadziłam działalność gospodarczą - nie kryła. ZUS kilka razy robił kontrolę i nie zgłaszał żadnych zastrzeżeń. Klaudia B. opowiadała, że
założyła firmę, która zajmowała się sprzedażą biżuterii.
- Do jej prowadzenia zachęciła ją teściowa, która kiedyś sama miała swój biznes. W rodzinie wujek sprzedawał biżuterię na straganie w mojej rodzinnej miejscowości pod Krakowem. Ja chciałam to robić zdalnie - opowiadała oskarżona.
Na rozkręcenie swojego biznesu miała w gotówce około 20 tys. zł i oszczędności po ślubie. Towar kupowała w Łodzi. Biżuterię, czyli pozłacane i posrebrzane broszki i naszyjniki oferowała na portalu allegro. Sprzedaż prowadziła zdalnie.
- We wszystkim pomagała mi teściowa, byłyśmy razem z ZUS w Nowej Hucie załatwić formalności, ona prowadziła książkę przychodów i rozchodów, zajmowała się finansami, bo ja nie miałam rachunku bankowego. Płatności za biżuterię wpływały na kontro teściowej, ja wysyłałam ludziom za pośrednictwem poczty towar w paczkach - nie kryła.
Książka przychodów zaginęła podczas jednej z licznych przeprowadzek kobiety, ona jednak nie zgłosiła tego w urzędzie skarbowym. Potem zaczęły się kłopoty z płynnością finansową firmy, sama zaczęła chorować jak i jej dzieci. Zorientowała się, że z ZUS-em może być coś nie tak, gdy rodzina zwróciła jej uwagę, że pobieranie zasiłku jest niewłaściwe, gdy prowadzi się firmę i pracuje. Faktycznie potwierdził to pracownik infolinii z ZUS.
Zakład zawiadomił o przestępstwie prokuraturę. Wcześniej wysłał Klaudii B. pismo z żądaniem zwrotu nienależnej kwoty 250 tys. zł, ale oskarżona na nie nie zareagowała, płatności nie uregulowała.
- Wiem, że toczy się jakieś postępowanie egzekucyjne z inicjatywy ZUS w mojej sprawie. Mam też i drugie niezwiązane z ZUS na kwotę około 20 tys. zł - przyznała.
Na czwartkowej rozprawie zaproponowała dla siebie karę roku więzienia w zawieszeniu na 2 lata i prosiła o zwolnienie z obowiązku naprawienia szkody dla ZUS. Prokurator Marek Wełna wstępnie przystał na karę więzienia, ale w zawieszeniu na 3 lata, ale stwierdził, że oskarżona powinna przynajmniej oddać jedną trzecią przywłaszczonej sumy. To wywołało duże emocje u Klaudii B., zaczęła głośno płakać, mówiła o kłopotach rodzinnych, trudnej sytuacji materialnej. Sąd zarządził przerwę, by kobieta się uspokoiła. Ostatecznie rozprawę odroczono do października, sąd chce wcześniej uzyskać od ZUS stanowisko na jakim etapie jest postępowanie egzekucyjne dotyczące płatności Klaudii B. Grozi jej teraz do 12 lat więzienia.