Przypomnijmy. Najwyższa Izba Kontroli sprawdziła funkcjonowanie spółek hodowli roślin o szczególnym znaczeniu dla gospodarki narodowej. Stwierdziła przy tym, iż działania na rzecz hodowli nowych odmian roślin uprawnych, były nieskuteczne. "Efekty uległy pogorszeniu", wskazano.
W oficjalnej odpowiedzi, resort Jurgiela podkreślił - spadek rejestracji nowych odmian roślin uprawnych z 36 średniorocznie w latach 2008-2010 do 22 odmian w latach 2011-2016, trudno uznać za wskaźnik przesądzający o ocenie. "Trudno zgodzić się również z postawioną przez NIK tezą o deklaratywnym charakterze strategicznego znaczenia krajowych spółek hodowli roślin i ograniczeniu bezpieczeństwa żywnościowego kraju.
To właśnie brak własnej hodowli w wielu krajach powoduje uzależnienie rolnictwa od tego, co oferują globalne koncerny nasienne i znaczny wzrost cen materiału siewnego. Bezpieczeństwo żywnościowe w Polsce nie jest w żadnym stopniu zagrożone, a rosnący eksport żywności jest tego najlepszym przykładem", czytamy.
MRiRW podkreśla, że w 2016 minister podjął działania zmierzające do odbudowy znaczenia polskiej hodowli roślin, wyprzedzając opublikowane "rewelacje NIK". Podkreślono przy tym, iż zostały one opracowane na podstawie kontroli przeprowadzonej w połowie 2017. Tutaj: Resort rolnictwa wskazuje także na Program wsparcia hodowli roślin w Polsce. Według przewidywań, w pierwszym etapie będzie on realizowany do 2020, z perspektywą do roku 2030.
Koordynatorem ma być ministerstwo rolnictwa. Partnerami? Spółki hodowli roślin rolniczych i ogrodniczych nadzorowane przez Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa (8 spółek) oraz Instytut Hodowli i Aklimatyzacji Roślin – PIB (3 spółki) oraz jednostki naukowo-badawcze prowadzące hodowlę roślin. Cel to utrzymanie znaczenia na krajowym rynku nasiennym odmian hodowanych w Polsce. Kolejna kwestia. Ministerstwo zapewnia, że zwiększa świadomość rolników o korzyściach płynących ze stosowania kwalifikowanego materiału siewnego.