Odwiedziliśmy Fabrykę Broni "Łucznik" Radom. Tam powstają karabinki GROT. Strzelaliśmy z GROT-a i VIS-a 100 WIDEO

Robert Szulc
Robert Szulc
Wideo
od 16 lat
Idziemy jak burza. Inwestujemy w rozwój, by Fabryka Broni w Radomiu mogła osiągnąć bardzo wysoki pułap, jeżeli chodzi o zdolność produkcyjną. Potrzebne nam bardzo dobrze przemyślane inwestycje i właśnie je realizujemy. Niedługo pojawi się nowa hala produkcyjna, co nam pozwoli na ulokowanie nowych maszyn, zwiększenie zatrudnienia i mocy - mówi w rozmowie z portalem i.pl Seweryn Figurski, członek zarządu Fabryki Broni „Łucznik” Radom. - Chcemy dojść w 2026 r. do poziomu około stu tysięcy jednostek broni rocznie. To jak najbardziej realne!

Powiedzenie, że Fabryka Broni "Łucznik" w Radomiu przeżywa swoją drugą czy trzecią młodość nie bardzo oddaje prawdziwy obraz. Ale nie będzie przesadą stwierdzenie, że renoma radomskiego producenta broni rośnie. Szczególnie w tak niespokojnych czasach, w jakich przyszło nam teraz żyć.

- Fabryka Broni "Łucznik" Radom to zakład, który ma bardzo duży udział w budowaniu bezpieczeństwa i podnoszenia zdolności bojowych naszego kraju - mówi wiceprezes Seweryn Figurski. - Bardzo dużo się u nas zmienia i to bardzo dynamicznie. Wprowadzamy nowe rozwiązania, opracowujemy nowe produkty, wdrażamy je i wyposażamy w te produkty naszą armię.

- Niedługo pojawi się nowa hala produkcyjna, co nam pozwoli na ulokowanie nowych maszyn, zwiększenie zatrudnienia i mocy - mówi Seweryn Figurski, członek
- Niedługo pojawi się nowa hala produkcyjna, co nam pozwoli na ulokowanie nowych maszyn, zwiększenie zatrudnienia i mocy - mówi Seweryn Figurski, członek zarządu Fabryki Broni „Łucznik” Radom Fot. Adam Jankowski

Już przed II wojną światową - jeszcze w dawnej lokalizacji - zakład produkował broń na licencji. Były to m.in. karabinki mauzer wz. 29 kal. 7,92 × 57 mm czy karabin wz. 98a. Ale przypomnijmy, że to w Radomiu powstał pierwszy polski pistolet VIS wz. 35 projektu Piotra Wilniewczyca i Jana Skrzypińskiego - oceniany dziś przez znawców jako jeden z najlepszych ówczesnych pistoletów wojskowych. Ale w Radomiu powstawały także rowery (jeden do dziś jest ozdobą fabrycznej sali pamięci), maszyny do szycia, maszyny do pisania, a po II wojnie światowej broń oparta na jeszcze projekcie Mosina, pistoletach maszynowych PPS czy później sowieckim Kałasznikowie AK-47. Produkowano tu także pistolety TT, P-64, P-83, pistolet maszynowy PM-63 i karabinek AKM. Później przyszedł czas na pistolety MAG95 i 98, Tantale czy Beryle, które do dziś są jeszcze na wyposażeniu polskich sił zbrojnych.

Ale od kilku lat sztandarowym produktem FB "Łucznik" Radom jest karabinek Modułowego Systemu Broni Strzeleckiej GROT. Jak mówi wiceprezes Figurski, od momentu wybuchu wojny na Ukrainie, radomska fabryka zwiększyła swoje dostawy do głównego odbiorcy, jakim jest Ministerstwo Obrony Narodowej. MON dostarczył obrońcom Ukrainy tę broń - kto dokładnie obserwuje żołnierzy na ukraińskim froncie, może zauważyć, że wielu z nich używa właśnie polskich GROT-ów. Dokładne liczby ze zrozumiałych względów nie są ujawniane, ale...

- Jeżeli spojrzymy na liczby, to możemy się doliczyć już ponad stu tysięcy karabinków dostarczonych do sił zbrojnych naszego kraju - mówi prezes Figurski. - Kiedyś Fabryka produkowała broń strzelecką, małokalibrową, na wielu licencjach. Nie było takiej możliwości, by wprowadzić i wdrożyć swój produkt. GROT to broń, która jest w Polsce opracowana przez naszych konstruktorów przy współudziale Wojskowej Akademii Technicznej. To nasza Polska rodzima myśl techniczna.

Wiceprezes pytany o odzew ukraińskich użytkowników, uśmiecha się. - Nasze radomskie GROT-y trafiły w ręce ukraińskich żołnierzy i to w dość znacznej ilości. To, co nas podbudowuje to fakt, że ten karabinek otrzymuje bardzo pozytywne opinie, że jest ergonomiczny, jest bronią, która spełnia oczekiwania w tak trudnych warunkach - mówi Seweryn Figurski. - Ważny jest fakt używania go przez armię danego kraju, w którym jest produkowana. Tu mowa o polskiej armii. To bardzo ważny argument, od którego zaczynamy, a drugim argumentem jest potwierdzenie w boju. Nie każda konstrukcja ma okazję taki egzamin do takiego egzaminu przystąpić i zdać ten test. GROT właśnie to robi.

GROT w jednej z najnowszych wersji
GROT w jednej z najnowszych wersji Fot. Adam Jankowski

Prezes wyjaśnia, że broń w zasadzie jest poddawana ciągłej modernizacji. - Mamy już wersję A2, pracujemy nad wersją A3 i na pewno to nie jest nasze ostatnie słowo. Dzięki temu, że GROT jest modułowy, drzemie w nim olbrzymi potencjał - kwituje Figurski.

Co oznacza modułowość? Zdolność do wytwarzania różnych wersji. Można - wymieniając elementy - na bazie karabinka stworzyć karabin o podwyższonej celności, karabinek bull-pup (krótszą wersję z magazynkiem w kolbie), dołożyć latarkę, granatnik, zastosować krótszą lufę - bardziej przydatną podczas walki we wnętrzach czy do przewożenia w pojazdach bojowych.

GROT-y produkowane są w kilku wersjach - na rynek wojskowy i cywilny (te nie strzelają ogniem ciągłym, tylko pojedynczym). W przyszłym roku na rynek trafi zestaw konwersyjny umożliwiający przebudowę GROT-a do wersji bull-pup. Ta ma magazynek umieszczony w kolbie, jest krótsza (przy tej samej długości lufy), charakteryzuje się zmniejszonym odrzutem i bardziej zwartą budową - a zdaniem użytkowników praca mechanizmu spustowego GROT-u jest lepsza niż u bull-pup-owej konkurencji.

- Jeżeli chodzi o projekty, fabryka musiała przyspieszyć kilka innych, zrobić miejsce dla tych ważniejszych, priorytetowych prac wdrożeniowych. Pewne rzeczy są przesuwane, ale podtrzymuję dalej przyszły rok dla tej konstrukcji - zapewnia wiceprezes Figurski.

Pulpit jednej z maszyn
Pulpit jednej z maszyn Fot. Adam Jankowski

Radomska fabryka stoi na działce liczącej ponad 36 tys. metrów. Połowa tej powierzchni to olbrzymie hale pełne nowoczesnych, sterowanych komputerowo (inżynierowie powiedzą "numerycznie") maszyn. Wszystko lśni czystością, jest jak w sterylnej winiarni - jasno, czysto, a tam gdzie pracują maszyny, jest umiarkowanie głośno.

Już produkcja luf robi wrażenie - zajmuje się tym wielka maszyna zwana kuźniarką. Jak wyjaśnia Michał Kowalczyk, dyrektor produkcji, ramię robota chwyta wstępnie przygotowany stalowy pręt o grubości kilku centymetrów i chowa we wnętrzu kuźniarki. W otwór lufy wchodzi specjalny pręt do odkuwania i zaczyna się najciekawszy proces - kucia luf na zimno. Miniaturowe młotki sterowane przez komputer tak długo uderzają w lufę, aż gruba rura (czy raczej stalowy walec) smukleje i wydłuża się do rozmiaru przypominającego lufę. Straty materiału są o wiele mniejsze niż podczas tradycyjnej produkcji. Krótszy jest też czas. Tak się robi lufy zarówno do karabinów, jak i do pistoletów. Tak przygotowana lufa ma już gwint i komorę nabojową. Lufa jest potem wygładzana tokarką, chromowana i montowana do karabinku. Każda jest sprawdzana na innym wydziale - tzw. strzelnicy.

Ramię robota niesie lufę GROT-a
Ramię robota niesie lufę GROT-a Fot. Adam Jankowski

Każda lufa jest montowana w specjalnym łożu, wkłada się do jej komory nabojowej nabój o zwiększonym ładunku prochowym i testuje się jej wytrzymałość. Potem lufy trafiają na wydział montażu, gdzie składany karabinek składany jest w całość. Potem znów kontrola.

Nowoczesne maszyny, których w radomskiej fabryce jest coraz więcej, pozwalają oszczędzać czas i materiał. Komputery pamiętają każdą poprawkę wprowadzoną przez operatora lub inżyniera, pozwalają odtworzyć gdzie i kiedy został popełniony ewentualny błąd. Michał Kowalczyk na przykładzie suwadła do karabinka mini beryl pokazuje różnice.

- W starej technologii tę część trzeba było robić na na 64 maszynach konwencjonalnych i pracy wielu operatorów. W tej chwili, wykonanie na maszynie sterowanej numerycznie wymaga trzech zamocowań, a jeden operator może czuwać nad dwiema maszynami - mówi Michał Kowalczyk.

Dodaje, że na wielu etapach poszczególne elementy (zarówno pojedyncze części, jak i całe zespoły) poddawane są szczegółowej kontroli jakościowej.

Na wydziale montażu pracownicy składają poszczególne elementy karabinków w całość.

Karabinek ma wstępnie ustawioną celność, a po przeprowadzeniu kontroli jakości trafia na stumetrową strzelnicę. Tu pracownicy strzelają do tarczy oddalonej o 100 metrów. Rezultat widzą od razu na ekranach monitorów. Następuje finalna regulacja celowników. Na innej strzelnicy odbywa się tzw. strzelanie działaniowe - strzelanie ogniem pojedynczym, seriami i ciągłym. Sprawdzane są wszystkie mechanizmy pod nadzorem przedstawiciela fabryki odpowiedzialnego za jakość i przedstawiciela odbiorcy - np. MON. Pociski lądują w specjalnej wannie z wodą, a łuski trafiają do skrzynek. Jak mówi Kowalczyk, nic się nie marnuje, tylko trafia do recyklingu. Na tej strzelnicy jest także sprawdzana broń po serwisie czy naprawach.

Trwa ustawianie celności GROT-a
Trwa ustawianie celności GROT-a Fot. Adam Jankowski

Po przejściu wszystkich prób i testów karabiny są czyszczone, konserwowane i pakowane do skrzyń. I transportowane do zamawiającego.

Jak się strzela z broni produkowanej w Radomiu? W fabrycznej strzelnicy miałem okazję sprawdzić VIS-a 100 oraz GROT-a z kolimatorem. Przyznam, że z obydwu broni już wcześniej strzelałem. VIS100 przyjemnie mnie zaskoczył już dwa lata temu na Mistrzostwach Aktorów i Dziennikarzy. Był to dla mnie powrót po kilku latach przerwy w klubie strzeleckim. Wziąłem pistolet po raz pierwszy od siedmiu lat i na 25 metrów wystrzeliłem 99 punktów na 100. Można?

A tak strzelam z VIS-a 100
A tak strzelam z VIS-a 100 Fot. Tomasz Dąbrowski

Tym razem też jest dobrze. VIS100 pewnie leży w dłoni (mam dużą), praca spustu jak dla mnie (jestem raczej strzelcem statycznym, a nie dynamicznym) całkiem dobra. Wszystkie przestrzeliny lokują się w prostokącie wielkości dłoni. Odrzut spodziewany - przy pewnym chwycie przyjemnie niewielki. Żadnych zacięć.

A jak wypada GROT? Przyznam, że już miałem tę przyjemność - strzelałem z radomskich karabinków w jednym z warszawskich klubów strzeleckich. Z takiego wyposażonego w celownik kolimatorowy, optyczny i takiego z mechanicznymi przyrządami. Tu w Radomiu mam okazję postrzelać celując przez kolimator.

Strzelanie z GROT-a wyposażonego w celownik kolimatorowy
Strzelanie z GROT-a wyposażonego w celownik kolimatorowy Fot. Adam Jankowski

Chwyt jest pewny, kolbę można nieco podregulować. Strzelam z lewego ramienia i muszę przyznać, że idzie mi całkiem dobrze - odrzut jest niezbyt wielki, 10 przestrzelin mieści się też w celu (skupienie może nieco gorsze niż przy VIS-ie).

od 16 lat

Gorzej ze skupieniem jest przy strzelaniu ogniem ciągłym, a właściwie seriami po trzy-cztery pociski. Ale i tak - jak na pierwsze moje strzelanie seriami - nie jest źle! A skoro "Łucznik" wciąż ulepsza swoje produkty, to będzie jeszcze lepiej!

Na górze przestrzeliny z VIS-a 100. Na środku tarczy strzały z GROT-a
Na górze przestrzeliny z VIS-a 100. Na środku tarczy strzały z GROT-a Fot. Robert Szulc

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!

rs

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Odwiedziliśmy Fabrykę Broni "Łucznik" Radom. Tam powstają karabinki GROT. Strzelaliśmy z GROT-a i VIS-a 100 WIDEO - Portal i.pl

Wróć na strefabiznesu.pl Strefa Biznesu