Gdyby Jan Tomaszewski interesował się motoryzacją, z pewnością określiłby Porsche Cayenne mianem „farbowanego lisa”. W momencie debiutu auta na rynku, podobne zdanie miało bardzo wielu fanów kultowej marki, a nawet dziś, po latach niewątpliwych sukcesów tego modelu, wciąż znaleźć można spore grono krytyków tego SUV-a. Powód jest prosty – według amatorów niemieckiej marki, duży i masywny samochód zupełnie nie pasuje do gamy modelowej firmy, która od dekad zajmowała się produkcją piekielnie szybkich aut sportowych. Najbardziej ortodoksyjni fani Porsche nadal z oburzeniem prychają, gdy tylko na ulicy minie ich Cayenne, ale większość miłośników motoryzacji wiele by dała, aby zasiąść w kabinie tego luksusowego, a przy tym niesamowicie szybkiego auta.
Pierwsze Cayenne zostało zaprezentowane podczas targów motoryzacyjnych w Paryżu w 2002 roku. Pojazd korzystał z „volkswagenowskiej” platformy E, na której zbudowano m.in. Volkswagena Touarega (z kolei Audi zmodyfikowało tę płytę i stworzyło model Q7). Po pięciu latach od debiutu samochód przeszedł lifting, a w 2010 roku na świat przyszła druga, obecna generacja Cayenne.
Analogicznie, jak w przypadku pierwszej wersji, druga dzieli płytę podłogową z nowym Touaregiem. W 2014 roku styliści Porsche odświeżyli nieco wygląd modelu, który otrzymał m.in. większe wloty powietrza w zderzakach, a także nowe reflektory biksenonowe z czteropunktowym oświetleniem LED do jazdy dziennej. Pod kątem wizualnym auto ma prawdopodobnie równie wielu zwolenników, co przeciwników. Styliści Porsche próbowali przemycić w wyglądzie wielkiego SUV-a coś z legendarnego modelu 911 i trzeba przyznać, że duch ikony marki jest wyczuwalny w jej młodszym bracie.
W porównaniu do wersji sprzed liftingu, sporo zmieniło się pod maską, skąd zniknął 4.8-litrowy silnik V8, ustępując miejsca podwójnie doładowanej V-szóstce, o pojemności 3.6 litra, mocy 420 KM i momencie obrotowym równym 550 Nm. Właśnie taki silnik napędzał Porsche Cayenne S, które sprawdzaliśmy w ramach testu redakcyjnego.
Pierwsze, co rzuca się w oczy, po zajęciu miejsca za kierownicą Cayenne, to wszechobecny luksus. Nie znajdziemy tu praktycznie żadnego elementu, który sprawia wrażenie niedopracowanego. Jakość wykończenia kabiny wprost oszałamia. Od razu spostrzeżemy też całe mnóstwo wszelkiego rodzaju kontrolek i przełączników, służących do obsługi systemów audio, klimatyzacji, nawigacji, lub wyboru trybu jazdy. Guziki znajdziemy też na wielofunkcyjnej kierownicy, za którą ukryto manetki do zmiany biegów.
Luksus Cayenne S objawia się też przestrzenią w kabinie. Nawet jeśli autem będzie podróżowało pięć osób, każda z nich będzie miała mnóstwo miejsca na nogi i nad głowami. Kierowca może dosłownie położyć się w fotelu, a i tak jadący za nim pasażer nie będzie narzekał na komfort.
Porsche Cayenne S
Pierwsze Cayenne zostało zaprezentowane podczas targów motoryzacyjnych w Paryżu w 2002 roku. Pojazd korzystał z „volkswagenowskiej” platformy E, na której zbudowano m.in. Volkswagena Touarega (z kolei Audi zmodyfikowało tę płytę i stworzyło model Q7). Po pięciu latach od debiutu samochód przeszedł lifting, a w 2010 roku na świat przyszła druga, obecna generacja Cayenne.