- Ogólnopolskie agencje zwróciły się do nas z prośbą o pomoc w znalezieniu hal i przestrzeni, do których w trybie pilnym mogłyby zostać przeniesione firmy z terenu objętej wojną Ukrainy - mówi Andrzej Kail, członek zarządu Kostrzyńsko-Słubickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Taką prośbę otrzymały wszystkie 14 specjalne strefy ekonomiczne w Polsce. Wzięła się ona stąd, że coraz więcej ukraińskich firm pyta o możliwość przeniesienia swojej działalności do Polski. Firmy naszego południowo-wschodniego sąsiada szukają hal, w których można byłoby uruchomić produkcję. Szukają też hal magazynowych.
Z ofertą udostępnienia miejsca zgłosiły się już pierwsze firmy, które działają na terenie KSSSE.
- To na przykład firma Panattoni, która jest deweloperem powierzchni magazynowych. Takie powierzchnie są dostępne na terenie hal w województwie zachodniopomorskim, w okolicy Szczecina - mówi A. Kail.
KSSSE zaangażowała się też w pomoc przy zatrudnieniu osób z Ukrainy. Zwróciła się ona do wszystkich swoich partnerów z propozycją pośrednictwa pomiędzy zakładami, które potrzebują kadry z Ukrainy i tymi, które pracowników z Ukrainy mają zbyt dużo. - W firmach na naszym terenie na razie nie ma takich sytuacji, najbardziej odczuwalne jest to w budownictwie. Ale gdyby była taka potrzeba, to będziemy pośredniczyć i pomagać w wymianie informacji kadrowych - mówi A. Kail. Ma to związek także z tym, że trudna sytuacja - brak dostaw z Rosji, Białorusi (objęte są sankcjami) czy Ukrainy (wojna) - może się odbić także na wysokości produkcji w poszczególnych zakładach.
To jeszcze nie wszystko. KSSSE współpracuje też przy poszukiwaniu powierzchni magazynowych dla pomocy humanitarnej. - W chwili obecnej poszukujemy magazynów dla licznych instytucji wspierających, w tym dla Polskiego Czerwonego Krzyża, w celu transportu dóbr do oraz z Ukrainy - informuje strefa. Ona sama na pomoc humanitarną przekazała już 200 tys. zł.
O przenoszeniu firm z Ukrainy do Polski rozmawialiśmy wczoraj z Jerzym Korolewiczem, prezesem Zachodniej Izby Przemysłowo-Handlowej, która ma swoją siedzibę w Gorzowie. Jego zdaniem, na przenosiny będą mogły decydować się firmy, które potrzebują hal na swój towar. - Z Polski mogłaby odbywać się jego sprzedaż - mówi J. Korolewicz. Z przenoszeniem firm, które zajmują się produkcją, a więc trzeba byłoby przetransportować ciężki sprzęt, może być już kłopot.
Problemy, choć oczywiście nieporównywalne z ukraińskimi, mają też firmy w Polsce, które zatrudniają Ukraińców. Wielu z nich wróciło bowiem do swojej ojczyzny.
- Szacuje się, że to około 25-30 proc. z tych, którzy u nas pracowali - mówi nam Jerzy Korolewicz, prezes Zachodniej Izby Przemysłowo-Handlowej.
Tylko w Gorzowie i okolicach jeszcze przed inwazją Rosji na Ukrainę mieszkało 20 tys. Ukraińców. Liczba osób, które wróciły bronić swojego kraju, idzie zatem w tysiące.
Polskie samorządy, już teraz zwracają uwagę, że w związku z tym może pojawić się kłopot z realizacją wielu inwestycji. Tak może być choćby w Gorzowie. Już dziś mówi się, że wojna w Ukrainie może spowodować, że jeszcze bardziej (niż do marca 2023, czyli na razie o dwa miesiące) przedłuży się budowa hali sportowo-widowiskowej przy Słowiance.
Czytaj również:
Gorzów. Co Ukraińcy myślą o konflikcie z Rosją?
