Spis treści
Najpierw dzierżawa, potem przetarg. Przyszłość Huty Częstochowa rysuje się w Węglokoksie
We wtorek Węglokoks podpisał porozumienie z syndykiem masy upadłościowej dotyczące dzierżawy Huty Częstochowa przez swoją spółkę celową o tej samej nazwie. To pierwszy formalny krok w kierunku zabezpieczenia majątku produkcyjnego i wznowienia produkcji w zakładzie, który pozostaje nieczynny od blisko roku.
Podczas środowej konferencji prasowej w dyrekcji częstochowskiej huty, z udziałem m.in. wiceministra aktywów państwowych Roberta Kropiwnickiego, prezes Węglokoksu Tomasz Ślęzak wyjaśnił, że umowa dzierżawy to jedyna prawna formuła, która pozwala uratować majątek zakładu przed zimą oraz zabezpieczyć miejsca pracy.
Dodał, że dzierżawa umożliwia syndykowi przeprowadzenie procesu do końca, czyli przetargu. „Wierzymy, że w przetargu tę fabrykę kupimy” – zadeklarował Ślęzak.
Kiedy wróci produkcja? Huta Częstochowa już się przygotowuje
Wiceprezes Węglokoksu ds. grupy kapitałowej i prezes spółki celowej Huta Częstochowa, Adrian Sienicki, podkreślił, że na stalowni i walcowni trwa już proces przywracania produkcji.
Dyrektor produkcji Huty Częstochowa, Jarosław Huptyś, zapewnił, że przygotowywane uruchomienie zakładu jest traktowane jako wielka szansa dla pracowników i rynku, na którym widzi swoje miejsce.
„Oceniliśmy plan uruchomienia huty na 45 dni. Już realizujemy ten plan, obecnie nie ma zagrożeń, nie przewidujemy opóźnień. 20 grudnia to będzie data, kiedy przystąpimy do zimnego rozruchu na wszystkich urządzeniach, a na początku stycznia wznowimy produkcję na stalowni i w walcowni” – zasygnalizował Huptyś.
Załoga czeka na zaległe wynagrodzenia. Nie ma mowy o zwolnieniach
Syndyk huty, Adrian Dzwonek, dziękował załodze, która wytrwała przy projekcie mimo zaległych od września wynagrodzeń. „Mimo to z początkiem listopada część pracowników przyszła na moją prośbę do huty, żeby przygotować się przed zimą. Każdy z nich miał wielkie problemy, nieopłacone rachunki, mimo to ludzie znaleźli czas. Tym bardziej chcemy robić wszystko, żeby projekt dotarł do końca” – zadeklarował.
Przedstawiciele Węglokoksu, pytani o perspektywy zmian zatrudnienia w hucie, zapewnili, że nie ma mowy o zwolnieniach. „Wręcz przeciwnie, mamy obecnie na pokładzie 932 osoby i wydaje się, że jeżeli utrzymamy reżim zakładany w podstawowym planie rozruchu i późniejszej produkcji, to jest to minimalna liczba pracowników, która nam pozwoli na rozpoczęcie produkcji” – mówił Sienicki.
„Musimy docenić przede wszystkim ludzi, że tak naprawdę bez wynagrodzenia za dwa miesiące świadczyli pracę, cały czas. Dzisiaj, właśnie teraz, na produkcji jest 150 osób, głównie służby utrzymania ruchu, a także obsługa biura. Powoli huta budzi się do życia” – dodał prezes spółki Huta Częstochowa.
Podczas konferencji zaangażowanym w proces ratowania huty dziękował szef zakładowej organizacji związku Kadra, Mariusz Ciupiński. W późniejszej rozmowie z dziennikarzami związkowiec zastrzegł, że zakład, aby opłacalnie produkować na dużą skalę, potrzebuje ogółem ok. 1,4-1,5 tys. osób załogi. Ciupiński podkreślił, że do huty wrócili już niemal wszyscy dotychczasowi pracownicy utrzymania ruchu.
Pytany o potencjał Huty Częstochowa w kontekście pozostałych aktywów hutniczych Węglokoksu, prezes koncernu zastrzegł, że zaletą instalacji odlewniczych w częstochowskim zakładzie jest to, że mogą one m.in. zaopatrywać we wsad Hutę Łabędy czy Walcownię Blach Grubych Batory w Chorzowie.
„To są plany. Najpierw, od strony technologicznej, odlejmy, zobaczmy, jak to działa. Później na pewno będziemy informować, co nam się udało zrobić, będziemy przede wszystkim interesować tym naszych klientów” – zastrzegł Sienicki.
Odnosząc się do pytania o rozpoczęty proces likwidacji walcowni rur Rurexpol, która kiedyś była technologicznie zintegrowana z procesem produkcyjnym częstochowskiej huty, a ostatnio należała do Alchemii (z Grupy Boryszew), prezes Ślęzak zadeklarował, że Węglokoks „przygląda się tej potencjalnej transakcji”.
„Rzeczywiście, to był kiedyś jeden zakład (z Hutą Częstochowa), korzystający z przewagi konkurencyjnej w postaci własnego wsadu i wspólnych służb. Kiedyś ten model był kosztowo efektywny. A zakład produkuje ciekawy produkt, szczególnie rury wiertnicze. Sądzimy, że to ciekawy podmiot do potencjalnej akwizycji. Ale w tej chwili jest za wcześnie, żeby o tym mówić, najpierw musimy się uporać z tym zadaniem” – podkreślił szef Węglokoksu.
Syndyk huty przyznał, że prowadził negocjacje ws. dzierżawy równolegle z kilkoma podmiotami, ostatecznie wybór padł na spółkę celową Węglokoksu. „Robię wszystko, żeby przetarg na sprzedaż przedsiębiorstwa odbył się jak najszybciej, żeby właściciel już wszedł, huta stanęła na nogi i żeby syndyk nie musiał się już nigdy w tym przedsiębiorstwie pojawiać” – dodał.
Źródło:
