Spis treści
- Len awansował z roboczej koszuli do ubrań premium
- Powierzchnia uprawy lnu skurczyła się 50-krotnie
- Dlaczego w Polsce drastycznie spadła powierzchnia uprawy lnu?
- Złożony i kosztowny proces pozyskiwania lnu
- Cena tkaniny decyduje o wyższej cenie lnianych ubrań od tych z bawełny
- Len ma być szlachetny. Jaka przyszłość produkcji w Polsce?
- Jaka przyszłość czeka polski len?
- Teraz we wszystkich sklepach, nawet sieciówkach, pojawiają się kolekcje lniane. Kiedyś tak nie było, teraz to odzież exclusive - zauważa dr Katarzyna Wielgusz z Instytutu Włókien Naturalnych i Roślin Zielarskich - Państwowego Instytutu Badawczego.
Len awansował z roboczej koszuli do ubrań premium
Lniana sukienka z Zary, koszula z Wólczanki albo spodnie z Reserved to dziś modny produkt i to z wyższej półki. Jeszcze 50 lat temu w lnianych koszulach nasi dziadkowie pracowali przy żniwach i sianokosach. Tkanina była mocna i jednocześnie oddychająca, ale sztywna i szara. Nie przypominała tej dzisiejszej.
Z biegiem lat zmieniła się technika obróbki włókien, a len stał się delikatny i dzięki temu awansował jako letnia odzież, chętnie noszona w czasie upalnych wakacji. Sukienki, spodnie, koszule z dodatkiem lnu można dziś kupić zarówno w odzieżowych sklepach sieciowych, jak i marketach, które spopularyzowały lniane koszule dzięki niższej cenie. Tam jednak len najczęściej jest niewielką domieszką.
W ostatnich kilku-kilkunastu latach przybyło polskich marek, które szyją lnianą odzież premium z polskiego lub europejskiego lnu. To kameralne lub całkiem spore pracownie, manufaktury krawieckie jak Seaside Tones z Sopotu, Lulen z Bydgoszczy, Lniana moda z Kujawsko-Pomorskiego czy Sistu z Lubelskiego. To tu powstają ubrania w 100 proc. z lnu.
Kiedy pytam o awans lnianej odzieży jedną z właścicielek pracowni, która szyje ubrania premium z takiej tkaniny, słyszę, że to nie tak.
- Nie postrzegam tego zainteresowania jako awans. My zaczynamy na nowo rozumieć len, mamy powrót do naturalnych tkanin - mówi Dorota Durmała, która prowadzi Dudo Pracownię. - To trend dbania o siebie. Len jest o tym, że możemy czuć się lepiej, swobodnie, także w mieście, a nie owinięci jak parówka w folię - dodaje właścicielka firmy.
Uważa, że dopiero zaczynamy tę drogę zwrotu ku naturalności i slow fashion. Len kupuje w Polsce i jest go wystarczająco na potrzeby jej kameralnej działalności. Inni właściciele pracowni przyznają, że szyją z lnu europejskiego, o czym decyduje skala zapotrzebowania.
- Staramy się wspierać polski rynek, dlatego najpierw szukamy lnu u rodzimych producentów. W dużej mierze spełniają nasze zapotrzebowanie. Jednak spotykamy się z sytuacjami, kiedy poszukujemy konkretnego koloru lnu, w konkretnej gramaturze i zdarza się, że musimy wtedy rozszerzyć nasze poszukiwania o rynek zagraniczny - przyznaje Agnieszka Sobechowicz, właścicielka marki SISTU.
Dodaje: - Niestety polscy producenci mają ograniczone ilości produkcyjne i kolorystyczne.
Powierzchnia uprawy lnu skurczyła się 50-krotnie
Jeszcze w PRL-u len uprawiano powszechnie, zwłaszcza na Lubelszczyźnie, a kobiety same były w stanie przygotować tkaninę i uszyć koszulę. Było tanio. Dziś sytuacja odwróciła się. Lniana sukienka kosztuje nawet kilkaset złotych i to nie od znanych projektantów, a z małych manufaktur. Szycie odbywa się w nurcie slow fashion, z poszanowaniem tkanin i wyborem tych o najlepszej jakości.
Zainteresowanie lnianą odzieżą rośnie, jednak powierzchnia upraw w Polsce wręcz odwrotnie. W 2024 roku uprawa lnu zajmuje niecałe 2,6 tys. hektarów (dane Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa), podczas gdy w latach 70. XX wieku len rósł na ponad 130 tys. ha. Co wydarzyło się po drodze?
Czynników zmian jest kilka: klimat, brak zaplecza przetwórczego, koszty i jakość związana z trendami. Zacznijmy od końca.
Jak już padło, lniane koszule dawniej i dziś to 2 zupełnie różne produkty. Ten współczesny lniany produkt ma być cienki, delikatny. Aby taki był, len musi mieć zapewnione optymalne warunki uprawy i tu zahaczamy o kolejny z czynników, czyli klimat. Ten, który obecnie panuje w Polsce nie sprzyja uprawie lnu włóknistego, z którego powstanie tkanina o wymaganych dziś parametrach. A przynajmniej nie bez sztucznego nawodnienia. Tak dotarliśmy do kolejnej składowej sytuacji - kosztów uprawy.
Dlaczego w Polsce drastycznie spadła powierzchnia uprawy lnu?
- Jeśli chodzi o ostatnie europejskie dane FAOSTAT-u (międzynarodowa baza danych - przyp. red.) to areał uprawy lnu włóknistego wzrasta w ostatnich latach. Do około roku 2020 było odwrotnie, areał lnu włóknistego spadał, a rósł oleistego na cele spożywcze. Sama byłam zaskoczona, gdy okazało się, że przez ostatnie trzy lata według danych FAOSTAT-u areał uprawy lnu włóknistego wzrasta w Europie - podaje dr Katarzyna Wielgusz, zaznacza, że nie są jakieś ogromne wzrosty, jednak widoczny trend.
Uprawa lnu włóknistego w celu pozyskania delikatnego włókna długiego nie jest łatwa, szczególnie w Polsce. Okresy suszy, bądź krótkotrwałe intensywne opady nie odpowiadają tej roślinie, jest mniej odporna na suszę za sprawą płytkiego systemu korzeniowego.
- Takie warunki, jak nasze aktualne, nie są tak idealne, jak na przykład w niektórych regionach Francji, gdzie jest ciepło i często padają dżdżyste deszcze. Włókno jest wówczas bardziej delikatne, surowiec właściwy - wyjaśnia nasza rozmówczyni.
Dodaje: - We Francji areał uprawy lnu włóknistego również nieco spadł, gdyż klimat zmienia się nie tylko w Polsce. Susza sprawia, że proces uprawy jest trudny. Najlepiej działają systemy nawadniające, ale nie wszystkich stać na sztuczne nawadnianie np. deszczownie. Generalnie racjonalne zarządzanie zasobami wodnymi to przyszłość w uprawie roślin, bo woda to podstawa, bez niej nic nie urośnie.
Złożony i kosztowny proces pozyskiwania lnu
Jak już wspomnieliśmy, w 2024 r. len zajmuje zaledwie 2,6 tys. ha. Według danych ARiMR uprawy lnu obejmowały
- w 2023 r. - 3,1 tys. ha,
- w 2022 r. - 3,7 tys.,
- w 2021 r. - 4,8 tys, ha,
- w 2020 r. - 5,3 tys. ha.
Powierzchnia uprawy wyraźnie spada. O tym, jak bardzo w ostatnich dziesięcioleciach załamał się ten rynek, świadczy porównanie do lat 70. czy 90. XX wieku, gdy powierzchnia sięgała 130 tys. ha, a w kraju działało 35 państwowych zakładów oraz około 100 prywatnych punktów produkcji.
Potem była zmiana ustrojowa i jednocześnie rosnące zastosowanie tanich włókien syntetycznych.
- Drugi problem obok klimatu to jest zbiór. Technologia zbioru, żeby uzyskać delikatne włókno jest złożona, potrzebne są drogie specjalistyczne maszyny: wyrywaczki, odwracarki i urządzenia do wydobywania włókna. Lnu włóknistego, uprawianego na włókno nie można zbierać kombajnami zbożowymi - mówi badaczka z Instytutu Włókien Naturalnych i Roślin Zielarskich.
Proces produkcji lnu jest złożony. - Najpierw jest to wyrywanie, potem len musi się wyrosić na polu, następnie jest wydobywanie włókna. To jest proces dość skomplikowany, maszyny które służą do wydobywania i przerobu włóknach są specjalistyczne, głównie produkowane we Francji i Belgii.
Koszty są jednym z czynników hamujących ponowny rozwój tego sektora w Polsce.
- Byłoby idealnie, gdyby powstały w Polsce grupy producenckie, skupiające wielu producentów na określonej powierzchni. Jeśli rolnik ma kilka albo kilkadziesiąt hektarów, to nie wyprodukuje dużej partii materiału i nie będzie go stać na zakup drogich maszyn. Wszystkie firmy, które skupują włókno czy nawet słomę, żeby same mogły ją przerobić, oczekują dużych partii jednorodnego materiału. Nie interesuje ich skup małych partii surowca, o różnej jakości - wskazuje dr Wielgusz.
- Jako Instytut chcielibyśmy i dążymy do tego, rozmawiając o tym między innymi z Ministerstwem Rolnictwa i Rozwoju Wsi, żeby powstały takie grupy producenckie. Wtedy łatwiej byłoby dla takiej dużej grupy zakupić sprzęt i ten surowiec byłby jednorodny, można byłoby pozyskiwać więcej włókna wysokiej jakości w Polsce - uważa pasjonatka lnu.
Co stało się z zakładami przerabiania lnu, które działały w PRL-u? - W okresie zmiany ustroju w Polsce, przejścia z socjalistycznego na kapitalistyczny większość roszarni, zakładów, gdzie był przerób lnu, zostało zlikwidowanych, nie były dofinansowane. Zakłady przetwórstwa lnu padły i teraz takich miejsc nie ma. Jedyny Doświadczalny Zakład Przetwórstwa Lnu, gdzie można wydobyć włókno, mieści się w Stęszewie koło Poznania i jest oddziałem naszego Instytutu.
- Natomiast roszarni już nie ma. Przepisy dotyczące ochrony środowiska nie pozwalają na funkcjonowanie basenów roszarniczych, gdyż zanieczyszczały one środowisko naturalne. Słoma lniana rosi się na polu.
Infrastruktura przerobu lnu włóknistego w Polsce została zaniedbana. A jak wiemy, bardzo łatwo coś zniszczyć, dużo trudniej odbudować.
- Rolnik może uprawić len, my w instytucie oferujemy odmiany, które dają wysoki plon słomy. Przy korzystnym sezonie wegetacyjnym lub przy zastosowaniu sztucznego nawodnienia, rolnicy mogą pozyskać wysokiej jakości surowiec. Tylko pytanie, kto ten surowiec skupi? Nie ma takich punktów przerobu w Polsce. To ogniwo w procesie pozyskania rodzimych tkanin naturalnych wymaga i powinno być odbudowane. Jest to jednak bardzo kosztowna inwestycja.
Nawet projekty unijne, właściwie dedykowane odbudowie infrastruktury przerobu i pozyskania włókien i tkanin naturalnych, wymagają od wnioskodawcy, którym jest przedsiębiorca wkładu własnego, sięgającego około 30 procent całkowitej inwestycji. - Nie mamy takich przedsiębiorców w branży lniarskiej, gdyż koszt całej inwestycji wyniósłby co najmniej kilkadziesiąt milionów złotych - tłumaczy dr Wielgusz.
Len do produkcji tkanin, od polskich rolników mogą zakupić zagraniczne firmy, np. z Francji, z siedzibą w Polsce, ale pod wcześniej już wspomnianym warunkiem, dotyczącym spełnienia parametrów jakościowych i ilościowych (duże partie jednorodnego surowca).
Ograniczone partie surowca lnianego skupuje również wspomniany Zakład Doświadczalny Przetwórstwa Lnu w Stęszewie. Jest to miejsce, gdzie również pozyskuje się nieco niższej jakości włókno i wykorzystuje się je do produkcji sznurków albo tzw. pakuł.
Cena tkaniny decyduje o wyższej cenie lnianych ubrań od tych z bawełny
Kiedy uprawa lnu włóknistego w Polsce opłaca się? Dr Katarzyna Wielgusz tłumaczy:
- Jeśli rolnik zapewni sobie przed siewem skup wyprodukowanego surowca np. podpisze umowę kontraktacyjną. Są przedsiębiorstwa na zachodzie, które skupują od rolników słomę lnianą i im się to opłaca, bo posiadają bardziej dofinansowaną infrastrukturę. Ostatnio mieliśmy głosy od rolników z południa Polski, iż pojawiają się u nich przedstawiciele firm z Chin, które są zainteresowane skupem surowca lnianego.
Skomplikowany proces produkcji sprawia, że len sam w sobie musi kosztować więcej, a to przekłada się na ceny ubrań, co potwierdza Agnieszka Sobechowicz:
- Cena lnianych ubrań wynika przede wszystkim z wysokich cen samej tkaniny lnianej. Rozpiętość cenowa bawełny czy wiskozy jest bardzo duża. Można dostać wymienione materiały nawet kilka złotych za metr. Natomiast takie zjawisko jak „tani len” nie istnieje, a jego cena jest kilkukrotnie większa od bawełny.
Len ma być szlachetny. Jaka przyszłość produkcji w Polsce?
Dziś klienci oczekują delikatnej odzieży lnianej. Aby uzyskać taki produkt, tkaniny muszą być poddane procesom obróbki i uszlachetniania.
– W ten sposób uzyskujemy wyroby innej jakości niż kiedyś. Każdy etap produkcji jest ważny. Zaczyna się on od wyhodowania wartościowych odmian do uprawy. Jeśli chodzi o hodowlę i agrotechnikę lnu, nie odstajemy, a może nawet jesteśmy lepsi. Nasze odmiany lnu, wyhodowane w Instytucie, są dużo bardziej odporne na choroby, w porównaniu z innymi. Jednak jak już wspomniałam, Francja czy Belgia mają najbardziej sprzyjające warunki pogodowe do uprawy lnu włóknistego. Nie jesteśmy w stanie tego zmienić.
Jaka przyszłość czeka polski len?
Producenci ubrań widzą rosnące zainteresowanie. - Popyt na lniane ubrania rośnie z roku na rok. Jest to spowodowane coraz bardziej zrównoważonym podejściem do mody polskich konsumentów, którzy cenią len za biodegradowalność i relatywnie ekologiczną produkcją - wyjaśnia Agnieszka Sobechowicz, właścicielka marki SISTU. - Poza tym len jest bardzo trwały i można go nosić cały rok (nie tylko zimą) co bardziej świadomy konsument również bierze pod uwagę podczas zakupów.
Producentka uważa, że len jest zdecydowanie tkaniną przyszłości, idealny dla osób, którym bliska jest filozofia "slow fashion". Na swoim blogu przekonuje o szeregu zalet lnianych ubrań, wśród których jest jej trwałość.
Tkanina lniana jest łatwa w utrzymaniu, może być prana zarówno w pralce, pralni chemicznej, a także czyszczona parą. Dobrze znosi wysokie temperatury. Im więcej prana, tym staje się bardziej miękka - szlachetnieje, przy czym jej wytrzymałość sprawia, że jest praktycznie niezniszczalna.
Czy w tej sytuacji polski rynek lnu ma szansę, by rosnąć?
- Myślę, mam nadzieję, że infrastruktura produkcji wysokiej jakości włókna lnianego w Polsce będzie odbudowana - mówi dr Katarzyna Wielgusz.
- Obserwujemy, że w Europie jest zapotrzebowanie na tkaniny z włókien naturalnych. Jest zauważalna tendencja powrotu do natury, ekologii, w tym do włókien naturalnych. Branża potrzebuje dofinansowania czy z Unii Europejskiej czy od rządu, aby mogły powstać w Polsce zakłady przetwórstwa lnu, posiadające wysokiej jakości urządzenia, zapewniające wydobycie i przerób włókna. Wtedy jak najbardziej len ma u nas przyszłość. Jeśli udałoby się zwiększyć areał uprawy lnu w Polsce do 10 000 ha, na pewno bylibyśmy usatysfakcjonowani.
Dr Katarzyna Wielgusz, Kierownik Zakładu Agrotechniki Roślin Użytkowych, Instytut Włókien Naturalnych i Roślin Zielarskich - Państwowy Instytut Badawczy
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal Strefa Agro codziennie. Obserwuj Strefę Agro!
Polacy opracowali lek na śmiertelną chorobę
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?