Butelki uwięzione w nakrętki, ale do automatu bez? "O co chodzi?"- mamy komentarze

Od kilku dni bardzo popularny jest filmik na TikToku, a konkretnie fragment wywiadu Radia Zet, którego dziennikarka pyta ministrę klimatu i środowiska: „Po co nakrętki są przytwierdzane do butelek, skoro w przyszłym roku, żeby sprzedać butelkę w automacie taka nakrętka będzie musiała być oderwana?”

Paulina Hennig-Kloska odpowiedziała „Y...” i zaczęła tłumaczyć, że według raportu światowego nakrętki do butelek są elementem najbardziej zaśmiecającym morza, oceany i plaże. Dlatego UE stwierdziła, że przytwierdzając je do butelek zmniejszymy liczbę tych odpadów na świecie”.

Całkiem sensowna odpowiedź, ale pytanie było inne. Poszukajmy więc jej gdzie indziej.

Zacznijmy od tego, że w 2025 roku pojawią się nowe opłaty, kaucje za opakowania ze szkła i aluminium - 50 groszy za puszkę i plastikową butelkę oraz 1 zł za butelkę szklaną. Tę opłatę będzie można odzyskać, zwracając butelki lub puszki do odpowiednich automatów.

Nie zrobimy tego, bo nie będzie takiego obowiązku, ale wtedy - wiadomo! - nie odzyskamy kaucji.

Oto zaś, jak przygotować butelkę do zwrotu w automacie? (korzystamy z internetowego poradnika):

• opróżnij i dokładnie osusz butelkę;
• odkręć nakrętkę.
• gdy w środku butelki zalegają resztki zawartości, opłucz butelkę (z minimalnym użyciem wody);
• nie zrywaj etykiety;
• nie zgniataj butelki.

Czyli, jednak butelka powinna być z gołą szyjką. Widać to także na zdjęciach automatów do butelek, które oglądaliśmy w sieci. W opiniach, o które poprosiliśmy po ostatnim artykule na temat wieczek „na uwięzi”, pojawiły się również takie, nawiązujące m.in., co stanie się, gdy pojawią się butelkomaty, czy do łask znów wrócą butelki bez nakrętek. Oto wybrane komentarze, które otrzymaliśmy.

• Pan Jacek pisze do nas w mailu: „Nakrętki przymocowane do butelek to bzdurny pomysł. Nie dlatego, że jestem wrogiem ekologii, ale skoro od 2025 roku będą wprowadzone automaty do zwrotu butelek, które przyjmują tylko puste opakowania, to jaki sens ma teraz mocowanie wieczek na siłę do butelek?”
• Pan Marek żartuje: „Dlatego ja już teraz obrywam nakrętki i wyrzucam, żebym potem nie musiał tego robić przy automacie”.
• Pani Ewa studzi emocje: „Przed wprowadzeniem nakrętek przytwierdzonych do butelek zabrakło kampanii edukacyjnych, żeby w ogóle ludziom wytłumaczyć, po co to jest. A kto im wyjaśni logicznie za jakiś czas, że butelki były razem z wieczkami, a teraz już bez nich mają lądować w automatach?”

Na problem braku ogólnopolskiej kampanii informacyjnej już jakiś czas temu zwracali uwagę producenci, firmy Mlekpol i Żywiec Zdrój podczas XVI Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.

Cytowany przez Portal Samorządowy Tadeusz Mroczkowski, prezes Mlekpolu stwierdził, że przystosowanie jego firmy do zmian kosztowało 30 mln zł, zrobiła to jako jedna z pierwszych na rynku. „Musieliśmy modernizować maszyny, niektóre trzeba było wymienić całkowicie. W efekcie zmierzyliśmy się z niezadowoleniem klientów. Może i zamierzenie jest słuszne, ale nikt skutecznie nie wytłumaczył konsumentom założeń tej regulacji. My musieliśmy, bo konsumenci nadal chcieli brać udział w zbiórkach charytatywnych polegających na zbieraniu nakrętek. Posypały się na nas gromy”.

Dopiero niedawno Krajowa Izba Gospodarcza w obszernej informacji prasowej przekonywała np., że za przytwierdzaniem zakrętek do butelek plastikowych stoją konkretne przesłanki, jak zmniejszenie liczby zakrętek, które wypadają z obiegu zamkniętego i często nie trafiają do recyklingu. Przytwierdzając je do butelki zwiększa się szansa, że zostaną one odpowiednio przetworzone w tym samym strumieniu zbiórki i recyklingu, razem z butelką PET, zwiększając efektywność odzyskanego surowca do ponownego przetworzenia.

Ale i tak nie wszyscy dali się przekonać:

• „Ludzie z tego robią problem na miarę lotu na Marsa. Prosty sposób: odkręcam, urywam, wypijam. Czy to takie skomplikowane?” - pyta w mailu do redakcji pan Marcin.
• Pani Maria: „Odrywam nakrętki i będę to robić do końca życia. Obcinam również plastikowe wąsy, które kaleczą usta i nos. Na razie jeszcze staram się po wypiciu napoju zakręcić nakrętkę na zgniecionej butelce, choć jest to nie lada wyczyn i chyba z tego zrezygnuję, mam niedowład rąk i zespół cieśni nadgarstka”.
• Pan Marek ma inne zdanie: „Tym narzekającym nie chce się wykonać nawet tak drobnej uciążliwości, a przecież chodzi o coś bardzo ważnego, żeby milionami sztuk nakrętki nie spływały do mórz, oceanów, co przecież ciągle się dzieje. Ludziom musi być łatwo, bez wysiłku i odpowiedzialności”.