Drogo w nadmorskich restauracjach? Wczasowicze oszczędzają na wyżywieniu. Cierpi gastronomia, lokale pustoszeją

Bogna Skarul
Bogna Skarul
Międzyzdroje – 7.08.2022
Międzyzdroje – 7.08.2022 Bogna Skarul
Nie jest tanio na naszym wybrzeżu. Za tydzień wakacji nad Bałtykiem czteroosobowa rodzina wyda około 2,5 tys. zł. Ale to często tylko koszt samych noclegów i to nie w luksusowych warunkach. Do tego trzeba doliczyć wyżywienie, które też przecież podrożało. Ale właśnie na wyżywieniu da się zaoszczędzić. A to odbija się na kondycji całej branży.

Analitycy Travelplanet podają, że koszty wypoczynku w Polsce podniosły się przez ostatni rok o 20 proc.

- Owszem, można wynająć łóżko za 50 zł za noc w Międzyzdrojach – mówi Maria, która od paru lat zajmuje się wynajmowaniem apartamentów i mieszkań nad morzem. – Ale będzie to nocleg w przerobionym na pokój garażu, czy komórce. Oczywiście to locum będzie bez łazienki – dodaje.

Ile trzeba wydać za noclegi

Za skromny apartament, wcale nie tak blisko plaży w Międzyzdrojach, trzeba zapłacić około 100 zł za jedną noc za osobę. Natomiast te bardziej luksusowe są zwykle po 500 – 650 zł za dwie osoby za dobę. To daje około 4500 zł za cały tydzień. Najdroższe apartamenty bywają nawet za 1600 zł za dobę. Ale w takich może często nocować czteroosobowa rodzina.

Jeszcze drożej jest w Świnoujściu. Tam ceny są przeciętnie o 10-15 procent wyższe. Kołobrzeg też może „poszczycić się” wysokimi cenami, ale jak mówią w biurach podróży „do Kołobrzegu jedzie się jak do kurortu”, a to kosztuje.

Jak obliczył Fakt, najdrożej jest w Łebie. Tam raczej nie jest możliwe znalezienie noclegu za mniej niż 100 zł za dobę. A pobyt czteroosobowej rodziny to koszt około 3000 zł.

- I mówimy tu tylko o noclegach – zaznacza Aldona, pracownica jednego z biur podróży. – A co z innymi kosztami – pyta retorycznie i od razu wyciąga foldery z propozycjami wyjazdu do Turcji, Grecji czy Bułgarii. Tam za całotygodniowy pobyt wraz z wyżywieniem trzeba zapłacić od 2500 zł.

- Te tegoroczne wysokie ceny wakacji nad Bałtykiem wynikają przede wszystkim z inflacji i drożyzny - tłumaczy pracownica biura podróży i dodaje: – Cena za urlop za granicą też w tym roku jest wyższa, ale może nie podrożała aż tak jak w Polsce.

Nad morzem są tłumy, ale nie w restauracjach

Jak co roku, już od maja nadmorska gastronomia intensywnie przygotowywała się do kolejnego wakacyjnego sezonu. Cieszyła się, że latem przyjadą turyści, bo rok wcześniej rzeczywiście było ich sporo i tym samym sporo zostawili w gastronomii pieniędzy. A pandemia spowodowała, że wcześniejsze sezony wcale nie były dla nich łatwe.

- Ten rok jest jakiś inny, a może turyści są inni – zastanawia się Anna, która od paru lat prowadzi lokal gastronomiczny w Świnoujściu i w Międzywodziu. – Niby przyjechały nad morze tłumy, ale wcale nie ma tłumów w restauracjach.

Mówi też, że owszem może wieczorami ma zajęte wszystkie stoliki, ale to tylko pozory wysokich obrotów w lokalach.

- Bo goście zamawiają zdecydowanie mniej niż w latach ubiegłych – opowiada. – Nad jednym pokalem piwa potrafią siedzieć i dwie godziny. Nawet kawy czy herbaty już tak często nie zamawiają.

- Bo zwykły kubek herbaty kosztuje w Międzyzdrojach ponad 10 zł – żali się pani Basia, która przyjechała na wakacje z wnuczkami. – Nie mówiąc już o pucharkach lodów - dodaje i wylicza, że za jedna porcję lodów z dodatkami trzeba zapłacić w lokalu około 30 zł. – A to dla mnie ponad 100 zł za jedno wyjście do kawiarni.

ZOBACZ TEŻ:

Zdecydowanie taniej jest w zwykłych lodziarniach. Tam gałka lodów kosztuje przeciętnie 7 zł.

Z kolei zwykły gofr suchy kosztuje 7 zł, ale z dodatkami to już nawet prawie 30 zł. Za rybny zestaw obiadowy trzeba zapłacić przeciętnie 30 zł za porcję, a zapiekanka mięsna kosztuje 19 zł.

Pani Basia tłumaczy, że te 30 zł za pucharek lodów to na pierwszy rzut oka nie jest bardzo drogo.

- Ale jak przyrównam to do zarobków i obliczę jaki ich procent muszę wydać na same lody, to mi się robi słabo – zaznacza. – A przed nami wielka niepewność, co będzie jesienią.

Dodaje przy tym, że na urlopie oprócz pieniędzy na noclegi, spory procent budżetu wakacyjnego trzeba przeznaczyć na wyżywienie.

Klienci oszczędzają na gastronomii

- To nie chęć zysku, a ceny produktów, płace i energia powodują, że pucharek lodów jest taki drogi – tłumaczą właściciele lokali gastronomicznych i już dziś martwią się o swoją przyszłość.

- Liczba klientów w restauracjach maleje, a ceny wszystkiego rosną w ekspresowym tempie – mówi Hanna Mojsiuk prezeska Północnej Izby Gospodarczej. - Restauratorzy obawiają się także wzrostu cen prądu i gazu oraz kosztów ogrzewania. Klienci, gdy muszą oszczędzać rezygnują z wydatków „premium”, a do nich należy stołowanie się w restauracjach.

- Nie jest łatwo oszczędzić na wybrzeżu na noclegu - tłumaczy Kazimierz, który już od ponad 20 lat przyjeżdża do tego samego pensjonatu nad morzem, więc "zarobił" na spore zniżki. - Ale da się na jedzeniu. Obserwuję to w tutejszych sklepach. Takich kolejek do kasy nigdy nie było. Ludzie wolą zjeść sucha bułkę popijając kefir, ale być choć przez moment na plaży.

Do oszczędności na wyżywieniu przyznaje się Jurek. Przyjechał do Dziwnowa z żona i dwójką dzieci.

- Zwykle po południu chodziliśmy z dzieciakami na frytki - mówi. - Rok temu porcja kosztowała 7 zł. Dziś za taką samą trzeba zapłacić 12 zł. To o 5 zł więcej.

Przyznaje też, że w tym roku zamiast iść na obiad do smażalni woli ugotować miskę makaronu z białym serem.

- Dzieci są zachwycone tym makaronem, a ja oszczędzam - przyznaje.

Jak zauważają sami przedsiębiorcy sytuacja gastronomii w Polsce nie jest łatwa od momentu wybuchu pandemii COVID-19. Przedsiębiorcy z tego sektora nie walczą już z lockdownem, ale inflacją i galopującym wzrostem cen, który przedkłada się na to, ile kosztują dania. W najgorszej sytuacji są mniejsze lokale oraz te restauracje, które miały niską marże np. obiady domowe, bary mleczne czy bistra.

Co dalej z gastronomią. PIG ma propozycję

- Stoimy przed poważnym wyzwaniem: jak uratować polską gastronomię? To nie jest dramatyzowanie, a realny problem – mówi Hanna Mojsiuk. - Jeżeli nie przyjmiemy systemowych rozwiązań jak wesprzeć ten sektor gospodarki to zaryzykuję tezę, że jesienią tego roku nie będzie już czego zbierać i nie będzie kogo ratować. Liczba czynników wpływających na ten sektor gospodarki jest tak wielki, że trudno nie odnieść wrażenia, że trwanie niektórych przedsiębiorców w swoich biznesach jest dowodem determinacji i gospodarczego bohaterstwa.

Dodaje przy tym, że w Szczecinie w ostatnim czasie zlikwidowanych zostało kilka restauracji. Niektóre także zmieniały lokalizację i wprowadzały oszczędności.

Co zdaniem przedsiębiorców należałoby zrobić, aby uratować ten sektor gospodarki?

- Propozycje PIG to między innymi zniesienie podatku VAT dla restauracji – podpowiada prezeska izby. - Konsultujemy ten pomysł z Rzecznikiem Małych i Średnich Przedsiębiorstw. To nieracjonalne, że produkty spożywcze zostały objęte redukcją podatkową, a restauratorzy wciąż muszą płacić VAT - zauważa.

PIG apeluje także o wprowadzenie „Bonu gastronomicznego”. Zachęca do rozważenia tego pomysłu, który jest oparty o pomysł z „Bonem Turystycznym”.

Kolejny udany weekend w Międzyzdrojach! Turyści dopisali. Zobaczcie, jak pięknie wyglądała miejscowość

Międzyzdroje po kolejnym udanym weekendzie. Wszędzie tłumy p...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Drogo w nadmorskich restauracjach? Wczasowicze oszczędzają na wyżywieniu. Cierpi gastronomia, lokale pustoszeją - Głos Szczeciński

Wróć na strefabiznesu.pl Strefa Biznesu