Program „Polskie Powroty” realizowany przez Narodową Agencję Wymiany Akademickiej (NAWA), podlegającą Ministerstwu Nauki i Szkolnictwa Wyższego właśnie został zainaugurowany.
Projekt jest dedykowany akademikom, którzy zdecydowali się opuścić nasz kraj i poza granicami prowadzą swoje badania naukowe.
Resort kierowany przez Jarosława Gowina liczy, że specjalne dotacje i atrakcyjne wynagrodzenia zachęcą ich do spakowania walizek i podjęcia pracy w rodzimych uczelniach. – W ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat z Polski wyjechało kilkanaście tysięcy naukowców – zdolnych, młodych ludzi, którzy poza granicami kraju szukali warunków do pracy naukowej i twórczej wymiany myśli. Dziś mamy warunki, aby z powrotem przyjąć ich w Polsce – podkreśla wicepremier Jarosław Gowin.
W ramach „Polskich Powrotów” rodzime uczelnie mogą starać się o specjalne dotacje na sfinansowanie zatrudnienia akademika dotychczas pracującego w innym kraju. NAWA pokryje koszty związane z jego przeprowadzką i adaptacją miejsca pracy do potrzeb prowadzonych badań naukowych. Przez cztery lata będzie również opłacać wynagrodzenie wracającego naukowca oraz dwóch jego współpracowników, wspierających go w wykonywaniu codziennych obowiązków.
Najbardziej doświadczeni badacze, którzy zdecydują się wrócić do Polski, w ciągu roku będą mogli zarobić nawet ok. 350 tys. zł brutto. Na wypłaty dla tych przed habilitacją przewidziano rocznie maksymalnie 240 tys. zł brutto, a na dwa etaty dla członków zespołu 180 tys. zł brutto. Łącznie zainteresowana szkoła wyższa na ściągnięcie jednego naukowca może otrzymać ponad 2,1 mln zł.
– Biorąc pod uwagę wysokość podstawowego wynagrodzenia na zagranicznej uczelni, warunki oferowane w programie są atrakcyjne, szczególnie dla wybitnych naukowców, tym bardziej iż obejmują one również koszty związane ze zmianą miejsca zamieszkania. Trzeba jednak pamiętać, że na decyzję o ewentualnym powrocie mogą wpływać również zobowiązania zawodowe członków rodziny naukowca w jego obecnym miejscu zamieszkania i kształt systemu szkolnictwa wyższego w naszym kraju – komentuje dr Adam Szot, ekspert Instytutu Rozwoju Szkolnictwa Wyższego. Zdaniem dr. Szota ministerialny program ma szansę stać się jednym z istotnych elementów walki z trwającym „drenażem umysłów” i emigracją wybitnych polskich naukowców.
Wjego ocenie projektem będą zainteresowani nie tylko sami badacze, ale również rodzime uczelnie. Dla szkół wyższych to bowiem szansa na pozyskanie pracowników z dużym doświadczeniem i siecią kontaktów, którzy mieli okazję z bliska przyjrzeć się metodom prowadzenia nauki i dydaktyki w uznanych międzynarodowych jednostkach.
– Uczelnie same powinny poszukać naukowców zainteresowanych powrotem. Zmiany systemowe w szkolnictwie wyższym i nauce kładą bowiem olbrzymi nacisk na poziom naukowy prowadzonych badań. Te jednostki, które chcą nie tylko pozyskać większe finansowanie z budżetu, ale również realnie konkurować z uczelniami w Europie i na świecie, muszą więc postawić na dynamiczny rozwój w tym obszarze – wskazuje dr Szot.
Nabór wniosków od szkół wyższych zainteresowanych programem właśnie ruszył i potrwa do końca maja. W projekcie mogą wziąć udział uczelnie publiczne i komercyjne oraz instytuty badawcze, które znajdą naukowca od co najmniej dwóch lat zatrudnionego za granicą i zainteresowanego zmianą pracodawcy. W ramach aplikacji każda jednostka musi przedstawić szczegółowy plan zadań, jakie zamierza zrealizować badacz. Pierwsze powroty będą możliwe pod koniec tego roku. Łącznie na realizację programu zarezerwowano 45 mln zł.