Pozytywnie na handel zagraniczny wpłynie utrzymujące się ożywienie gospodarcze zarówno w Europie, jak i na całym świecie. Polscy eksporterzy mogą z nadzieją patrzeć w przyszłość, sięgać po dotacje unijne, ale z ostrożnością powinni podejmować decyzje o wchodzeniu na nowe rynki.
Słabszy rok 2016
Zgodnie z danymi GUS w 2016 roku wartość naszego eksportu była wyższa o 2,3 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim. Ten wzrost udało się osiągnąć głównie dzięki sprzedaży do krajów Unii, bo aż około 79 proc. wszystkich towarów trafiło na unijne rynki.
Cały czas najwięcej naszych produktów kupują Niemcy (27 proc. całego eksportu). Dobrze prezentowały się również wyniki sprzedaży do pozostałych krajów unijnych, osiągając wzrost o 1,9 proc. Coraz więcej produktów z Polski kupują m.in. Hiszpanie (wzrost o 6,4 proc.), Holendrzy (3,4 proc.) czy Włosi (1,8 proc.). W 2016 roku zwiększyła się też (o 6,7 proc. w stosunku do 2015 roku1) sprzedaż do krajów rozwiniętych spoza Unii Europejskiej.
Rekompensata dla niedostępnych rynków rosyjskich
Od kilku lat polscy eksporterzy borykają się ze skutkami zachodnich sankcji gospodarczych wobec Rosji. W odpowiedzi na te sankcje rosyjskie władze ogłosiły embargo na import żywności z państw Unii Europejskiej, USA, Kanady, Australii i Norwegii. To postawiło wiele firm z Polski przed widmem bankructwa. Sytuację uratowała szybka reakcja rządu, który zdecydował o wsparciu dla najbardziej poszkodowanych. Skomplikowana sytuacja polityczna ze Wschodem wymusiła na polskich eksporterach poszukiwanie nowych, często dalekich rynków zbytu i potrzebę nawiązywania nowych kontaktów handlowych.