Od stycznia do końca marca 2020 roku ze składek ubezpieczeń społecznych do ZUS wpłynęła rekordowa kwota 54,6 mld zł. To więcej (o 9,4 proc.) niż w takim samym czasie rok wcześniej - raportuje portal businessinsider.com.
Ale już w kwietniu było gorzej. Wpływy były mniejsze w porównaniu z marcem - o 6,4 mld zł. Jednak, jak podkreślała prezes ZUS w rozmowie z dziennikiem "Rzeczpospolita", było to i tak więcej niż w kwietniu rok temu.
W kwietniu pracodawcy przestali płacić składki za 165,5 tys. osób, można się spodziewać, że w następnych miesiącach będzie takich osób jeszcze więcej, gdy skończą się okresy wypowiedzenia.
Co ta sytuacja może oznaczać dla emerytów i rencistów? Czy mogą być spokojni o wypłatę swoich świadczeń?
- Moim zdaniem nie ma żadnego zagrożenia, wszystkie wypłaty realizowane są w terminie - uspokaja Bogdan Grzybowski, członek Rady Nadzorczej ZUS, przedstawiciel OPZZ. - Ten ubytek to nic strasznego.
Jak mówi Grzybowski, RN systematycznie i na bieżąco jest informowana przez zarząd o wpływach ze składek, wnioskach, udzielonej pomocy.
- Wpływy ze składek nie spadły tak radykalnie, że należałoby się obawiać o stan Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. W poprzednich latach mniej więcej tyle samo firm było likwidowanych, ile powstawało nowych. Rzeczywiście, z powodu koronawirusa ubywa więcej firm, ale sytuacja nie jest zła. W ubiegłym roku ZUS nie wykorzystał całej zaplanowanej dotacja, podobnie, jak rok wcześniej.
W bieżącym roku może się to jednak nie udać. - Także na przyszły rok nie widzę zagrożenia. Ani dla comiesięcznych wypłat świadczeń, ani dla 13. emerytury - mówi Bogdan Grzybowski. - Moim osobistym zdaniem, pod znakiem zapytania stać może 14. emerytura.
Pod znakiem zapytania stać może 14. emerytura.
Dr Marek Zuber, ekonomista, analityk rynków finansowych też jest przekonany, że w tym roku nie będzie żadnych niekorzystnych decyzji dla emerytów i rencistów. - 13. emerytury już zostały wypłacone, nie wyobrażam sobie też, by w przyszłym roku nie było waloryzacji.
Ale wpływy do ZUS rzeczywiście będą maleć. Marek Zuber wylicza: - Nie ma tysięcy pracowników z zagranicy, którzy płacili składki, hamuje wzrost wynagrodzeń. Teraz część pracowników jest jeszcze na wypowiedzeniu, które trwa 1-3 miesiące, a przez ten czas składki są płacone. Od kwietnia do czerwca wpływy do ZUS będą niższe, ale nie zobaczymy załamania. Prawdę o finansach zobaczymy w lipcu, to będzie realna wielkość "dziury".
Generalnie, w ocenie Zubera, wpływy do FUS mogą być ok. 10 proc. niższe w porównaniu z poprzednim rokiem.
Natomiast pod znakiem zapytania stawia wypłatę 13. emerytury w przyszłym roku, a tym bardziej wypłatę "czternastki". - Nawet jeśli PiS dziś obiecuje coś na przyszły rok, to nie jest pewne, że tak będzie. Do budżetu może wpłynąć 40-50 mld zł mniej. Nie przewiduję jednak żadnego zmniejszania emerytur, ale dodatkowe transfery socjalne stoją pod znakiem zapytania.
O ile w ubiegłym i poprzednim roku ZUS nie wykorzystywał całej dotacji z budżetu, to tym razem ta zaplanowana może okazać się niewystarczająca.
Ostatecznie gwarantem wypłat emerytur jest budżet państwa.