Chodzi o Wiesława B., przed laty właściciela prężnie działającego lombardu w centrum Szczecina. Według prokuratury i sądu pierwszej instancji, lokal służył także do przestępczej działalności związanej z przejmowaniem lokali od osób w trudnej sytuacji.
Prawie cztery lata temu sąd okręgowy skazał Wiesława B. na osiem lat więzienia, a jego syna na pięć lat. Teraz ruszył proces apelacyjny. Prokurator żąda dla głównego oskarżonego 15 lat więzienia. Wiesław B. nie przyznał się do winy i chce uniewinnienia.
W sprawie jest prawie pięćdziesięciu pokrzywdzonych. Na podstawie pokrętnych umów tracili mieszkania i inne nieruchomości.
- Oskarżonym zarzucono udzielenie lichwiarskich pożyczek, w związku z którymi dochodziło do przejmowania zamieszkiwanych przez pokrzywdzonych nieruchomości Wiesław B. podejrzany jest o szereg oszustw z wykorzystaniem trudnej sytuacji pokrzywdzonych. Pożyczki były niewspółmierne do wartości przejmowanych nieruchomości - twierdzi prokuratura.
Według nieprawomocnego wyroku Wiesław B. wykorzystywał trudną sytuację życiową ofiar. Klient otrzymywał pożyczkę (od kilku do nawet 300 tysięcy złotych; kwota najczęściej nie była wypłacana w całości) pod warunkiem, że zabezpieczy ją własnym mieszkaniem wartym wiele więcej niż pożyczana kwota.
U notariusza podpisywali tzw. umowę przewłaszczenia nieruchomości, z czego pokrzywdzeni nie bardzo zdawali sobie sprawę. Gdy mieli problemy ze spłatą pożyczki, tracili nieruchomości. W ten sposób B. powiększył majątek m.in. o garaż, mieszkania i zabudowania gospodarcze. Jego klientami były osoby, które popadły z różnych powodów w problemy finansowe i potrzebowały szybko gotówki, a na kredyt lub pożyczkę w banku szans nie miały.
Np. para z powiatu wałeckiego pożyczyła od B. 57 tys. zł. Taka kwota jest na umowie. W praktyce dostali 20 tysięcy zł i stracili mieszkanie. Bo nieruchomość, która miała być zastawem, była przejmowana przez B. na podstawie umowy przewłaszczenia. Wszystko zgodnie z prawem. Do czasu. Prokuratury rejonowe prowadziły kilka śledztw z zawiadomienia pokrzywdzonych. Potem sprawę przejęła prokuratura okręgowa i znalazła sposób na postawienie zarzutów biznesmenowi. Po zatrzymaniu trafił do aresztu.
Od złota do dywanów
Wiesław B. podobno w PRL handlował walutami i miał żyłkę do interesów. W wolnej Polsce przez lata prowadził lombard, skup złota i kantor. Reklamował nawet pranie dywanów.
Tak w internecie zachęcał do brania pożyczek: "Wystarczy że przyjdziesz do nas i przedstawisz nam odpowiednie zabezpieczenie sumy, jaka jest Ci niezbędna. My niezwłocznie - „od ręki” - udzielimy Ci pożyczki i dostaniesz gotówkę bez zbędnych pytań. Pożyczki udzielimy na jasnych zasadach, bez żadnych ukrytych warunków. Nie musisz przynosić zaświadczeń o zatrudnieniu ani o niezaleganiu z ZUS czy US. Nie interesują nas twoje zarobki. Nie interesuje nas też, czy masz na głowie komornika, który cię ściga" - zachęcał.
Prokuratura pomaga
W 2020 r. prokuratura zaczęła pomagać pokrzywdzonym odzyskać nieruchomości m.in. poprzez wytaczanie powództw o ustalenie nieważności czynności prawnych, powództw przeciwegzekucyjnych, jak też zgłaszając swój udział w już toczących się postępowaniach. Wytoczyli 9 powództw o ustalenie nieważności czynności prawnych, w tym zawartych z Wiesławem B. umów pożyczek oraz umów przenoszących na Wiesława B. własność nieruchomości o łącznej wartości ponad 3.3 miliona złotych.
