Zainteresowanie założeniem własnego biznesu wśród podopiecznych Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Kielcach było duże, ale ostatecznie z 200 zostało 10 osób, które założyły dwie spółdzielnie: budowlaną i gastronomiczną, prowadzącą Szynk Zatyłki przy ulicy Orlej. - Te osoby dostały szansę na zrobienie czegoś ze swoim życiem – mówi Radek Malinowski z Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Kielcach, który projekt prowadził. Poza szkoleniami przygotowującymi do poprowadzenia wybranego biznesu Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie w Kielcach gwarantował trwającą rok pomoc finansową, pokrywając koszty bieżącej działalności. Każdy z projektów kosztował kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Spółdzielnia budowlana zdobyła kilka zleceń, miała pozytywne opinie, ale nie zdołała się utrzymać na rynku. – Panowie się po prostu rozeszli, kilku wyjechało za granicę – mówi Malinowski.
Szynk Zatyłki prosperował lepiej, na spotkania poświęcone historii Kielc przychodziło do niego wiele osób, przyciągało niebanalne wnętrze, ale także nie poradził sobie bez wsparcia. Jest w stanie likwidacji, sprawa trafiła do sądu, bo zostali niezaspokojeni wierzyciele.
Malinowski mimo takiego finału projektu nie uważa go za nieudany. – Te osoby zdobyły cenne doświadczenie i pewnie je wykorzystają – mówi.
Wśród przyczyn niepowodzenia wymienia względy osobowe, w obu grupach pojawiły się konflikty, ale także problemy kompetencyjne. – Może wsparcie trwało zbyt krótko, by okrzepnąć na rynku – zastanawia się.
Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie nie planuje kolejnego projektu z zakładaniem spółdzielni socjalnych. Zniechęcają go do tego głosy dochodzące z całej Polski. – Słyszymy, że 80 - 90 podobnych spółdzielni jest zamykanych po roku, kiedy tracą wsparcie – wyjaśnia Malinowski. - To pokazuje, że bardzo trudno jest z osób, które łączy jedynie fakt bycia podopiecznym Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie stworzyć zespół, który pociągnie wspólny biznes. Lepiej radzą sobie ci, którzy zakładają biznes w gronie znajomych, z określonym wcześniej celem, wiedzą co chcą robić.
Takim pozytywnym przykładem jest Spółdzilnia Socjalna „Tropem przygody”, którą założyli instruktorzy harcerscy związani z ośrodkiem w kieleckiej dzielnicy Białogon. Po pierwszym roku, kiedy zdobyli zaufanie zleceń było więcej, a organizowali obozy i zajęcia połączone z aktywnym wypoczynkiem: pływaniem, wspinaczką, wiosłowaniem. – Organizowaliśmy około 50 imprez w roku – mówi Marcin Dziewięcki.
Jak wyjaśnia spółdzielnia ciągle istnieje, ale odeszły z niej trzy osoby szukające nowych pomysłów na życie. One nie chcą rezygnować z tego, co lubią robić i razem z Marcinem Jedlińskim założyli spółkę o takiej samej nazwie, która przeniosła się do inkubatora przy ulicy Olszewskiego. – Nasza spółka organizuje ponad 100 wydarzeń rocznie – dodaje Dziewięcki. – Spółdzielnia działa cały czas, dzięki niej wprowadziliśmy na rynek pracy kolejną osobę i jeśli pojawi się możliwości dofinansowania weźmiemy jeszcze jedną.
Trzecie urodziny będzie wkrótce obchodzić działająca w Bielinach spółdzielnia „Pod jodłami”. Skład spółdzielni się zmienił, ale nadal jest to 5 osób, które dzięki tej pracy zarabia na swoje utrzymanie. – Ta praca wymaga dużego zaangażowania, to nie jest praca w godzinach – mówi wiceprezes Elżbieta Sztorc. Bielińska spółdzielnia może liczyć na wsparcie gminy, która udostępniał im zabytkową zagrodę w Kakoninie, gdzie panie prowadzą punkt gastronomiczny, organizują także ogniska i zabawy, warsztaty dla dorosłych i dzieci, produkują regionalne pamiątki.
- Upadek wielu spółdzielni jest spowodowanym tym, że osoby przystępujące do pracy tak naprawdę nie mają pojęcia o działalności gospodarczej, a wchodzą na rynek i muszą walczyć o swoje, jest im trudno konkurować z tymi, którzy na rynku obecni są dłużej – ocenia Sztorc.
W listopadzie ubiegłego roku w województwie świętokrzyskim było zarejestrowanych 47 spółdzielni socjalnych, najwięcej w Kielcach – 11. Trzy znajdowały się w stanie likwidacji, ale już wiadomo, że dołączyły do nich dwie zakładane przy Miejskim Ośrodku Pomocy Rodzinie w Kielcach. Jak wypadamy na tle Polski? Pod względem liczby spółdzielni socjalnych zajmujemy przedostanie miejsce w kraju, przed województwem opolskim.
