Jak ustaliło "Echo Dnia", funkcjonariusze CBA w Departamencie Inwestycji i Rozwoju zażądali dokumentów dotyczących konkursu na dotacje obrotowe dla mikro i małych firm w Świętokrzyskiem.
Wokół tego postępowania było wiele kontrowersji. Zarząd Województwa w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego ustalił z Komisją Europejską, że przeznaczy kwotę 40 milionów złotych na dotacje obrotowe dla firm. Te pieniądze zostały przeniesione z innych zadań, by wspomóc firmy w trudnej sytuacji związanej z lockdownem gospodarki.
W lipcu zeszłego roku unieważniono nabór z powodu awarii systemu informatycznego. CZYTAJ WIĘCEJ: Awantura wokół Urzędu Marszałkowskiego w Kielcach. Nabór wniosków o dotacje dla małych firm unieważniony z powodu... przeciążenia serwera. Kilka tysięcy przedsiębiorców w tym samym czasie próbowało zarejestrować swoje wnioski, ponieważ o możliwości uzyskania wsparcia finansowego decydował czas - kto pierwszy, ten lepszy. Po anulowaniu naboru wszystkie aplikacje trafiły do kosza. Przedsiębiorcy byli wściekli.
W sierpniu przeprowadzono kolejne podejście, ale według nieco zmodyfikowanych kryteriów dotyczących podziału na branże. Nie zmienił się jednak podstawowy warunek uzyskania dotacji, czyli szybkość zgłoszenia wniosku. Nabór zakończył się w... kilkadziesiąt sekund. Po analizie aplikacji podejmowano decyzje o przyznaniu pomocy - w niektórych przypadkach przedsiębiorcy na informację o udzieleniu dotacji czekali do grudnia.
Po ogłoszeniu listy beneficjentów okazało się, że pieniądze trafiały między innymi do firm prowadzonych przez członków rodzin niektórych ważnych urzędników od marszałka, co budziło kontrowersje. Ostatecznie jednak Komisja Europejska nie dopatrzyła się tu nieprawidłowości.
Czego zatem w Urzędzie Marszałkowskim szukają agencji CBA? - Poprosili o parę drobnych dokumentów i poszli. Jestem spokojny o wyniki tej kontroli - mówi marszałek Andrzej Bętkowski.
