Minister kultury i edukacji Saksonii chce zatrudnić w swoim landzie polskich nauczycieli. Jak donosi niemiecka stacja telewizyjna Deutsche Welle, swoją propozycję Brunhild Kurth przedstawiła w czasie posiedzenia parlamentu regionalnego. Minister stwierdziła że w Saksonii brakuje nauczycieli, a Ci z Polski są znakomicie wykształceni - nie tylko w przedmiotach ścisłych. U naszych zachodnich sąsiadów mile widziane są osoby, które znają język niemiecki i chętnie podejmą pracę w szkole.
- To bardzo atrakcyjna propozycja, zwłaszcza dla młodych nauczycieli, którzy nie mają jeszcze rodziny, domu i kredytu - stwierdza Iwona Kęsy, polonistka i nauczycielka wychowania wczesnoszkolnego, która mieszka w podpoznańskim Skórzewie. - Niewiadomo, co przyniesie nam planowana reforma edukacji. Część nauczycieli może stracić prace. Oczywiście, aby zdecydować się na wyjazd, trzeba mieć odpowiednie podejście do życia, nie bać się zmian.
Propozycja pracy w Niemczech może być szczególnie atrakcyjna dla Wielkopolan. Z Poznania do Saksonii można dojechać w zaledwie kilka godzin.
- Nie wszyscy muszą mieszkać tam na stałe. Mogą wracać do kraju, np. co drugi weekend - stwierdza dr Agnieszka Ziomek z Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu.
Jak tłumaczy, polscy nauczyciele mogą czuć się sfrustrowani. Wielu z nich nie może znaleźć zatrudnienia w zawodzie i jest zmuszona pracować fizyczne lub w telemarketingu. Często są zatrudniani na krótko, tylko na zastępstwo. Ci, którzy uczą w szkołach niepublicznych - prywatnych i społecznych, nie robią tego w oparciu o kartę nauczyciela, lecz kodeks pracy. Ich wynagrodzenie jest niskie, są pozbawieni dodatków. A wysokość pensji minimalnej w Saksonii jest wyższa niż w Polsce.
- W najgorszej sytuacji są młodzi nauczyciele - stażyści. Jeżeli te osoby znają język niemiecki i nie boją się zmian, mogą wyjechać. W ten sposób Polska może stracić wielu wykształconych pedagogów - mówi dr Agnieszka Ziomek.
Do pracy za granicę kraju polscy nauczyciele wyjeżdżają już teraz. Mile widziani są m.in. u naszych wschodnich sąsiadów, gdzie mieszka wielu Polaków. Z danych Ośrodka Rozwoju Polskiej Edukacji za Granicą wynika, że w latach 2013-2015 nasi nauczyciele byli kierowani do Uzbekistanu, Litwy, Łotwy, Mołdawii, Rumunii, Gruzji, Armenii, Kazachstanu, Białorusi, Kirgistanu, Rosji i na Ukrainę. Polscy nauczyciele wyjeżdżali też do Turcji i Argentyny.
Nauczyciel, który chce pracować w innym kraju Unii Europejskiej, musi uzyskać potwierdzenie swoich kwalifikacji. W tym celu zwraca się do Ministerstwa Edukacji Narodowej.
- Początkowo, w latach 2004 - 2007 ministerstwo wydawało około 400 opinii rocznie. Obecnie od kilku lat liczba opinii wynosi ok. 200 na rok - tłumaczy Justyna Sadlak z biura prasowego MEN.
Z danych MEN wynika, że polscy nauczyciele najchętniej szukają pracy w Wielkiej Brytanii, krajach skandynawskich i Austrii. Wielu robi to na własną rękę. Do Urzędów Pracy spływa niewiele ofert dla polskich nauczycieli.
- Najwięcej było ich w latach 2004-2007 - mówi Amadeusz Konieczny z Wielkopolskiego Urzędu Pracy. - W Wielkiej Brytanii poszukiwano przedszkolanek, nauczycieli wychowania wczesnoszkolnego i języka angielskiego. Pojawiały się też oferty dla nauczycieli angielskiego w Hiszpanii. Obecnie mamy jedną ofertę pracy w Niemczech.