Zgodnie z nowym rozporządzeniem od czwartku w aptekach uruchomione zostanie powszechne testowanie pacjentów pod kątem koronawirusa.
– Uruchamiamy bezpłatne testowanie w aptekach, żeby szybko identyfikować ryzyko ewentualnego zakażenia. Te punkty, które prowadzą szczepienia, spełniają standardy na potrzeby badań testami antygenowymi
– mówił 21 stycznia podczas konferencji prasowej minister zdrowia Adam Niedzielski.
Okazuje się jednak, że przedstawiciele aptek patrzą na to inaczej. Jak mówią, największym problemem nie jest samo testowanie pacjentów, a zorganizowanie wydzielonego miejsca tak, by potencjalnie zakażeni pacjenci nie krzyżowali się z pozostałymi.
Nowe, nietypowe objawy koronawirusa: Niska temperatura ciała...
– Nie mamy takich możliwości lokalowych, żeby oddzielić pacjentów z podejrzeniem, że są chorzy, od tych, którzy przychodzą zrealizować receptę – mówi Magdalena Biesiada z apteki Botaniqa przy ul. Grunwaldzkiej w Poznaniu.
Samego pomysłu testowania w aptekach jednak nie krytykuje. – Oczywiście, sam pomysł uważam za słuszny, bo im więcej jest takich miejsc, gdzie pacjenci mogą wykonać testy, tym lepiej, jednak do tego są potrzebne warunki – wyjaśnia Magdalena Biesiada.
Koronawirus - czy już go miałeś? Zobacz, jak można to sprawd...
Problem z wydzieleniem osobnej strefy mają też inne apteki. W wielu z nich wciąż jeszcze trwają dyskusje, czy podjąć się takiego zadania.
– Na ten moment sami nie potrafimy powiedzieć, czy będziemy takie testy wykonywać. W przypadku naszej apteki te losy jeszcze się ważą. Największym problemem jest miejsce. Bo tak naprawdę, żeby to było dobrze i przede wszystkim bezpiecznie zorganizowane, to do tego potrzebne jest de facto osobne pomieszczenie. A my takim nie dysponujemy. I w tym momencie pojawia się obawa, żeby nie krzyżować pacjentów
– tłumaczy Beata Plewka z apteki Medicover przy ul. Baraniaka.
Nieco inaczej na sprawę patrzy Marcin Staniewski, właściciel jednej z aptek na poznańskiej Wildzie. Choć sam nie ma problemu ze zorganizowaniem miejsca do testowania pacjentów i deklaruje, że testować będzie, to zauważa jednak inne nieścisłości i zaniedbania w rozporządzeniu resortu zdrowia. Z tego powodu zdecydował się na wysłanie pisma do ministra Adama Niedzielskiego.
– Potrzeba testowania jest coraz większa i wszyscy to widzimy. Samo szkolenie w kierunku testowania nie jest wcale skomplikowane, jest ono do zrobienia. Natomiast problem jest w tym, że brakuje rozporządzenia, które będzie dawało punktom aptecznym możliwość testowania. Przypomnijmy, że w takich punktach pracują także technicy farmacji. A trzeba zaznaczyć, że w przypadku wykonywania testów, nie mamy kwalifikowania tak, jak jest to w przypadku szczepienia. Oznacza to, że nie musimy określać życia i zdrowia pacjenta
– mówi Marcin Staniewski.
I dodaje: – Czy zatem byłoby lepszym rozwiązaniem, gdyby w tych przestrzeniach nisko zurbanizowanych, gdzie znajdują się punkty apteczne, również dać możliwość wykonywania takich testów?
Chorowałeś na COVID-19 i co dalej? Zobacz, co dolega lub moż...
Co więcej, pan Marcin zwraca także uwagę na problem, jaki może pojawić się po pewnym czasie od rozpoczęcia testowania.
– Pamiętajmy, że osoby, które będą się testować, to będą w większości pacjenci chorzy. W związku z tym może dochodzić do sytuacji, w których będziemy eliminować personel aptek, bo albo będzie on na kwarantannie, albo nawet zachoruje. I może się okazać, że za dwa tygodnie zabraknie nam personelu w aptekach
– alarmuje Staniewski.
Mimo że apteka pana Marcina ma możliwości lokalowe na to, by wykonywać testy w kierunku koronawirusa, to widzi on także pewne rozwiązanie dla tych aptek, które takich opcji nie mają.
– Czy nie byłoby rozsądniej, dać nam możliwość ustawienia namiotów przed apteką? Po pierwsze, nie będziemy wtedy krzyżować pacjentów, po drugie, jedna osoba będzie wykonywać testy, a druga dysponować leki – proponuje Marcin Staniewski.
Uwaga! Nowe leki wycofane z aptek w całej Polsce! GIF wycofu...
