Spis treści
Dane GUS wskazują, że zasoby wodne w Polsce są stosunkowo niewielkie, natomiast zbliżone do pozostałych, europejskich krajów znajdujących się w tej samej strefie klimatycznej. W Polsce na jednego mieszkańca przypada 1,6 tys. m3 odnawialnych zasobów słodkiej, czyli podobnie jak w Czechach, Rumunii czy Belgii. Zgodnie z wytycznymi ONZ zasoby poniżej 1,7 tys. m3 wskazują na stan zagrożenia niedoboru wody, jednak statystyki w tym przypadku mogą znacznie się różnić od stanu rzeczywistego.
Zauważają to autorzy raportu "Zasoby wodne w Polsce - ochrona i wykorzystanie", podkreślając, że wskaźniki te uwzględniają ilość dostępnej wody w danym państwie, a nie w granicach zlewni rzek, co prowadzi do kilkukrotnego zawarcia danego zasobu. Wartość wskaźnika zostaje w ten sposób sztucznie zawyżona w państwach, które znajdują się w zlewni jednej rzeki.
Dla Węgier wskaźnik ten wynosi 11 900 m3/os./rok. Tę dużą różnicę w porównaniu do Polski tłumaczy efekt statystyczny. Wskaźnik zawiera całości wód dopływających z zagranicy, które w przypadku Węgier są wyjątkowo obfite, ale nie uwzględnia równie obfitego odpływu tychże wód. Po wykonaniu korekty wskaźnik dla Węgier wynosi ok. 800 m3 - czytamy w raporcie.
Niestety, nie oznacza to, że niedobór wody nam nie zagraża. Kłopoty z wodą występują już teraz, lecz mają charakter okresowy i lokalny. Natomiast w kolejnych latach za sprawą zmian klimatu sytuacja będzie stopniowo się pogarszała. Warto jednak podkreślić, że obecnie największym zagrożeniem nie są braki wody, a ich poważne zanieczyszczenie.
Zła jakość polskich wód
Według raportu "Zasoby wodne w Polsce" zły stan wód występuje w 91,5 proc. wód powierzchniowych rzecznych, 88,1 proc. wód powierzchniowych jeziornych oraz 100 proc. wód powierzchniowych przybrzeżnych i przejściowych.
Badania stanu chemicznego wód wykazują, że za zanieczyszczenie rzek odpowiada m.in. benzo(a)piren, którego koncentracja w prawie 30 proc. próbek przekracza dopuszczalne normy. Jednak głównym źródłem chemicznego zanieczyszczenia wody jest zanieczyszczenie historyczne, czyli wynikające z działalności zakończonej przed 30 kwietnia 2007 roku.
Zanieczyszczenia wód dotyczą też Morza Bałtyckiego, które co roku zmaga się z problemem sinic. Warto przypomnieć, że do za ich powstawanie odpowiadają zanieczyszczenia fosforanami i azotanami pochodzącymi z rolnictwa.
Niewielka wymiana wody z Morzem Północnym sprawia, że Bałtyk jest jak „toaleta”, w której nigdy nie spuszcza się wody, przez co gromadzące się zanieczyszczenia powodują powolną śmierć tego morza. Pomimo pewnego ograniczania ładunków substancji biogennych dopływających z Polski rzekami do Bałtyku, stężenia fosforanów i azotu nieorganicznego w polskich wodach Bałtyku ciągle rosną - alarmują autorzy raportu.
Sektor komunalny, a zanieczyszczenie wód
Przed wojną sektor komunalny wpływał w dużo mniejszym stopniu na środowisko wodne ze względu na zacofanie cywilizacyjne, z którym zmagał się nasz kraj. Kanalizacja odprowadzała ścieki do rzek, lecz większość z nich nie była uregulowana, dzięki czemu miała zdolność samooczyszczania.
Powojenny proces urbanizacji sprawił, że w latach 80. XX wieku stan rzek uległ poważnemu pogorszeniu. Z wielu dużych miast nieoczyszczone ścieki trafiały wprost do rzeki, przyczyniając się do zanieczyszczenia. Sytuację poprawiły dopiero oczyszczalnie ścieków, które zaczęto budować w latach 90-tych.
Jak wynika z omawianego wyżej raportu, Polacy nadal korzystają z 2,1 mln bezodpływowych zbiorników na ścieki, czyli tzw. szamb. Około 90 proc. z nich nie jest szczelna, przez co wypływające ścieki zanieczyszczają okoliczne wody.
Szkodliwy wpływ przemysłu na stan rzek w Polsce
Dużą rolę w zanieczyszczeniu polskich wód odegrał przemysł, szczególnie w okresie intensywnego rozwoju. Spowodowane to było m.in. brakiem podstawowej wiedzy na temat wpływu poszczególnych substancji na środowisko, brakiem odpowiednich regulacji prawnych czy biernością obywateli w kwestii ochrony środowiska.
W okresie gospodarki centralnie planowanej wody były zanieczyszczane przez przemysł na dwa sposoby, czyli poprzez bezpośredni zrzut do zbiorników wodnych i cieków, a także emisje SO2 i NOX, przyczyniające się do powstawania kwaśnych deszczy. Stopniowo te niekorzystne zjawiska udało się ograniczyć, jednak nie oznacza to, że działalność przemysłowa stała się neutralna dla polskich wód.
Rolnictwo, a zanieczyszczenie wód
Do pogorszenia się stanu polskich wód częściowo przyczynia się również rolnictwo. Jak podkreślają autorzy "Zasobów wodnych w Polsce", nawozy naturalne są cennym nawozem, a nie ściekiem, jednak tylko wtedy, gdy są umiejętnie dawkowane. Nieumiejętne nawożenie i niedostosowanie do potrzeb roślin wpływa na transmisję zanieczyszczeń do wód powierzchniowych.
Ze względu na brak zbiorników odpowiedniej pojemności na odchody zwierzęce, rolnicy często łamią zasady dobry praktyk rolniczych, aplikują nawóz naturalny wtedy, kiedy gleba nie jest w stanie skutecznie związać substancji nawozowych, umożliwiając ich pełne wykorzystanie przez rośliny uprawne. W efekcie deszcz lub topniejący śnieg niesie biogeny (azotany i fosforany) do zbiorników i cieków wodnych - dodają autorzy raportu.
Warto też dodać, że równie poważnym problemem są stosowane w rolnictwie antybiotyki oraz chemiczne środki ochrony roślin (pesytycydy). W tym przypadku również szczególne zagrożenie stanowi ich nadmiarowe lub niewłaściwe stosowanie.
Niestety, mimo wprowadzanych regulacji nadal rolnictwo silnie i negatywnie oddziałuje na jakość polskich wód powierzchniowych, a także Morza Bałtyckiego. Znaczne zaostrzenie przepisów w kwestii rolnictwa w dość krótkim czasie mogłoby drastycznie zwiększyć koszty chowu zwierząt i uprawy, wpływając tym samym też na ceny żywności.
Turystyka wodna i transport negatywnie wpływają na jakość wód
Ostatnim z czynników wpływających na jakość wód w Polsce są transport i turystyka wodna. Zanieczyszczenia z nimi związane powstają na dwa sposoby. Pierwszy dotyczy zrzutu nieoczyszczonych ścieków z jednostek pływających czy budynków znajdujących się nad brzegami rzek i zbiorników wodnych. W przypadku transportu wodnego problem stanowi potrzeba dostosowania drogi wodnej do potrzeb statków transportowych. Pogłębianie koryt, modelowanie dna czy budowa zapór pogarszają stan wód.
Z jednej strony transport wodny śródlądowy charakteryzuje się niskimi emisjami atmosferycznymi i poziomem hałasu. Emisyjność tego środka transportu w przeliczeniu na tonę ładunku ustępuje tylko transportowi kolejowemu. Z drugiej strony sztuczne drogi wodne, kanały, urządzenia hydrotechniczne mają negatywny wpływ na środowisko - wskazują autorzy raportu.
Analizując wymienione wyżej czynniki, największy wpływ na pogorszenie jakości wody ma rolnictwo, znaczącą poprawę można zauważyć natomiast w sektorze komunalnym. Jednak, by nasze rzeki stały się znacznie czystsze potrzeba kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu lat.
Strefa Biznesu: Coraz więcej chętnych na kredyty ze zmienną stopą
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?