Spis treści
"Widać, że inwestorzy za bardzo nie wiedzą, który kierunek obrać, wszystko po tym, jak w ubiegłym tygodniu istotnie wzrósł poziom awersji do ryzyka" - powiedział analityk Domu Maklerskiego mBanku Rafał Sadoch.
Obawy przed spowolnieniem gospodarczym
Wyjaśnił, że powodem takiego zachowania inwestorów są obawy przed spowolnieniem gospodarczym i przed tym, że "wyniki amerykańskich spółek zaczęły wyglądać dość mieszanie", pomimo że wcześniej przebijały oczekiwania.
"Dodatkowo w trakcie weekendu pojawiło się trochę paniki po informacji, że Warren Buffett wyszedł w dużej części zaangażowania w akcje. To spowodowało kolejny odpływ kapitału z ryzykownych aktywów, ale widać, że inwestorzy uznali, że ta sytuacja zabrnęła trochę za daleko" - powiedział Sadoch.
Ocenił, że było to paniczne zachowanie, nie mające fundamentalnych podstaw. Jego zdaniem Buffett kieruje swój kapitał w kierunku rynku obligacji, gdzie "zwrot jest bezpieczniejszy" i "wydaje się, że z perspektywą do wzrostu w kolejnych kwartałach". "Samo działanie było bardzo zachowawcze i - można powiedzieć - roztropne, a rynek odebrał te ruchy trochę panicznie" - stwierdził.
Dodał, że w uspokojeniu pomogła poniedziałkowa publikacja wskaźnika ISM (publikowanego przez Institute for Supply Management - Instytut Zarządzania Podażą) dla sektora usługowego w USA, który sugeruje, że z amerykańską gospodarką nie dzieje się tak źle, jak niektórzy się obawiają. Wskaźnik ten wzrósł powyżej oczekiwań do poziomu 51,4 pkt z 48,8 pkt w czerwcu br.
"Teraz potrzeba kolejnych sygnałów, kolejnych danych. Jesteśmy świeżo po posiedzeniu amerykańskiej Rezerwy Federalnej, która powiedziała, że wszystko będzie zależeć właśnie od publikowanych wskaźników. Najpewniej będziemy mieli we wrześniu obniżkę stóp procentowych, ale musimy teraz poobserwować, jak zachowuje się gospodarka i dlatego widzimy to uspokojenie nastrojów" - powiedział analityk DM mBanku.
Według niego polski złoty w tym otoczeniu zachowuje się dość dziwnie, bo w poniedziałek - pomimo silnych spadków na rynku akcyjnym - złoty pozostawał relatywnie stabilny, natomiast we wtorek w czasie, gdy rynki próbowały odreagowywać, polska waluta zaczęła tracić na wartości. "To wszystko jest związane z dolarem, bo dolar odreagowuje, dolar odbija" - powiedział.
Głębokie spadki na całym świecie
Dodał, że w poniedziałek, gdy poznaliśmy bardziej pozytywne dane o kondycji amerykańskiej gospodarki giełdy trochę odbiły, a wraz z nimi "automatycznie odbił dolar", co negatywnie wpłynęło na złotego. "Z historycznego punktu widzenia, w największym stopniu wartości polskiej waluty właśnie decyduje to, co się dzieje z dolarem, czy kapitał płynie w kierunku dolara i odpływa od walut z rynku wschodzących, czy właśnie napływa do walut bardziej ryzykownych i ucieka od amerykańskiej. Z tego tytułu dzisiaj złoty przy tym spokojniejszym sentymencie nieco mocniej traci niż wczoraj" - wyjaśnił Sadoch.
"Jeśli stopy procentowe w Stanach będą spadały, a w kraju (w Polsce - PAP) absolutnie nie mówimy o obniżkach stuprocentowych, to jest to czynnik, który dalej powinien wspierać notowania polskiej waluty i nawet mimo spowolnienia, czy gorszego zachowania rynku akcyjnego, widziałbym relatywnie pozytywne perspektywy dla krajowej waluty" - zaznaczył.
Głębokie spadki odnotowały w poniedziałek rynki akcji na całym świecie. Kospi (indeks koreański - PAP) tracił ok. 9,6 proc., a japoński Nikkei zanotował ok. 12,4 proc. przeceny. Warszawski WIG20 stracił 3,2 proc., osiągając poziom 2266 pkt., a mWIG40 zniżkował o 3,79 proc., podczas gdy sWIG80 zanotował spadek o 4,48 proc.
Spadki na Wall Street odnotowano już w piątek, po tym jak amerykańskie ministerstwo pracy podało, że stopa bezrobocia wzrosła do 4,3 proc. Jest to najwyższy poziom od października 2021 r. Zatrudnienie w USA w lipcu, poza sektorem rolnym, zwiększyło się o 114 tys. osób. Jest to wynik słabszy, niż oczekiwano. Ekonomiści spodziewali się 175 tys. nowych miejsc pracy w tym okresie.
We wtorek japoński indeks Nikkei wzrósł o ponad 10 proc., a Kospi zyskał 3,30 proc. Po godzinie 15. warszawski WIG20 tracił 1,55 proc., a spadki głównych indeksów giełd w Paryżu, Londynie i Frankfurcie nie przekraczały jednego procenta.
Po godz. 15.30 dolara wyceniano na 3,95 zł (po wzroście o 0,55 proc.) a euro na niespełna 4,31 zł (wzrost o 0,20 proc.).
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Strefę Biznesu codziennie. Obserwuj StrefaBiznesu.pl!
Źródło:
Strefa Biznesu: W Polsce drastycznie wzrosną podatki? Winna demografia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?