Można porównać obrazki ze starych zdjęć autostrady A4 do krajobrazu post apokaliptycznego lub atomowego. A to ze względu na pustynny charakter. Oprócz bezkresnych pól na starszych fotografiach to pustkami świeci także jezdnia autostrady. Nie ma tam niczego, ani jednego samochodu lub motocykla. Czasami może zdarzy się rower lub ich cały peleton, bo to było dobre miejsce do organizacji zawodów kolarskich.
Blisko 90 lat temu to ówczesny wódz hitlerowskich Niemiec wbił symbolicznie pierwszą łopatę na budowie pierwszego odcinka autostrady Rzeszy. Do 1939 roku w hitlerowskich Niemczech oddano do użytku około 4 000 kilometrów autostrad, w tym właśnie - we wrześniu 1936 roku odcinek Legnica - Wrocław.
Jednak nie były to czasy, gdy samochód osobowy był czymś powszechnym w użytkowaniu. I nawet w III Rzeszy, gdzie było ich nieporównywalnie więcej niż w Polsce to nieznane były korki, utrudnienia związane z natężeniem ruchu czy staniem na bramkach do kupienia winiety.
To nie znaczy, że autostrada A4 była nie potrzebna. Wręcz przeciwnie; znacznie przyśpieszyła drogę na Berlin Armii Czerwonej i była szokiem kulturowym dla żołnierzy sowieckich. Nareszcie kałmucy zobaczyli pierwszy raz w życiu asfalt i beton. Tuż po wojnie A4 była najważniejszą arterią w Polsce i jedną taką w sumie w tamtych czasach.
W latach 50. XX wieku w Polsce samochodów było ponad sto tysięcy. Dla porównania dziś to 25 milionów. Nie każdy mógł sobie na własne cztery kółka pozwolić. Ale nie było już problemu z tym, żeby posiadać rower. Te świetnie się także sprawdziły na płycie autostrady A4. Ale dlaczego? To trzeba zobaczyć zdjęcia w galerii.
Autostrada A4 pod Wrocławiem 70 lat temu to zupełnie inne mi...
***
Zobacz też:
