- Do końca lipca Polacy mają czas, by zdecydować, gdzie mają być gromadzone ich składki emerytalne. Wszystko wskazuje na to, że na przekazywanie części pieniędzy OFE zdecyduje się niewielu. Dlaczego?
- Polacy stanęli przed wyborem: ZUS i OFE, albo tylko ZUS. Przyznam, że preferencje większości rodaków, by całość składki deponować jednak w ZUS jest zaskakująca. Bo chociaż Otwarte Fundusze Emerytalne można było krytykować np. za wysokie marże, to jednak na przestrzeni lat udowodniły, że potrafią pomnażać powierzone im pieniądze.
- Skąd, zatem nasz sentyment do tej instytucji?
- Sądzę, że to wynik przekonania, że za ZUS-em stoi państwo, które w razie czego zagwarantuje wypłatę emerytur.Wiary w stabilność ZUS nie osłabiają nawet działania polityków. Polacy pokładają duże zaufanie w instytucjach publicznych. Widać to chociażby w tym, że większość z nas wciąż wyżej ceni pracę w sektorze publicznym, niż prywatnym. Tego anachronizmu nie zmienia to, że w prywatnych firmach zarobki są generalnie wyższe, niż w urzędach.
- Jeżeli OFE wybierze garstka Polaków, jakie będą tego konsekwencje?
- Bez wątpienia fundusze będą miały mniejsze pole do popisu. Inaczej można inwestować mając do dyspozycji miliony złotych, a inaczej - ułamek tej sumy. Mówiąc najprościej: przy małych środkach nie sposób będzie utrzymać dotychczasowych wyników i skuteczność OFE będzie z pewnością mniejsza. Nie sądzę jednak, by funduszom emerytalnym groził krach i upadek.
Na decyzję, czy całość składki emerytalnej ma trafiać do ZUS, czy do ZUS i OFE mamy czas do 31 lipca. Osoby, które zdecydują się pozostać tylko w ZUS nie muszą składać oświadczenia. Natomiast ubezpieczeni, którzy chcą oszczędzać także w OFE powinni złożyć oświadczenie w tej sprawie. Oświadczenie można złożyć osobiście w ZUS, ale też wysłać listem lub przesłać drogą elektroniczną np. za pośrednictwem Platformy Usług Elektronicznych (PUE).