Jak rozwija się projekt biznesowy wspólnej budowy elektrowni jądrowej przez podmioty prywatne i państwa spółkę? Powinno być już być gotowe studium możliwości postawienia elektrowni w Pątnowie w Wielkopolsce.
W tej chwili lokalizacja w Pątnowie badana jest pod kątem warunków sejsmicznych i geologicznych. To jest najbardziej optymalna lokalizacja na tę inwestycję. Jesteśmy już po przygotowaniu założeń prowadzących do powołania wspólnej polskiej spółki założonej pomiędzy PGE Polską Grupą Energetyczną największą spółką energetyczną w Polsce, firmą ZE PAK, największym prywatnym producentem energii w Polsce oraz KHNP, najbardziej doświadczonym i solidnym producentem energii atomowej w Korei Południowej. Prowadzimy ten projekt w sposób bardzo dynamiczny.
Zgodnie z pierwszymi założeniami, budowa miałaby się rozpocząć ok. roku 2030, a jej zakończenie miałoby nastąpić w 2036 r. Żadnych zmian w planach?
Tak, to bardzo ambitny, ale wykonalny plan. Wicepremier Jacek Sasin spotkał się w Davos z ministrami rządu koreańskiego odpowiadającymi za energetykę jądrową. Polska strona rządowa będzie też rozmawiać m.in. w tej sprawie z prezydentem Korei Południowej, który także jest w Davos. Nie zapominajmy, że Korea to nasz strategiczny partner nie tylko ze względu na współpracę dotyczącą elektrowni jądrowych, ale i zbrojeniową.
Zgodnie z zapewnieniami rządu jest jeszcze miejsce na trzecią elektrownię w Polsce. Gdzie pana zdaniem mogłaby być ona ulokowana i czy można brać pod uwagę „dobudówkę” reaktorów projektu rządowego do inwestycji w Pątnowie.
Takie rozwiązanie w tym momencie nie jest brane pod uwagę. Z perspektywy Grupy PGE potencjalną trzecią lokalizację elektrowni jądrowej widzimy w Bełchatowie. Byłaby to bardzo dobra lokalizacja ze względu na położenie w centralnej Polsce i gotową już infrastrukturę.
Wkrótce powinna być uchwalona tzw. Ustawa wiatrakowa, która liberalizowałaby dotychczasowe prawo związane z taką produkcją energii odnawialnej. Ustawa wychodzi właśnie z sejmowej „zamrażarki”, czy PGE również odmrozi swoje inwestycje budowy farm wiatrakowych na lądzie?
Jesteśmy największym producentem energii elektrycznej w kraju, jeśli chodzi o energię pochodzącą z wiatraków na lądzie, mamy prawie 800 MW zainstalowanej mocy. Mamy nadzieję na liberalizację tych przepisów, bo to pozwoli rozpocząć kolejne budowy. Mamy przygotowane szereg inwestycji, które moglibyśmy uruchomić wraz z liberalizacją ustawy.
To już chyba przesądzone, bo poluzowanie przepisów w tej sprawie to znaczący kamień milowy w negocjacjach Polski z KE na temat odblokowania funduszy z KPO. Zresztą premier też mówił, że nie ma co spalać drogiego katarskiego gazu czy węgla z Kolumbii.
Tak, Polska już dziś produkuje blisko 35 procent energii ze źródeł odnawialnych i niskoemisyjnych. To jest wielkie osiągnięcie polskich przedsiębiorstw. To, w jakim stopniu już dokonaliśmy transformacji energetycznej, moim zdaniem, za mało wybrzmiewa w debacie ogólnoświatowej. Dziś w Davos nam tego gratulują, ale oczywiście mamy dalsze ambitne plany transformacji energetyki polskiej, w której PGE jest w kraju liderem.
O ile może wzrosnąć wasza produkcja, pochodząca z wiatraków na lądzie po liberalizacji ustawy?
Ostateczna skala inwestycji w farmy wiatrowe na lądzie zależeć będzie od finalnego kształtu ustawy. Jak wspomniałem mamy przygotowany szereg inwestycji, które gotowi jesteśmy realizować. Naszym strategicznym celem jest zwiększenie portfela lądowych farm wiatrowych o 1 GW do 2030 roku.
