Do 2050 Polska będzie musiała wydać 2 biliony złotych na transformację energetyczną

Maciej Badowski
Wideo
emisja bez ograniczeń wiekowych
Tak naprawdę cele klimatyczne realizuje biznes – tłumaczy w rozmowie z portalem strefabiznesu.pl Jakub Safjański, dyrektor Departamentu Energii i Zmian Klimatu, Konfederacja Lewiatan. Według szacunków raportu Banku Światowego to jest koszt około 2 bilionów złotych do 2050 roku, żeby zdekarbonizować całą naszą gospodarkę.

Spis treści

Ceny energii głównym wyzwaniem w prowadzeniu działalności w Polsce

Konkurencyjność i ceny energii to obecnie największy problem dla polskich przedsiębiorców. Czym to grozi i jak możemy go rozwiązać?

Z badań ankietowych, jakie przeprowadziła Konfederacja Lewiatan wśród przedsiębiorców w Polsce, działających zarówno w małej skali, jak i dużej, wynika, że ponad jedna trzecia identyfikuje cenę energii jako główne wyzwanie i problem dla prowadzonej działalności. To w pełni współgra z tym, co obecnie odkryła Unia Europejska, między innymi również na skutek raportu Mario Draghiego.

Ceny energii dla przedsiębiorców są bardzo często nawet dwu, czy nawet trzykrotnie wyższe, niż ceny energii w innych obszarach gospodarczych, takich jak Azja czy Ameryka Północna.

W związku z tym raport Draghiego wskazuje na zagrożenie, że utrata konkurencyjności przez przedsiębiorstwa Unii Europejskiej jest bardzo realna, z ogromnymi skutkami takiego właśnie stanu rzeczy. Jeżeli Unia Europejska, jak i Polska nie spowoduje obniżenia ceny energii dla przedsiębiorców, dla gospodarki, ale także dla obywateli, dla gospodarstw domowych, dla samorządów, dla szkół, to grożą nam poważne konsekwencje wyprowadzenia się bardzo wartościowych miejsc pracy, całych fabryk, zakładów produkcyjnych poza granice Unii Europejskiej, ponieważ biznes będzie szukał lepszych warunków do prowadzenia działalności i zainwestuje w nowe fabryki gdzie indziej.

Co my mamy powiedzieć jako Polska, gdzie ceny energii są jednymi z najwyższych w Europie i nie spadają?

Czym jest to spowodowane?

Wieloletnimi zapóźnieniami w zielonej transformacji energetycznej, ponieważ większość energii elektrycznej produkowana jest ze źródeł węglowych, a więc emisyjnych. Powoduje to, że jesteśmy w europejskim systemie ETS, co oznacza, że do ceny energii wytworzonej z węgla dolicza się również koszt certyfikatów emisji ETS. Cena rynkowa energii dla przedsiębiorstw w Polsce jest tak wysoka, ponieważ mamy dużo źródeł węglowych.

Im szybciej zostanie przeprowadzona zielona transformacja i więcej energii z OZE znajdzie się w naszym systemie energetycznym, tym szybciej pojawią się niższe ceny energii elektrycznej dla przedsiębiorstw, dla samorządów i w konsekwencji również dla obywateli.

Jednak nie możemy zapomnieć, że dużo zależy również od ceny surowców energetycznych, takich jak gaz. Nawet jeżeli będziemy mieli mniejszy udział węgla w naszym miksie energetycznym, to jednak pewne stabilne paliwo będzie musiało pozostać z nami przez jakiś czas. Można teraz już wnioskować, że będzie to właśnie paliwo gazowe, jako takie paliwo pośrednie, które na kilkanaście lat pozostanie z nami jako substytut węgla, ale również mamy tę cenę gazu, która będzie kształtowała cenę rynkową energii. Natomiast im więcej OZE, tym te droższe oferty gazu będą wypadać z rynku i nie będą już kształtować ceny dla odbiorcy końcowego.

Dlatego też trudno prognozować w perspektywie roku, czy dwóch, trzech lat, jaka będzie cena energii, ponieważ to będzie wypadkową również ceny surowców energetycznych, zarówno węgla i gazu, jak i też udziału energetyki odnawialnej w miksie. Natomiast zasada ogólna jest taka, że im więcej energii z PV, wiatru, czy biogazu, tym cena energii ostatecznie będzie niższa.

Polskie pokłady węgla są nieekonomiczne

Prezydent Donald Trump, ogłosił nowe inicjatywy mające na celu wsparcie przemysłu węglowego w Stanach Zjednoczonych. Trump podpisał dekret uznający węgiel za minerał krytyczny oraz zapowiedział szereg działań mających na celu zniesienie regulacji środowiskowych, zwiększenie wydobycia węgla i zapobieżenie zamykaniu kopalń.

Stany Zjednoczone to jeden z najpoważniejszych i największych producentów węgla, gazu, ropy naftowej, więc Donald Trump, który mierzy się z ogromnym deficytem budżetowym oraz deficytem handlowym w związku z tym, że Ameryka więcej importuje, niż eksportuje do wielu krajów. Chce poprzez eksport swoich surowców energetycznych i uruchomienia ich produkcji osiągać cele ekonomiczne dla swojego kraju.

To co Donald Trump sądzi o polityce klimatycznej, wiemy dobrze. On ją ignoruje. W Europie nie pozwalamy sobie na tego typu myślenie, natomiast on jest racjonalny, w tym swoim wąskim myśleniu zapewnienia korzyści ekonomicznych swojemu krajowi i wzmocnieniu produkcji eksportów surowców, które Ameryka będzie sprzedawała na rynki światowe.

Co to oznacza dla polskiego węgla?

Nasze pokłady węgla są nieekonomiczne, jeżeli chodzi o ich wydobywanie, są położone bardzo nisko, szyby są położone w taki sposób, że trudno w korzystny sposób ekonomicznie z nich korzystać i uruchamiać dodatkowe złoża. Dużo taniej jest importować węgiel z innych państw, ale też musimy być świadomi tego, że czasami nie do końca jesteśmy w stanie kontrolować wszystkie łańcuchy dostaw i na przykład nabywać węgiel z takich kierunków, w których bardzo byśmy nie chcieli, żeby właśnie wspierać te państwa, które taki węgiel eksportują.

To prowadzi nas do fajnego, bardzo dobrego wniosku, że energetyka odnawialna jest Polska w tym sensie, że elektrownie odnawialne są w Polsce, więc znamy genezę, skąd pochodzi nasza energia elektryczna i nie musimy się martwić tym, że kupując surowce energetyczne z różnych miejsc na świecie, przypadkowo możemy wspierać jakieś państwo, które je eksportuje, które nie należy na przykład do przyjaciół demokracji światowej.

Chiny bardzo mocno postawiły na transformację energetyczną. Uczmy się od nich

A chińska technologia na europejskim rynku?

Nie możemy mieć zarzutu do Chin, że oni maksymalizują swoje korzyści. Raczej uczmy się od nich takiego strategicznego podejścia wiele lat do przodu. Chiny postawiły na elektryfikację swojej gospodarki, na rozwój źródeł odnawialnych, mimo że czasami słyszymy, że otwierają nowe kopalnie węgla. One też są potrzebne tymczasowo dla Chin, żeby zawsze była stabilna baza do produkcji energii, kiedy pogoda nie pozwoli na przykład na działanie elektrowni wiatrowej czy słonecznej.

Chiny bardzo mocno postawiły na transformację energetyczną, ale robią to też dlatego, żeby być niezależnymi. Proszę zauważyć, to jest bardzo ciekawa okoliczność historyczna, Japonia przystąpiła do drugiej wojny światowej poprzez ekspansję na południe z tego powodu, że się dusiła na skutek braku surowców energetycznych, przede wszystkim dostępu do ropy naftowej. Weźmy pod uwagę to, że państwa obecnie nie chcą być zależne od dostawców zewnętrznych, ponieważ jest to dla nich ryzyko, dla funkcjonowania i gospodarki.

Teraz każdy chce być niezależny, pozyskiwać energię dzięki własnym zasobom. Robią to również Chiny w sposób bardzo przemyślany, konsekwentny i skuteczny. Myślę, że możemy również trochę nauczyć się od Chin takiego myślenia długoletniego, strategicznego i stawiania na bezpieczeństwo energetyczne i bezpieczeństwo własnej gospodarki dzięki własnym zasobom, a w naszym przypadku takie zasoby jak PV, energetyka wiatrowa, energetyka biogazowa, to są właśnie nasze zasoby, które mamy w Polsce, a więc one są bezpieczne, bo są nasze, mamy kontrolę nad nimi i nad jej infrastrukturą.

Czy transformacja energetyczna w Europie nie jest spóźniona?

To jest bardzo dobre pytanie, ponieważ Europa nie dość, że ma bardzo ambitne cele klimatyczne, ale weźmy też pod uwagę, że to ONZ i Porozumienie Paryskie wyznaczyło dla świata i dla sygnatariuszy tego porozumienia cele klimatyczne i wymóg ambitnej polityki klimatycznej.

My jako Polska, na skutek parafowanej ratyfikowanej umowy międzynarodowej, musimy mieć ambicje klimatyczne i ambitne plany, więc najpierw Porozumienie Paryskie i ONZ, a potem Unia Europejska, która przejęła jakby te zobowiązanie i w sposób aktywny je reguluje, żeby je wykonać i przeciwdziałać zmianom klimatycznym.

Jednocześnie w Europie mamy do czynienia ze specyficzną sytuacją: mamy system ochrony praw pracowniczych, różnego rodzaju gwarancje środowiskowe, że inwestycje nie będą w jakiś sposób oddziaływały na środowisko, bardzo dużo biurokratycznych czynników, które sprawdzają, w jaki sposób inwestycja powstaje, w jaki sposób będzie budowana, planowana, więc mamy bardzo szeroki system ochrony prawnej, którego nie ma gdzie indziej. I tu mamy do czynienia z takimi 2 wektorami, czyli bardzo wysoki pułap ambicji klimatycznych i bardzo wysoki poziom zabezpieczenia społecznego i środowiskowego.

Dlatego Europa ma chyba najtrudniej ale też mimo, że ma najtrudniej, to stawianie sobie celów bardzo wysoko powoduje, że myślimy kreatywnie, innowacyjnie. Polska ma ogromny potencjał, bo my jesteśmy uwarunkowani poprzez naszą historię, poprzez nasze DNA, żeby być kreatywnymi i zawsze mając za mało zasobów, mierząc się przeciwnościami, szukać rozwiązań, dzięki którym osiągniemy nasze cele.

Polska to robi, my to potrafimy jako przedsiębiorcy robić i nasze zakłady, na przykład produkcyjne, nasze fabryki odbudowują się już teraz instalacjami własnymi energetyki odnawialnej. Inwestują we własne PV, we własne źródła wiatrowe, żeby taniej pozyskiwać energię dla siebie z własnych źródeł, minimalizować koszty, obniżać ślad węglowy i nie czekają aż nasza sieć energetyczna się zazieleni. To jest bardzo cenne u przedsiębiorców działających w naszym kraju przedsiębiorców.

Do 2050 Polska będzie musiała wydać 2 biliony złotych

Przyszłość Porozumienia Paryskiego jest w jakiś sposób zagrożona? Pod koniec stycznia 2025 roku Stany Zjednoczone oficjalnie poinformowały Organizację Narodów Zjednoczonych o swojej decyzji dotyczącej wycofania się z paryskiego porozumienia klimatycznego.

Pamiętajmy, że jest to ratyfikowana umowa międzynarodowa, można ją wypowiedzieć. Natomiast nawet w przypadku, jeżeli jakieś państwo, które jest w Unii Europejskiej chciałoby to zrobić, to w dalszym ciągu będzie miało do czynienia z wymogami unijnymi „Fit for 55”, czyli dotyczących ograniczenia 55 proc. emisji gazów cieplarnianych. To są te wymogi, które po prostu musimy zrealizować, a 2050 rok jest tym terminem, gdzie powinniśmy przejść na gospodarkę zero emisyjną netto. To jest nieuniknione. To nie jest operacja, która będzie udana dla wszystkich przedsiębiorców. Na pewno niektórym sektorom, które będą leniwie, opieszale działać, być może nie uda się zachować swojej konkurencyjności i wypadną z obiegu, chociażby dlatego, że będą raportować wysoki ślad węglowy swojej działalności.

W związku z tym dobra, które będą produkowane z wysokim śladem węglowym, nie znajdą nabywców, na przykład, jeżeli będą chciały być wyeksportowane w europejskim obszarze gospodarczym.

Weźmy pod uwagę, że to jest cel publiczny, to znaczy państwo ma zrealizować cel unijny, ale musi to zrobić rękoma przedsiębiorców, bo tak naprawdę cele klimatyczne realizuje biznes.

Według szacunków raportu Banku Światowego to jest koszt około 2 bilionów złotych do 2050 roku, żeby zdekarbonizować całą naszą gospodarkę. Dla zobrazowania, co to znaczy 2 biliony złotych, to są trzyletnie przychody budżetu całego naszego kraju, niewyobrażalnie wysoka kwota, ale dzięki efektywnemu wykorzystaniu środków unijnych, także opłat z ETS, które powinny być w całości lokowane w dekarbonizacji, a nie na przykład marnotrawione na inne cele budżetowe. To jest bardzo ważne, żebyśmy wykorzystali każdy możliwy zasób i bardzo mądrze wspierali przedsiębiorstwa energochłonne, takie jak huty.

Przemysł ciężki będzie miał bardzo trudno, te linie produkcyjne prostu są energochłonne, muszą kupować wolumeny energii, trudno im zmienić źródła konwencjonalne, które wymagało często na przykład wysokich temperatur w procesach produkcyjnych. Trudno zmienić to w sposób prosty, żeby zelektryfikowane tą działalność. Ci przedsiębiorcy często będą potrzebowali innych rozwiązań, żeby na przykład utrzymać ciepło 1600 stopni Celsjusza w piecu produkcyjnym, na przykład huta szkła. To według mnie należy do obowiązków państwa, żeby wspierać również finansowo i regulacyjnie efektywną transformację naszego przemysłu, ponieważ Polska jako kraj jest krajem całkiem dobrze uprzemysłowionym. Około 20 proc. PKB stanowi przemysł.

Jeżeli nie uda nam się zdekarbonizować również przemysłu ciężkiego. to stratą nie będzie tylko upadek jakiegoś zakładu, utrata miejsc pracy, ale również pewnego łańcucha wartości związanego z produkcją w tym zakładzie. Walcząc o skuteczną dekarbonizację, stajemy do wyścigu z innymi państwami.

Jeżeli nam się uda, zachowamy nasz dorobek, sukces naszej transformacji ustrojowo gospodarczej, ale jeżeli nam się nie uda, to te przedsiębiorstwa zamkną działalność, zwłaszcza te energochłonne, albo wyprowadzą się poza nasze kraj z ogromnym kosztem dla naszej gospodarki.

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na strefabiznesu.pl Strefa Biznesu