Rośnie niepokój co do realizacji indyjskiej inwestycji – wielomiliardowego projektu rozwojowego „na wzór Hongkongu” na wyspie Wielki Nikobar, jednej z największych i najbardziej odosobnionych części archipelagu Nikobar.
Spis treści
Ogromna inwestycja
Projekt, który powstanie w pobliżu Cieśniny Malakka, jednego z najbardziej ruchliwych szlaków żeglugowych na świecie, ma ożywić międzynarodowy handel i turystykę. Rząd szacuje, że za 30 lat na wyspie będzie mieszkać około 650 000 osób.


Eksperci twierdzą, że ten wielomiliardowy plan jest częścią szerszego celu Indii, jakim jest przeciwdziałanie rosnącym wpływom Chin w regionie.
Na oficjalnym profilu Ministerstwa Portów, Żeglugi i Dróg Wodnych Indii, na platformie „X”, możemy znaleźć wiele materiałów promujących inwestycję i zachęcających potencjalnych inwestorów do partycypacji.

Terytorium administrowane przez rząd składa się z 836 wysp, z których tylko 38 jest zamieszkanych. Wyspy Nikobarskie to odrębna grupa wysp w południowej części terytorium, położona około 150 km na południe od Wysp Andamańskich.
Niepokój i dewastacja

Plan rządu ten wywołał niepokój wśród mieszkańców wyspy, którzy obawiają się utraty swojej ziemi, kultury i sposobu życia. Istnieje zagrożenie, że projekt doprowadzi ich na skraj wyginięcia.
Las jest naszym supermarketem. Z lasów na tych wyspach czerpiemy niemal wszystko. To jest to, czym żyjemy – mówi Anstice Justin, antropolog, który dorastał na wyspach Andamańskich i Nikobarskich, w rozmowie z BBC.
Wyspy Andamany i Nikobary są domem dla jednych z najbardziej odizolowanych plemion na świecie. Należą do nich między innymi, Jarawowie, Północni Sentinelczycy i Shompenowie. Podczas gdy Jarawowie i Północni Sentinelczycy pozostają w dużej mierze bezkontaktowi, Shompenowie – około 400 osób – pod wpływem nacisków, mogą utracić swój dotychczasowy sposób życia.
Dla nich ta strata będzie szczególnie ogromna i traumatyczna. Cokolwiek nazywamy rozwojem w świecie zewnętrznym, nie interesuje ich. Mają własne, tradycyjne życie – mówi Anstice Justin, który dokumentuje wyspę od 1985 roku.

Cios w stronę przyrody
Około 80% powierzchni wyspy Wielki Nikobar zajmują lasy deszczowe. Jest to łącznie powierzchnia 921 km². Są one siedliskiem ponad 1800 zwierząt i 800 gatunków roślin, z których wiele ma charakter endemiczny.
Federalne ministerstwo środowiska poinformowało, że 14% całkowitej powierzchni wyspy, zostanie wykarczowane na potrzeby projektu – według obliczeń jest to ok. 964 000 drzew. Eksperci ostrzegają, że rzeczywista liczba może być znacznie wyższa.
Rząd zawsze twierdzi, że tylko część lasu zostanie wycięta. Ale infrastruktura, którą buduje, doprowadziłaby do większego zanieczyszczenia, co z kolei wpłynęłoby na całe siedlisko — mówi Madhav Gadgil, ekolog.
Minister środowiska Bhupendra Yadav uspokaja obawy – w sierpniu stwierdził, że projekt „nie będzie zakłócał spokoju ani powodował przesiedleń” członków plemion i że otrzymał on zgody środowiskowe na podstawie „rygorystycznej kontroli środowiskowej i po wprowadzeniu odpowiednich zabezpieczeń”.
Głosy ekologów
39 międzynarodowych ekspertów z różnych dziedzin nauk społecznych ostrzegało na początku roku, że projekt zagospodarowania terenu będzie „wyrokiem śmierci” dla Shompenów, ponieważ zniszczy ich dotychczasowe osady. Podobny los spotkał Nikobarczyków – największą grupę plemienną na wyspie, która ucierpiała w 2004 r., kiedy potężne tsunami na Oceanie Indyjskim zniszczyło ich wioski.
Nie jest pewne, jak odporność ludności Shompen zareaguje na choroby, które trafią do nich wraz z interakcją ze światem zewnętrznym.
Ludzie niemający kontaktu z innymi ludźmi mają niewielką lub żadną odporność na choroby zewnętrzne, takie jak grypa czy odra, które mogą ich wyniszczyć i rzeczywiście to robią. Zazwyczaj tracą około 2/3 swojej populacji po kontakcie z nimi — mówi Callum Russell, urzędnik Survival International, organizacji zajmującej się ochroną środowiska.
Morskie życie również nie uchroni się przed wpływem inwestycji. Ekolodzy ostrzegają przed skutkami dla zatoki Galathea w południowo-wschodniej części wyspy, która od stuleci jest miejscem lęgowym gigantycznych żółwi skórzastych. Dr Manish Chandi, ekolog społeczny, mówi, że projekt ma zostać zrealizowany na obszarze, na którym żyją krokodyle słonowodne, warany, ryby i awifauna.
Rząd uporczywie twierdzi, że tereny lęgowe i gniazdowe tych gatunków nie ulegną zmianie. Podobnie stoi przy swoim w temacie wysiedleń. Ogromna wartość inwestycji i potencjalny zysk skutecznie odwiodły rząd Indii, od rozważenia konceptów proekologicznych oraz zabezpieczenia kultury izolowanych plemion.
Źródło: BBC
