Spis treści
Obniżki cen w hurcie
Z analizy przeprowadzonej przez e-petrol.pl wynika, że na rynku hurtowym obserwowane są znaczące spadki cen paliw, obejmujące wszystkie ich rodzaje. Analitycy zauważają, że rafinerie oferują benzynę w cenach, które osiągnęły tegoroczne minimum. Podobnie sytuacja wygląda z olejem napędowym, który również jest sprzedawany taniej. Przewidują, że te obniżki w sprzedaży hurtowej powinny przełożyć się na niższe ceny na stacjach benzynowych.
Na początku marca kierowcy powinni spodziewać się, że najpopularniejsza benzyna bezołowiowa będzie kosztować średnio od 5,98 do 6,10 zł za litr. Z kolei właściciele samochodów z silnikiem wysokoprężnym zapłacą za litr oleju napędowego od 6,18 do 6,29 zł. Analitycy dodają, że kierowcy samochodów z instalacją gazową również mogą liczyć na niewielkie obniżki cen. Przewidują, że w przyszłym tygodniu średnia cena za litr tego paliwa wyniesie od 3,15 do 3,23 zł.
Zmiany cen w ostatnich dniach
Analitycy e-petrol zwracają uwagę, że w środę, 26 lutego, ceny benzyny 95-oktanowej, oleju napędowego i LPG spadły o 2 grosze na litrze. W tym tygodniu średnia cena benzyny bezołowiowej 95 wynosiła 6,11 zł za litr, podczas gdy olej napędowy kosztował przeciętnie 6,27 zł za litr. Po dwugroszowej obniżce, kierowcy płacili za litr autogazu średnio 3,19 zł.
Od początku tygodnia Orlen oraz Saudi Aramco czterokrotnie zmieniały cenniki paliw w hurcie. Średnia cena benzyny bezołowiowej u polskich producentów wynosi obecnie 4613,80 zł netto za 1000 litrów, co oznacza spadek o 92 zł w porównaniu do końca przedostatniego tygodnia lutego. Olej napędowy potaniał bardziej, bo aż o 163,40 zł. Obecnie w hurcie jest o ponad 235 zł droższy od benzyny i kosztuje przeciętnie 4849,60 zł, co jest zaledwie 8 zł powyżej tegorocznego minimum.
Prognozy na przyszłość
Według prognoz portalu e-petrol, w najbliższych dniach producenci i importerzy paliw mogą wprowadzić niewielkie podwyżki do swoich cenników. Jednak ich skala nie powinna wpłynąć na planowane przez operatorów stacji paliw korekty cen w dół na pylonach.
Analitycy zauważają, że w ostatnim tygodniu lutego cena ropy Brent osiągnęła tegoroczne minima. W środę notowania surowca na giełdzie w Londynie spadły do 72,39 dolara za baryłkę, co było najniższym poziomem w tym roku. Przed weekendem przecena jednak wyhamowała, a część strat została odrobiona. W piątkowe popołudnie notowania surowca utrzymywały się na poziomie przekraczającym 73 dolary.
Sytuacja na rynku naftowym
Zdaniem analityków, rynek naftowy od dłuższego czasu jest rozchwiany, a ceny ropy są podatne na sygnały napływające z nowej amerykańskiej administracji. Nawet jeśli bywają one niejasne, jak choćby w kwestii ceł na import z Kanady i Meksyku. Kilka dni temu komunikowano ich wejście w życie zgodnie z harmonogramem od 4 marca, jednak później pojawiły się doniesienia o ich przesunięciu w czasie o miesiąc, które zostały szybko skorygowane. Ostatecznie jako datę obowiązywania nowych taryf ponownie podano 4 marca. W tej sytuacji inwestorzy mogą czuć się zdezorientowani, a sytuacja na wykresach odzwierciedla tę huśtawkę nastrojów.
Analitycy oceniają, że w skali całego tygodnia ropa Brent jest na dobrej drodze do zakończenia go spadkiem. Przyczyniają się do tego nadzieje na zakończenie konfliktu zbrojnego na Ukrainie, co może ułatwić dostęp rosyjskiej ropy do światowych rynków. Przestrzeń do obniżek ogranicza jednak mocne wsparcie w rejonie 70 dolarów, które od kilku lat zatrzymuje próby głębszej przeceny. Jego obronę ułatwia pogarszająca się perspektywa dla globalnej podaży surowca. Jest to związane z cofnięciem przez amerykańską administrację licencji dla firmy Chevron na eksport ropy z Wenezueli oraz spekulacjami na temat kolejnego odsunięcia w czasie przez OPEC+ procesu stopniowego odchodzenia od ograniczeń w wydobyciu.
Źródło: PAP
