Chodzi o przewalutowanie kredytów na złotówki i umorzenie połowy różnicy między obecnym a zaciągniętym przez klienta kapitałem.
- Są to ciekawsze propozycje niż te na początku, jednak wątpię, by wielu ludzi się na nie zdecydowało - uważa Paweł Cymcyk, analityk i komentator wydarzeń gospodarczych. - Bardzo dużo zależy od tego, kiedy i ile kto wziął kredytu. - Dla większości osób, które zaciągnęły go przed 2005 rokiem byłoby to nieopłacalne. Płaciliby więcej albo tyle samo. Dziwi mnie to szukanie na siłę rozwiązań. Frankowicze i tak są na plus. Szwajcar osłabia się i wraz z ujemnym oprocentowaniem rata może być 4-5 procent niższa.
Jak zaznacza analityk, propozycja ta dotyczy osób, które mają kredyty we wszystkich obcych walutach, jednak frankowicze mogliby na tym skorzystać. - Opłaciłoby się to tym, którzy brali je w latach 2008-2009 - uważa Cymcyk. - Takie rozwiązanie nie powinno być potrzebne, jeśli frank spadnie do poziomu 3,70-3,80 zł.
Na jakich zasadach
Jako przykład weźmy kredyt na 300 tys. zł zaciągnięty na 30 lat w najgorszym momencie, czyli w sierpniu 2008 r., kiedy kurs wynosił 1,96 zł. - Obecne zadłużenie przy kursie 3,95 zł to 507 tys. zł z ratą 2144 zł - wylicza Jarosław Sadowski, główny analityk Expander Advisors. - Jeśliby przyjęto propozycję KNF, wówczas taki kredyt zostałby podzielony na dwie części. Pierwszą byłby kredyt zabezpieczony hipoteką na taką kwotę i z takimi parametrami, jak gdybyśmy pierwotnie zadłużyli się w złotych, a nie we frankach. Raty też musiałyby zostać dopasowane do kredytu złotowego. Jeśli dotychczas spłacając kredyt w szwajcarach, zapłaciliśmy w sumie niższe raty niż wynosiłyby one dla takiego kredytu w złotych, to musielibyśmy dopłacić różnicę.
W tym przypadku, pierwszy kredyt byłby na kwotę 266 tys. zł na 23,5 roku (30 lat - 6,5 roku) z ratą o wysokości 1300 zł. Jeśli chodzi o dopłatę, wynikającą z ewentualnych różnic w ratach, były one wyższe niż te przy spłacie kredytu w złotych, a więc nie musielibyśmy niczego dopłacać.
Drugi kredyt, niezabezpieczony, byłby na kwotę 241 tys. zł, co jest różnicą między obecnym zadłużeniem (507 tys. zł), a kredytem w złotych (266 tys. zł). Ta kwota zostałoby rozłożona na taki sam okres, czyli na 23,5 roku. Oprocentowanie byłoby stałe i wynosiło 1 procent. Jednak połowę raty spłacałby bank. Kredytobiorca co miesiąc płaciłby 480 zł. Suma dwóch nowych rat byłaby więc i tak niższa niż obecna rata kredytu we frankach. Byłoby to 1780 zł (1300 zł + 480 zł), podczas, gdy obecnie rata zobowiązania zaciągniętego w szwajcarskiej walucie wynosi 2144 zł.
Przewalutowywać? Nie
Czy frank spadnie do poziomu 3,70? - Aż tak dobrze nie będzie. Powrót w okolice 4-4,10 zł jest bardziej realny - studzi entuzjazm Cymcyk. - Długoterminowo szwajcar powinien słabnąć, ale jeszcze nie w 2015 roku. Osoby, które zdecydowałyby się na przewalutowanie dziś, cieszyłyby się z raty teraz, ale potem, gdy frank by się ustabilizował, żałowaliby. Wszyscy, którzy nie wzięli kredytu w trzecim kwartale 2008 roku zyskali.
Koszty zmiany waluty takiego kredytu zależą od prowizji i kursu po jakim nastąpi przewalutowanie.
Kredyt 350 tys. zł na 100 proc. wartości nieruchomości
infografika Jerzy Chamier-Gliszczyński / Źródło: Bankier.pl
- Jeżeli przyjmujemy scenariusz bezprowizyjny po obecnym kursie to rata kredytu we franku na złoty wzrośnie o wartość różnicy w stopie procentowej, czyli o około 330 do 2330 złotych - wylicza Łukasz Piechowiak, główny ekonomista Bankier.pl. - Jeżeli kredyt będzie przewalutowany po kursie sprzed 16 stycznia (3,54 zł za 1 franka) to wyniesie ona ok. 2000 zł. Niezależnie od decyzji kredytobiorcy przewalutowanie w okresie destabilizacji kursu franka jest zwyczajnie nieopłacalne. Pamiętajmy, że mimo wszystko stopy procentowe w Polsce są wyższe niż w Szwajcarii w związku z tym przewalutowanie wiąże się z koniecznością podwyższenia oprocentowania kredytu, a co za tym idzie raty. Nie będą one równe ratom złotowym w przypadku kredytów zaciąganych w tym okresie, bo klient traci w związku z pogorszeniem kursu złotego do franka.
- Stąd przewalutowanie jest opłacalne tylko w sytuacji, gdy dwa czynniki (stopy procentowej i kursu walutowego) wzajemnie się kompensują i utrzymują ewentualną ratę na niższym poziomie niż w momencie, gdy podejmujemy decyzje o zamianie kredytu z frankowego na złotowy - zaznacza Piechowiak. - Jedyna korzyść to możliwość uzyskania raty w stabilnej wysokości niezależnej od wahań kursowych, to znaczy w sytuacji gdy cena franka wzrośnie do 5 zł wartość naszego zobowiązania będzie stała. Jednakże nie da się wykluczyć, że w przyszłości RPP podniesie stopy procentowe, a to oznacza, że raqty kredytów złotowych też pójdą w górę. Na ten moment stopa referencyjna wynosi 2%, ale nie jest powiedziane, że za 10 lat nie wyniesie ona np. 12 procent.
