
20 grudnia br. doszło do politycznych zmian w Telewizji Polskiej. Na podstawie uchwały ministra kultury i dziedzictwa narodowego Bartłomieja Sienkiewicza na stanowisku prezesa zasiadł Tomasz Sygut, który na dyrektora Telewizyjnej Agencji Informacyjnej wskazał Grzegorza Sajóra, a na jego zastępcę ds. TVP Info, Pawła Moskalewicza. Zmiany te są niezgodne z ustawami o radiofonii i telewizji, o Radzie Mediów Narodowych oraz statutem Spółki. Mimo to nominaci Platformy Obywatelskiej już zaprowadzają porządki w TVP.
TAI to jednostka TVP, która kontroluje informację, tj. główne dzienniki: „Teleexpress”, „Panoramę” i „Wiadomości” oraz antenę TVP Info. Jej siedziba znajduje się przy placu Powstańców Warszawy 7, a w ostatnich dniach przeniesiona została do głównej siedziby TVP przy ul. Woronicza 17, do budynku K. Pracowników i współpracowników w TAI są setki i wielu z nich nie wie, co będzie z nimi dalej. Szczególnie że ekipa Sienkiewicza, przerywając sygnał, rozpoczęła pracę na Woronicza, jednocześnie blokując wielu ludziom przepustki, umożliwiające przyjście do pracy i poruszanie się po firmie.
Duże obawy rodzi również sytuacja prawna, a więc i finansowa pracowników i współpracowników, które po decyzji o likwidacji mediów publicznych wzrosły. Do tego problemu w swoim ostatnim liście odnieśli się legalny prezes (wybrany przez Radę Mediów Narodowych) Michał Adamczyk i dyrektorzy TAI: Samuel Pereira i Marcin Tulicki. "Dlaczego pseudo-zarząd postanowił wygasić Plac? Kto na tym zarobi? Dlaczego okopali się na Woronicza i nie korzystają z infrastruktury Placu (TAI)? To oni nie wpuszczają pracowników i współpracowników do budynku, przez co ludzie nie mogą pracować i zarabiać. Studia, reżyserki i stoły montażowe stoją puste."
(…) Dlaczego pracownicy i współpracownicy, pytani o wypłaty, słyszą od neo-dyrektorów, że nie wiadomo czy od stycznia jakieś będą? Oni wiedzą, że nie mają prawnych umocowań i wszelkie dokumenty, które podpisują są nielegalne – piszą legalne władze TVP.
Rozmawialiśmy z jednym z pracowników, który zrelacjonował nam, jak wyglądają rozmowy z neo-kierownictwem TAI: zarówno z uważającym się za dyrektora Sajórem, jak i wicedyrektora Moskalewiczem. Ten ostatni przyznał się, że dalej sami nie wiedzą, jaka będzie sytuacja finansowa ludzi pracujących w TVP.
„My też, szczerze mówiąc, nie wszystko wiemy i tak naprawdę najlepszą osobą nie jestem ja, tylko Grzegorz Sajór, dyrektor TAI” – powiedział Paweł Moskalewicz, a pytany, czy od nowego roku ludzie dostaną pieniądze, rzucił: „Nie wiem, naprawdę nie potrafię powiedzieć w tej chwili, sorry, ale jak mówię, wszystkie te sprawy pracownicze załatwia Sajór”. Wspomniany neo-dyrektor TAI bagatelizuje całą sprawę. – Nie będzie likwidacji. Stan likwidacji to nie jest likwidacja, dla nas nic się nie zmienia – rzuca Sajór, nie odnosząc się jednak do wątpliwości dotyczących braku umocowań prawnych do podpisywania umów i obowiązków zwijania Spółki, nie zaś zaciągania nowych zobowiązań.
Konkretne deklaracje pracownikom i współpracownikom w swoim liście złożyli Adamczyk, Pereira i Tulicki. „Od początku walczymy o Was i zapewniamy każdego, że gdy tylko nasze działania przyniosą sukces i uda nam się ustabilizować sytuację – wszystkie należności wobec ludzi zostaną uregulowane. Nie my wywołaliśmy ten chaos w Spółce, ale my chcemy go zakończyć i obiecujemy Wam, że nie zabraknie nam determinacji, żeby przywrócić spokój i bezpieczeństwo w TVP. Widzimy co likwidatorzy zrobili z telewizją, co robią ludziom, nie zgadzamy się na to, chcemy przywrócić ład, normalną pracę i po prostu dalej robić antenę na najwyższym poziomie. Czego sobie i Wam na Nowy Rok życzymy.” – napisał prezes TVP i dyrektorzy TAI.