Najnowsza informacja GUS, dotycząca wyników budownictwa mieszkaniowego w maju oraz w okresie pierwszych pięciu miesięcy bieżącego roku, zakomunikowała dość wyraźne odbicie statystyk inwestycyjnych pierwotnego rynku mieszkaniowego po kwietniowym załamaniu.
Pytanie, czy to sygnał szybkiego odradzania się potencjału budownictwa mieszkaniowego, czy też tylko jednorazowe odreagowanie przed kontynuacją osłabienia.
Dwucyfrowe wzrosty
Generalnie w majowych danych GUS widać istotną, bo dwucyfrową poprawę w relacji miesiąc do miesiąca zarówno w przypadku mieszkań oddanych, rozpoczętych, jak i nowych pozwoleń na budowę. Taki obraz rynku może robić jak najlepsze wrażenie i sugerować jedynie przejściowy charakter osłabienia związanego z pandemią. Tymczasem dokładniejsze wczytanie się w gusowskie dane już takim optymizmem nie napawa, analizuje Jarosław Jędrzyński, ekspert portalu RynekPierwotny.pl.
Statystyki GUS prezentujące wolumen mieszkań, których budowę rozpoczęto najlepiej obrazują stan bieżącej kondycji rynkowej. W tegorocznym maju inwestorzy ogółem ruszyli z budową 15 tys. lokali. Jest to zdecydowanie gorszy miesięczny wynik w relacji r/r o ponad 28 proc., ale wyraźnie lepszy – rzędu prawie 16 proc. – licząc m/m. Z kolei ilość mieszkań, których budowę rozpoczęto ogółem (indywidualne, przeznaczone na sprzedaż, spółdzielcze oraz pozostałe) w pierwszych pięciu miesiącach br., zamknęła się liczbą 81,2 tys., co oznacza regres względem wyniku osiągniętego w analogicznym okresie ub. roku o blisko 16 proc.
Kto czyta, nie błądzi - kliknij!
Co warte podkreślenia, na tak wyraźnym osłabieniu danych nowych inwestycji zaważył przede wszystkim powtórnie bardzo słaby miesięczny wynik deweloperów, którzy w tegorocznym maju ruszyli z budową zaledwie 6,2 tys. mieszkań, czyli aż o 45 proc. mniej niż w analogicznym miesiącu 2019 roku. Wynik ten bardzo mocno kontrastuje z nowymi budowami inwestorów indywidualnych, w przypadku których wpływ pandemii na wolumeny rozpoczynanych inwestycji wydaje się symboliczny.