Jeśli traktować liczbę sprzedawanych mieszkań jako kluczowy wskaźnik koniunktury, to okres boomu na rynku mieszkaniowym mamy już za sobą. Trzeci kwartał 2018 r. był też trzecim z rzędu kwartałem spadków sprzedaży i zaowocował blisko 9% k/k (19 proc. r/r) spadkiem liczby transakcji liczonych łącznie na 6 największych rynkach deweloperskich w Polsce (w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu, Trójmieście, Poznaniu i Łodzi). W zaledwie 9 miesięcy - od rynkowego szczytu, który przypadł w IV kwartale 2017 r. – kwartalny wolumen transakcji na tych rynkach zmalał do 14,2 tys- wynika z raportu REAS „Rynek mieszkaniowy w Polsce – III kwartał 2018 r.”
Największy, bo blisko 30 proc. spadek odnotowano w Łodzi, gdzie liczba transakcji wyniosła „zaledwie” 0,9 tys. Dla deweloperów działających na tym rynku było to tym boleśniejsze, że Łódź, która późno zaczęła nadrabiać straty w stosunku do reszty „stawki” przez ostatnie kwartały opierała się spadkom, a II kwartał 2018 r. był najlepszym kwartałem sprzedaży w historii tego miasta. Niewiele mniejsze spadki zaliczyły Poznań (-27 proc.) i Wrocław (-20 proc.). Jedynym rynkiem, który poprawił wyniki sprzedaży w stosunku do rezultatu z końca czerwca było Trójmiasto (+6,4 proc.).
- Winą za te gorsze wyniki należy obarczyć przede wszystkim rosnące ceny. – mówiła Katarzyna Kuniewicz, Partner w REAS. – Choć dynamika wzrostów w ostatnim kwartale nie była już tak wysoka, to poziom cen ofertowych, który został osiągnięty, stał się dla wielu nabywców – zwłaszcza tych w segmencie popularnym - nieosiągalny. Tym bardziej, że nie mogą oni liczyć na żadne dodatkowe wsparcie w finansowaniu zakupu, jak chociażby to, którym jeszcze niedawno był MdM- dodaje.
Przeczytaj także:
W porównaniu do cen sprzed roku największą różnicę widać w Warszawie (+14,0 proc.) i Wrocławiu (+13,6 proc.). W Łodzi wzrost wyniósł 9,3 proc., w Poznaniu 7,1 proc., a w Trójmieście 7,0 proc. Najmniej r/r podrożały mieszkania w Krakowie (+5,2 proc.).
Jak podkreślają eksperci, sytuacja z którą mamy obecnie do czynienia nie prowadzi jednak do powtórki scenariusza sprzed 10 lat. Problemy z rozpoczynaniem nowych inwestycji, wynikające przede wszystkim z trudności jakie deweloperzy napotykają w pozyskiwaniu terenów inwestycyjnych i kontraktowaniu wykonawstwa, przeciwdziałają powstawaniu bańki podażowej. Dzięki tej sytuacji mieszkania nadal sprzedają się w bardzo szybkim tempie.
- Ekstraklasa S.A. oczekuje rekordowych wpływów finansowych w bieżącym sezonie 2018/2019
- Polska nadal jest jednym z najchętniej wybieranych przez nich kierunków migracji zarobkowej
- Niezależnie od spadku liczby transakcji wciąż maleje wskaźnik czasu wyprzedaży oferty. Przy tym tempie sprzedaży, gdyby deweloperzy nagle zaprzestali wprowadzeń, to co jest obecnie w ofercie wyprzedałoby się w 8 – 9 miesięcy. – komentuje Kuniewicz. – Dla porównania, w 2012 roku, kiedy oferta była największa w historii rynku, wskaźnik ten wynosił 2 lata. Do deweloperów wciąż przychodzą klienci, ale albo odstrasza ich cena, albo czas oczekiwania na mieszkanie, albo trudno im znaleźć coś dla siebie, bo większość mieszkań w inwestycji, która dopiero co trafiła na rynek już znalazła swoich właścicieli- podsumowuje.
Obejrzyj wideo:
60 Sekund Biznesu: W Polsce znaczna część użytkowników deklaruje, że nie potrzebuje internetu
