Oni mogą wiedzieć, kto wygra wybory w USA. Część Doliny Krzemowej zmieniła sympatie

Jerzy Mosoń
Grube ryby z Doliny Krzemowej zmieniły sympatie polityczne. Startu-up'y po staremu
Grube ryby z Doliny Krzemowej zmieniły sympatie polityczne. Startu-up'y po staremu 123rf.com/profile_palinchak
Już niebawem dowiemy się, kto zostanie następnym prezydentem Stanów Zjednoczonych. I choć oficjalne sondaże przedwyborcze prezentowane na finiszu kampanii dają minimalną przewagę Kamali Harris nad Donaldem Trumpem, to historia amerykańskich wyborów pokazuje, że to zbyt mała przewaga, by na jej podstawie wytypować zwycięzcę. W takiej sytuacji z pomocą przychodzi głos z Doliny Krzemowej. Czy za pięć dwunasta, powie nam, kto trafi do Białego Domu?
  • Na godziny przed rozstrzygnięciem tego, kto zostanie następnym prezydentem USA żaden z kandydatów nie ma zdecydowanej przewagi
  • Podczas kampanii prezydenckiej wartość akcji spółki giełdowej Donalda Trumpa rosła tak długo, jak długo jego przeciwnikiem był urzędujący prezydent Joe Biden
  • Dolina Krzemowa także ma swoje sympatie. Wielcy gracze nowych technologii wybierają przeważnie inaczej niż start-up'y

Strefa Biznesu od kilku miesięcy, przy okazji sprawdzania źródeł majątków kandydatów na prezydenta USA, weryfikowała także zmieniające się poparcie biznesu względem liderów Demokratów i Republikanów. Początek był zdecydowanie dla Donalda Trumpa. Jak jest obecnie?

Trump przez wiele miesięcy zyskiwał przewagę nad kandydatem Demokratów

Warto przypomnieć, że przez wiele tygodni wszystko wskazywało na to, że Donald Trump zmierzy się z obecnym prezydentem Joe Bidenem i będzie faworytem w tym wyścigu. Kolejne wpadki urzędującego rywala sprawiły jednak, że Demokraci zaczęli nakłaniać swego lidera do rezygnacji z ubiegania się o reelekcję. W końcu prezydent Biden 21 lipca 2024 r. spełnił te oczekiwania, namaszczając jednocześnie nową kandydatkę Kamalę Harris. Do tego czasu poparcie dla prawicowego Donalda Trumpa, było wysokie. A wraz z powiększaniem się przewagi Trumpa nad kandydatem Demokratów, rosło też zainteresowanie biznesami prawicowego kandydata ze strony inwestorów.

Przez pół roku inwestorzy giełdowi stawiali lidera prawicy

W marcu 2024 roku, za sprawą fuzji spółki Trump Media & Technology Group z notowaną na giełdzie firmą Acquisition Corp akcje Digital World zyskały 35 proc., co samemu Trumpowi przyniosło na papierze 4 mld USD. Miliarder dysponował wówczas prawie 80 mln akcji w cenie 49,95 USD za akcję. Najważniejsze jednak jest nie to, że akcje spółek Trumpa zyskały na wartości, ale dla kogo stały się one atrakcyjne.

To także może Cię zainteresować

W drugim kwartale 2024 roku po aktywa spółki Trumpa sięgnęły fundusze: Vanguard, State Street (NYSE: STT) i BlackRock (NYSE: BLK). To fundusze, za którymi kryją się najbardziej wpływowi ludzie świata. Kupując te papiery, stali się oni istotnymi inwestorami w Trump Media & Technology Group. W tym samym czasie spółka Trumpa trafiła do prestiżowych indeksów Russell 1000 i Russell 3000.

Vanguard kupił około 2,9 mln akcji o wartości około 94,3 mln USD, BlackRock – 2,2 mln akcji, State Street – ponad 440 tys. akcji.

Włączenie się Harris do walki o władzę sprawiło, że akcje Trumpa zaczęły spadać

Po tym, jak okazało się, że Kamala Harris zastąpi Joe Bidena w walce o Biały Dom, zaczęło spadać także poparcie dla kandydata Republikanów, a wraz z tym trendem wycena akcji Digital World, w której Trump jest znacznym akcjonariuszem. W połowie sierpnia aktywa tej spółki osiągnęły rekordowo niską wartość: 24–25 USD za jedną akcję.

Szef Tesli wytyczył nowy kierunek. Zainwestował w kampanię jednego z kandydatów

W końcu przewaga przedwyborcza Trumpa zamieniła się w sondaże sprzyjające Kamali Harris. Wtedy jednak pojawił się ważny sygnał z Doliny Krzemowej. Pierwszy głos zabrał jeszcze latem szef Tesli i SpaceX miliarder Elon Musk, który zadeklarował wpłaty w wysokości 45 mln USD miesięcznie na grupę America PAC wspierającą kampanię prezydencką Trumpa.

W ostatnich tygodniach Musk stał się jednym z największych darczyńców kampanii Trumpa, wpłacając według dziennika „The New York Times”, łącznie nawet 180 mln USD, choć sam zainteresowany miał się chwalić, że otrzymał od niego nawet pół miliarda dolarów.

Musk zrobił jednak coś jeszcze – przeprowadził się do Pensylwanii, która może przesądzić o tym, który z kandydatów wygra, jeśli ich wynik będzie zbliżony.

Część Doliny Krzemowej zaczęła zmieniać sympatie polityczne

Sam Elon Musk to jednak za mało, by wygrać Trumpowi wybory, nawet jeśli ma się firmy w Dolinie Krzemowej. Tym bardziej że według OpenSecrets organizacji badającej przepływy finansowe w polityce, 80 proc. start-up'ów technologicznych wsparło kampanię Kamali Harris.

Ale szef Tesli nie jest jedynym bogaczem zarabiającym na nowoczesnych technologiach, który popiera Trumpa. Przed nim był prezes funduszu hedgingowego Clarium Capital Peter Thiel, który podał pomocną dłoń prawicowemu kandydatowi już w 2016 roku, choć spotkało się to wówczas z nagonką przeciw niemu niemal całej Doliny Krzemowej.

Majątek Petera Thiela szacowany jest na około 10 mld USD. Wielkich pieniędzy dorobił się zakładając z Muskiem i Maxem Levchinem system PayPal. W 2005 r. był jedną z pierwszych osób, które zainwestowały w Facebooka, jednocześnie szybko realizując część zysków poprzez odsprzedaż akcji. Łącznie zarobił na nich 1,7 mld USD.

Thiel wciąż pomaga Trumpowi i mógłby to robić jeszcze lepiej, mając wpływ na wyborców poprzez Facebooka, gdyby pozostał członkiem zarządu tej firmy. Dwa lata temu postanowił jednak nie ubiegać się ponownie o wybór do rady dyrektorów spółki.

Może jednak nie mieć to większego znaczenia, bo jak dowiadujemy się z francuskiego dziennika „Le Monde”, po stronie Trumpa stanęli także inni giganci technologiczni. Wśród nich jest niegdyś krytykujący go Shervin Pishevar, współtwórca twórca Ubera i Airbnb oraz Keith Rabois, jeden z pierwszych dyrektorów PayPal i Linkedin. Co ciekawe, kiedyś Rabois nazwał kandydata Republikanów socjopatą, a niedawno obiecał na jego kampanię milion dolarów. Na ten sam cel, tyle że już po 2,5 mln USD przekazali Marc Andreessen oraz Ben Horowitz, również pochodzący z Doliny Krzemowej. Mają nosa, czy to tak na wszelki wypadek? Przekonamy się już niebawem.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Strefę Biznesu codziennie. Obserwuj StrefaBiznesu.pl!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na strefabiznesu.pl Strefa Biznesu