Owoce i warzywa będą bez naklejek. Sprzęt AGD-RTV nie zepsuje się tuż po gwarancji. Takie zmiany szykuje UE

- Szczerze? Bardzo mnie te naklejki denerwują, a zwłaszcza pozbycie się ich - nie kryje pani Anna, emerytka z Bydgoszczy. - Jest to uciążliwość, bo nieraz trzymają się mocno towaru. Klej po nich nie jest łatwy do zmycia, nieraz się go zjada. Wcale nie będę żałować, gdy je zlikwidują.

Jest szansa, że wkrótce tym tematem zajmie się Unia Europejska, co zapowiedziała Anita Sowińska, wiceminister klimatu i środowiska, na briefingu prasowym konferencji Sustainable Industry Lab 2024, na którą powołuje się portal bankier.pl.

- Między innymi w UE jest negocjowane i kończone właśnie rozporządzenie PPWR, które zmieni nasze podejście do plastiku. Będziemy musieli zrezygnować z pewnych elementów jak np. z plastikowych naklejek na pomarańczach czy jabłkach. To wszystko zniknie - powiedziała Anita Sowińska.

Wynika z tego, że niedługo pożegnamy plastikowe naklejki na owocach i warzywach.

Dodajmy, że na tych plastikowych naklejkach jest podany kod, który mówi o pochodzeniu i uprawie zakupionego towaru i czy np. jest on ekologiczny, czy nie. Na razie nie podano, w jaki sposób będą przekazywane te informacje, gdy znikną naklejki.

Naklejki na owocach i warzywach, a konkretniej - zamieszczony na nich kod PLU - mają szczególne znaczenie, bowiem przekazują garść niezbędnych informacji na temat produktów.

Kod oznacza skąd dany produkt pochodzi, jaki jest to rodzaj produktu i jego rozmiar. Kody PLU istnieją od 1990 roku i pozwalają odróżnić pomarańczę ekologiczną od nieekologicznej.

Kod PLU składa się z kilku cyfr - czterech lub pięciu, przekazujących informacje na temat:

• miejsca pochodzenia produktu,
• typu uprawy,
• rodzaju i rozmiaru uprawy.

Na produkcie znajduje się również kod kreskowy, z którego wyczytać można, skąd pochodzi dany produkt.

Przykładowo, jeżeli kod kreskowy rozpoczyna liczba 590, oznacza to, że produkt pochodzi z Polski. Liczby od 400 do 440 wskazują na produkt niemiecki, od 00 do 09 - pochodzący z USA, a od 690 do 691 - z Chin. (pyszności.pl). Nie jest to jednak pewne rozróżnienie, ponieważ cyfry te mogą oznaczać kraj pochodzenia dystrybutora, a nie miejsce wyhodowania.

Czyli naklejki przekazują nam istotne informacje na temat tego, czy dany produkt np. spryskano pestycydami, pochodzi z upraw GMO czy ekologicznych.

Na tym nie koniec zmian dla klientów. W Brukseli pracują nad prawem do naprawy zepsutego sprzętu AGD i RTV. Teraz jest często tak, że mijają dwa lata gwarancji i sprzęt się psuje. Mówi się nawet o celowym postarzaniu sprzętu przez producentów, które polega na takim jego projektowaniu, by działał tylko przez pewien okres, np. do wskazanego czasu obowiązywania gwarancji.

Potem albo trzeba go naprawiać, albo kupić nowy, bo często koszt naprawy jest tak wysoki, że nie opłaca się tego robić.

Europosłowie ustalili i przyjęli (zdecydowaną większością głosów, więc przyjęcie przepisów jest coraz bliższe), że np. w okresie gwarancji prawnej sprzedawcy będą musieli priorytetowo traktować naprawę, jeśli jej koszt jest niższy niż koszt wymiany towaru lub równy temu kosztowi. Wyjątek stanowi sytuacja, gdy naprawa jest niewykonalna lub niedogodna dla konsumenta.

Zaproponowano też, aby rozszerzyć okres gwarancji prawnej o rok od momentu naprawy produktu - podaje prawo.pl.

Czytamy tam również, że konsumenci będą mieć prawo do naprawy produktów nawet po wygaśnięciu gwarancji. Będzie to dotyczyć na przykład pralek, odkurzaczy, smartfonów i rowerów.

Posłowie chcą, żeby konsumenci chętniej wybierali naprawę produktów, dlatego na czas naprawy producenci powinni zapewniać urządzenia zastępcze.

• Jeśli naprawa jest niemożliwa, konsument ma dostać w zamian odnowiony produkt.
• Zwiększy się także rola lokalnych warsztatów, w których będzie można naprawiać sprzęt.
• Regulacje mają tez pośrednio zniechęcić producentów do celowego postarzania sprzętów i sprawić, że będzie to dla nich mniej opłacalne.

W prace nad nową dyrektywą włączyli się też polscy europosłowie. W trakcie debaty w Parlamencie Europejskim wskazywali, że ma ona szanse realnie zapobiec produkcji kolejnych ton elektrośmieci.