Pracownicy Tramwajów Szczecińskich chcą podwyżek. Przewoźnik negocjuje, a pracownicy są wściekli

Marek Jaszczyński
Marek Jaszczyński
Archiwum
Szczecińscy motorniczowie są zniecierpliwieni czekaniem na podwyżkę płac. Ponadto pojawia się kolejny problem. To wagony, które stoją w zajezdniach z powodu awarii, a mogłyby jeździć na liniach. Jest ich 36.

- Pracuję od kilku dobrych lat jako motornicza, i zmuszona jestem zaalarmować opinię publiczną, że po raz kolejny zapomniano o motorniczych w tym mieście. Chodzi o podwyżki. Przedsiębiorstwa autobusowe, z tego co wiem podwyżki otrzymały. A w tramwajach cisza. Zaczął się styczeń i od pierwszego wszyscy pracownicy powinni otrzymać podwyżki. Nie ma tu mowy o przesuwaniu tego terminu na potem. Tramwaje Szczecińskie nie są skore do wyrównań wynagrodzeń, a za to mają duże doświadczenie w dzieleniu podwyżek na raty. Motorniczy mówią stanowcze: nie! - mówi nasza Czytelniczka.

Według motorniczej podwyżki powinny wynieść co najmniej 600 zł brutto.

- O taką kwotę wnosiły związki zawodowe. Wówczas większość pracowników zatrudnionych od kilku lat zarabiałaby 4800 zł brutto, a starsi stażem około 5 tysięcy brutto - komentuje motornicza. - Problem polega na tym, że podwyżki potrzebne są na już. Motorniczy nie chcą już przychodzić na nadgodziny, więcej czasu spędzają na zwolnieniach, a co za tym idzie, każdego dnia na mieście brakuje po kilka a czasem kilkanaście tramwajów. By zlikwidować luki w kursowaniu, trzeba by ustalić częstotliwość pojazdów co 30 minut, tylko obawiam się, że ścisk we wnętrzu zwiększy się jeszcze bardziej. Dziś w godzinach szczytu - i nie tylko - ludzie po prostu zostają na przystankach.

Niskie płace to nie jedyny problem TS. Kłopot jest także z taborem, który stoi w zajezdniach z powodu awarii.

- Wagony pod względem technicznym wołają o pomstę do nieba. Nie dość, że nie ma kto jeździć, to nie ma także czym jeździć. Uważam, że kierownictwo spółki Tramwaje Szczecińskie powinno podać się do dymisji, ze względu na doprowadzenie firmy na skraj zapaści. I odczuwa to na co dzień każdy z nas. Wystarczy wyjść na przystanek. Może coś przyjedzie... - mówi kobieta.

Pytania dotyczące płac i stanu taboru skierowaliśmy do spółki Tramwaje Szczecińskie.

- Jesteśmy cały czas w trakcie negocjowania i wyliczania wysokości podwyżki i jej skutków finansowych dla budżetu miasta jak i spółki. Na tą chwilę nie ma wiążących ustaleń - wyjaśnia Hanna Pieczyńska, rzecznik prasowy spółki TS.

Na liniach brakuje 36 tramwajów.

- Ilość tramwajów aktualnie znajdujących się w trakcie napraw (głównie eksploatacyjnych oraz po-kolizyjnych) to - Pogodno - 24, Golęcin 12. Odnotowujemy nieznacznie zwiększoną ilość pojazdów oczekujących na naprawę, która wynika głównie wydłużonego czasu oczekiwania na części zamienne, co jest niezależne od spółki - wyjaśnia Hanna Pieczyńska.

I dodaje, że ilość wagonów w naprawie nie ma jednak wpływu na nie wyjazdy, których główną przyczyną jest sytuacja kadrowa w grupie motorniczych.

- W ostatnim okresie duży wpływ ma zwiększona absencja chorobowa - przyznaje pani rzecznik.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Pracownicy Tramwajów Szczecińskich chcą podwyżek. Przewoźnik negocjuje, a pracownicy są wściekli - Głos Szczeciński

Wróć na strefabiznesu.pl Strefa Biznesu