Paprocka poinformowała, że biorąc pod uwagę rolę prezydenta m.in. jako strażnika konstytucji oraz tego, który stał murem za sędziami, nie można było oczekiwać, by zaakceptował on zapisy zawarte w tzw. ustawie incydentalnej. Wcześniej sygnalizował to też w rozmowach z marszałkiem Sejmu Szymonem Hołownią.
Pan prezydent podjął decyzję (...), aby tę ustawę zawetować, czyli skierować ją do ponownego rozpatrzenia przez Sejm, wskazała.
Głównym założeniem ustawy jest to, że o ważności wyboru prezydenta w 2025 r. miałoby orzekać 15 sędziów najstarszych służbą na stanowisku sędziego Sądu Najwyższego. Dodatkowo, protesty wyborcze oraz sprawy, w których złożono środki odwoławcze od uchwał PKW miał rozpatrywać trzyosobowy skład sędziowski, losowany spośród tych 15 sędziów.
W pierwotnym projekcie zakładano, że o ważności wyboru prezydenta orzekałyby trzy połączone izby Sądu Najwyższego: Karna, Cywilna oraz Pracy i Ubezpieczeń Społecznych. Problemem podnoszonym przez część środowiska prawniczego był fakt, w połączonych izbach SN nadal zasiadają tzw. neosędziowie - czyli sędziowie powołani przy udziale KRS po 2017 r., dlatego też przepisy zmieniono, przyjmując poprawkę zgłoszoną przez klub PSL-Trzecia Droga.
Źródło: PAP
