Pani Anna w niedzielę wybrała się do galerii Zielone Arkady. Zostawiła samochód w wyznaczonym miejscu na parkingu wielopoziomowym i poszła na zakupy. Po godzinie usłyszała, jak jest wywoływana przez megafon. - Myślałam, że ktoś uderzył w moje auto - relacjonuje. - Natychmiast pobiegłam na parking i usłyszałam, że zaparkowałam w miejscu zagrożonym. Nie było żadnej tabliczki ani znaku o tym informujących. Gdy próbowałam się dowiedzieć, dlaczego, parkingowy w bardzo niemiły sposób oznajmił mi, że nie można tam parkować i już.
Zielone Arkady Bydgoszcz. Poszerzono 200 miejsc parkingowych
Mężczyzna poinformował ją, że miejsce oddzielał przewieszony łańcuszek. Zażądał też danych osobowych. - Nie zgodziłam się na ich podanie i usłyszałam, że nic nie szkodzi, bo wszystko nagrał monitoring i będzie mógł o tym napisać w raporcie - opowiada nasza Czytelniczka. - Nie było tam żadnego łańcuszka. Jak można tak traktować klientów? Tym bardziej, że obok też był zaparkowany samochód. Poczułam się jak jakiś przestępca. Nie dokończyłam zakupów. Byłam w tej galerii pierwszy i ostatni raz.
Gdy kobieta dojechała do domu, za szybą znalazła kartkę z informacją, że pozostawiła auto w niedozwolonym miejscu. - W związku z prowadzonymi pracami mającymi na celu zwiększenie komfortu poruszania się po parkingu, niektóre miejsca postojowe zostały wyłączone z ruchu i zabezpieczone za pomocą łańcuchów - tłumaczy Iwona Mroczek, dyrektor centrum handlowego. - Dlatego do zadań pracowników ochrony należy zwracanie szczególnej uwagi na właściwe użytkowanie wyżej wspomnianych miejsc, a w sytuacjach podobnych do tej, proszenie o przeparko-wanie pojazdu.