W wyniku Brexitu brytyjskie linie lotnicze przestaną obowiązywać europejskie przepisy dotyczące ochrony pasażerów, ale też stracą one wszystkie prawa wynikające z unijnej polityki wewnętrznego rynku lotniczego z 1990 r. Rynek wewnątrzeuropejski został ustanowiony w celu zapewnienia swobody świadczenia usług transportu lotniczego do, z i w obrębie każdego państwa wspólnoty. Obecnie Wielka Brytania ma mniej niż dwa lata na renegocjację dostępu lub opracowanie alternatywnego systemu. Niektórzy brytyjscy przewoźnicy, zamiast czekać na decyzję władz, postanowili wziąć swój los we własne ręce.
Linie EasyJet utworzyły nową siedzibę w Austrii, a Ryanair złożył wniosek o brytyjską licencję lotniczą, która pozwoliłaby na kontynuowanie lotów w Wielkiej Brytanii niezależnie od porozumienia osiągniętego w ramach Brexitu. Inni przewoźnicy aktualizują swoje strony internetowe, aby ostrzec podróżnych o możliwych zmianach zasad dotyczących rezerwacji lotów dokonywanych po Brexicie. W przypadku braku porozumienia brytyjscy przewoźnicy nie będą mogli świadczyć usług komercyjnych na terenie UE, co wiąże się z ryzykiem masowego odwoływania lotów.
Na skutek Brexitu ucierpią nie tylko linie lotnicze. Holenderski bank Rabobank oszacował, że rezygnacja z 30-letnich umów będzie kosztować gospodarkę aż 454 mld euro. Dokładne dane są jednak trudne do oszacowania, ponieważ wciąż nie wiadomo jeszcze czy brytyjskie linie lotnicze zachowają swoje prawa do lotów do i z krajów Unii Europejskiej.
- Liberalny rynek lotniczy, z jakim mamy dziś do czynienia, jest jednym z głównych czynników rozwoju przewoźników niskokosztowych takich jak EasyJet czy Ryanair. Obie strony będą musiały wypracować teraz nowe porozumienia, ponieważ w obecnej sytuacji brytyjscy przewoźnicy narażeni są na utratę swobodnego dostępu do swoich rynków. Jednak nie tylko linie lotnicze są zmuszone podjąć zdecydowane działania. Brytyjczycy nie mają wiele czasu i powinni jak najszybciej rozpocząć starania o odszkodowania za opóźnione lub odwołane loty. Już za rok stracą prawo do rekompensaty w wysokości od 250 do 600 euro– wyjaśnia Marius Stonkus, prezes SKYCOP.
Zgodnie z prawem lokalnym obywatele Wielkiej Brytanii mają 6 lat na podjęcie działań w sprawie zakłóconych lotów. Oznacza to, że 2018 rok jest ostatnią szansą na uzyskanie nawet 600 euro z tytułu odszkodowań za loty odwołane, opóźnione lub tzw. overbooking (praktyka linii lotniczych polegająca na sprzedaży większej ilości biletów, niż jest miejsc w samolocie), które miały miejsce od 2012 roku.
- Według naszych obliczeń, całkowita kwota należnych odszkodowań w Wielkiej Brytanii sięga około miliarda euro rocznie. Biorąc pod uwagę, że wskaźnik powodzenia wszystkich roszczeń wnoszonych bezpośrednio do przewoźnika sięga zaledwie 5 proc., wciąż mamy 5,7 miliarda euro niezapłaconych odszkodowań czekających na rozpatrzenie. Jeśli rząd Wielkiej Brytanii nie zdecyduje się na wprowadzenie równoważnych krajowych zabezpieczeń, brytyjscy pasażerowie mogą niebawem utracić szansę na odzyskanie należnych im pieniędzy– dodaje Stonkus.
