Piątek, 26 marca, bieżącego roku to ostatni dzień, w którym czynne były salony fryzjerskie i kosmetyczne w całej Polsce. Cała branża urody zmuszona jest zaprzestać swojej działalności przynajmniej na dwa tygodnie, do 9 kwietnia. Co będzie dalej, czy lockdown nie potrwa dłużej, nie wiadomo.
Trzecia fala koronawirusa i związany z nią lockdown nieszczęśliwie dla branży zbiegły się ze zbliżającą się Wielkanocą, przed którą tradycyjnie w salonach fryzjerskich i gabinetach kosmetycznych ruch należy do największych w roku.
- Kalendarz na najbliższy tydzień miałam wypełniony do ostatniego miejsca. Gdy ogłoszono zamknięcie salonów fryzjerskich, rozdzwoniły się telefony od zrozpaczonych klientów, które planowały wizytę u mnie przed świętami, z prośbami o usługę. Cóż było robić. Żeby choć w małym stopniu wyjść naprzeciw oczekiwaniom klientów, w czwartek pracowałam do późna, do godziny 22. W piątek, też będę miała maraton. Taka sytuacja rodzi złe emocje. W czwartek było to widać wyraźnie. Zamykanie salonów przed świętami i dla nas, fryzjerów, i dla klientów jest prawdziwym dramatem. Branża jeszcze nie otrząsnęła się po spadku frekwencji wywołanej koronawirusem, a już mamy nowe utrudnienia. Nie wiem co będzie dalej – mówi Magdalena Kałuża – fryzjerska z Salonu Fryzjerskiego Bellissimo przy ulicy Dębowej w Kielcach.
Bardzo trudną sytuację związaną z zamykaniem salonów fryzjerskich przed świętami komentuje Ewelina Jagielska-Wieloch, właścicielka Salonu Fryzjerskiego Portento przy ulicy Niskiej w Kielcach. - Staramy się rozwiązać tę bardzo trudną sytuację dla naszych klientek i dla nas, dlatego pracujemy na pełnych obrotach. W czwartek skończyłyśmy pracę o godzinie 22. Od miesięcy w naszej branży jest bardzo źle. Mamy nadzieję, że to się wreszcie skończy - mówi właścicielka salonu.
Decyzja o zamykaniu salonów kosmetycznych wywołała nerwowe ruchy klientek. - Klientki już od miesiąca rezerwowały sobie terminy zabiegów kosmetycznych na czas przed Wielkanocą. Planowały manicure, zabiegi na twarz i inne. Z dnia na dzień dowiedzieliśmy się o lockdownie i wszystkie terminy są nieaktualne. W czwartek, tuż po ogłoszeniu decyzji o zamknięciu salonów kosmetycznych, bardzo szybko trzeba było się przeorganizować i pracować do późnych godzin wieczornych. W piątek jest tak samo, dużo klientek, mało czasu. Nie sposób obsłużyć wszystkich, ale robię, co mogę. Działamy pod presją czasu i nie brakuje emocji. To bardzo zła sytuacja, generująca straty. Liczymy, że otrzymamy jakąś pomoc od państwa – mówi Anna Piotrowska, kosmetyczka, właścicielka Salonu Kosmetycznego Alga w Pasażu Świętokrzyskim w Kielcach.
